Niemal setka posłów Bundestagu trzech partii zapowiadała udział w pierwszym od zjednoczenia kraju spotkaniu na temat możliwości utworzenia rządu koalicyjnego socjaldemokratów z SPD, Zielonych i postkomunistów z Lewicy (Die Linke).
Oczywiście niczego na pierwszym spotkaniu nie ustalono, ale i tak stało się ono sensacją. Przede wszystkim dlatego, że taki sojusz może mieć szanse na uzyskanie większości parlamentarnej po przyszłorocznych wyborach do Bundestagu. Oznaczałoby to koniec rządów CDU/CSU i kanclerz Angeli Merkel.
W takiej sytuacji pod koniec 2017 roku kanclerzem mógłby zostać szef SPD, Sigmar Gabriel, wicekanclerzem Cem Ozdemir z Zielonych, a ministrem spraw zagranicznych Sahra Wagenknecht z Lewicy – prognozuje drugi program publicznej telewizji ZDF. Do niedawna spekulacje na taki temat pojawiały się jedynie w programach satyrycznych.
W końcu Sahra Wagenknecht jest szefową tzw. Platformy Komunistycznej w ramach Die Linke grupującej najbardziej radykalnych zwolenników zmiany systemu politycznego RFN. Z tej też przyczyny Wagenknecht i jej zwolennicy znajdowali się pod obserwacją urzędu ochrony konstytucji, czyli kontrwywiadu.
Należy dodać, że Lewica opowiada się przeciwko udziałowi Bundeswehry w misjach zagranicznych, ma mocno sceptyczny stosunek do UE oraz domaga się oficjalnie wyjścia Niemiec ze struktur wojskowych NATO.