Jak pomóc uchodźcom z Ukrainy? Część rządowych propozycji może rodzić napięcia społeczne

Nie wprowadzono m.in. kontroli dochodów rodzin.

Publikacja: 08.03.2022 21:00

Posłowie już pracują nad projektem ustawy o pomocy Ukraińcom

Posłowie już pracują nad projektem ustawy o pomocy Ukraińcom

Foto: PAP/Leszek Szymański

W poniedziałek wieczorem 37-stronicowy projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa pojawił się na stronach sejmowych, a już rano następnego dnia rząd przesłał do niej autopoprawkę na kolejne 17 stron. – Analizujemy go punkt po punkcie, bo ma odesłania do 300 innych ustaw – mówi nam Dariusz Joński, poseł KO. Rząd chce ją uchwalić jak najszybciej.

Wczoraj nad projektem pracowali posłowie sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych – przegłosowano m.in. zmianę nazwy, dopisując sformułowanie „i ich rodzinom” oraz możliwość, że małżeństwa o nie tylko ukraińskim obywatelstwie również otrzymają pomoc. Kiedy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, prace w komisji wciąż trwały.

Szerokie uprawnienia

Rząd nie ukrywa (wielokrotnie podkreślał to we wtorek podczas sejmowej komisji wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik), że ustawa daje specjalne uprawnienia Ukraińcom, którzy będą chcieli zostać w Polsce. Jak wskazują posłowie i samorządowcy, w wielu punktach nawet szersze niż mają obywatele polscy.

Choć przyznanie prawa do świadczenia pieniężnego z pomocy społecznej uzależnione jest od kryteriów dochodowych (które wynoszą dla osoby samotnie gospodarującej – 776 zł, a dla osoby w rodzinie – 600 zł), jednak w proponowanych regulacjach zrezygnowano z przeprowadzenia rodzinnego wywiadu środowiskowego, który jest obowiązkowy dla obywateli polskich. Rząd wpisał do ustawy, że obywatel Ukrainy, ubiegający się o świadczenia z pomocy społecznej będzie jedynie składał oświadczenie o sytuacji osobistej, rodzinnej, dochodowej i majątkowej – weryfikacja będzie się odbywać tylko w sytuacji wątpliwości. Co więcej, Ukraińcy otrzymają prawo także do rodzinnego kapitału opiekuńczego (na dziecko w wieku od 12. do 35. miesiąca). Świadczenie to nie zależy od dochodu rodziny i wynosi w sumie do 12 tys. zł na drugie i każde kolejne dziecko.

Projekt rządu nie bierze pod uwagę co najmniej ponad miliona Ukraińców, którzy pracują w Polsce – a to do nich właśnie skierowała się znaczna część osób z pierwszej fali uchodźców – to często mężowie, ojcowie, synowie, którzy tu od dawna mieszkają i pracują. W ub. r. blisko 6,3 tys. prowadziło w Polsce firmy. Rząd pochylił się tylko nad sytuacją, kiedy członkowie rodziny pozostali na terytorium Ukrainy i nie będą wliczali się do składu rodziny, na podstawie której oblicza się wysokość zasiłku rodzinnego. Rząd w autopoprawce oględnie wskazał, że to nadanie PESEL pozwoli na „właściwe ustalenie prawa do świadczeń i będzie zapobiegać nadużyciom”. Jak? Tego nie wyjaśniono.

Niejasno brzmi przepis, że wojewoda w uzasadnionych przypadkach będzie zapewniał zakwaterowanie, całodzienne wyżywienie i przejazdy obywatelom Ukrainy – dodatkowo bez stosowania ustawy o zamówieniach publicznych (rząd powołuje się też na istotny interes bezpieczeństwa państwa).

Jak to zrobić?

Ustawa nie wskazuje, jak rząd zamierza zapewnić setkom tysięcy, jeśli nie milionom, osób dach nad głową. Rząd chce dopłacać osobom, które będą gościć uchodźców (40 zł na dzień), ale „ nie dłużej niż za okres 60 dni”. Co dalej? W ustawie nie ma ani słowa o tym, gdzie Polska miałaby ich umieścić. Nie wskazano ani np. hoteli robotniczych, ani ośrodków wypoczynkowych czy akademików. Samorządowcy już dziś wysyłają alarmujące sygnały do rządu. – Przyjęliśmy ok. miliona uchodźców. Miasta są nasycone, ogromne problemy już widzimy w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu. Pora zacząć mówić o relokacji. Przekroczyliśmy granicę naszej wydolności – mówi „Rzeczpospolitej” senator Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich.

Rząd chce pozwolić uczelniom na zatrudnienie ukraińskich nauczycieli akademickich – bez przeprowadzenia konkursu, a także na przyjmowania studentów z Ukrainy, nawet jeśli nie będą posiadać dokumentów. Wystarczy, że oświadczą, że są pracownikami naukowymi lub studentami określonej uczelni czy roku studiów na terytorium Ukrainy. „Na mocy projektowanej ustawy mogą im zostać uznane odpowiednie okresy tych studiów w drodze weryfikacji osiągniętych efektów uczenia się i będą mogli kontynuować naukę” – czytamy.

– Ustawa daje nam takie możliwości, jednak uczelnie same będą te kwestie regulować. To nie jest obowiązek – mówi nam prof. Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej i prezes Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Niepełne są także szacowane przez rząd koszty pomocy, które wyliczono od 1,819 mld do 3,471 mld zł. Nie zostały do tej kwoty wliczone środki m.in. na opiekę zdrowotną, która będzie finansowana Ukraińcom, a także koszt leków refundowanych.

W poniedziałek wieczorem 37-stronicowy projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa pojawił się na stronach sejmowych, a już rano następnego dnia rząd przesłał do niej autopoprawkę na kolejne 17 stron. – Analizujemy go punkt po punkcie, bo ma odesłania do 300 innych ustaw – mówi nam Dariusz Joński, poseł KO. Rząd chce ją uchwalić jak najszybciej.

Wczoraj nad projektem pracowali posłowie sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych – przegłosowano m.in. zmianę nazwy, dopisując sformułowanie „i ich rodzinom” oraz możliwość, że małżeństwa o nie tylko ukraińskim obywatelstwie również otrzymają pomoc. Kiedy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, prace w komisji wciąż trwały.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Europoseł PiS mówi, że "to jest już inna UE". Czy Polska powinna ją opuścić?
Polityka
Sondaż: Nowy lider rankingu zaufania. Rośnie nieufność wobec Szymona Hołowni
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Polska może wyjść z procedury z art. 7 jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego