Mateusz Morawiecki powiedział, że jest zaskoczony reakcją izraelskich dziennikarzy i polityków. - Ustawa była dyskutowana przez ostatnie półtora roku. Wiceministrowie sprawiedliwości spotykali się wielokrotnie z panią ambasador Izraela. Pani ambasador potwierdzała, że ten kierunek zmian jest akceptowalny. Strona izraelska była zatem o wszystkim doskonale poinformowana - powiedział premier w rozmowie z "Super Expressem".
- Dzisiaj koncentrujemy się na wyjaśnieniu naszym partnerom izraelskim i amerykańskim intencji tej ustawy - dodał. Morawiecki podkreśla, że ustawa nie ma na celu naruszać wolność słowa, swobodę badań naukowych czy stwierdzenia o indywidualnych zbrodniach, do których dochodziło w czasie wojny.
Kryzys dyplomatyczny z Izraelem skomentował na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk. "Kto rozpowszechnia kłamliwe sformułowanie o „polskich obozach”, szkodzi dobremu imieniu i interesom Polski. Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd. A więc, zgodnie z ustawą..." - napisał były premier.
- Cóż, Donald Tusk jest dorosły i sam pracuje na swój wizerunek wśród Rodaków. To zupełnie nieprawdziwe spojrzenie na rzeczywistość. My, w odróżnieniu od naszych poprzedników, chcemy odkłamać fałszywe spojrzenie na naszą historię. Nasi poprzednicy nie zrobili w tym zakresie nic. Nawet nieprzyjazne nam międzynarodowe media informują teraz, że "polskie obozy zagłady" to niewłaściwe sformułowanie. Jakiś efekt już osiągnęliśmy - skomentował tę wypowiedź premier Morawiecki