W sobotę w Warszawie odbyło się spotkanie liderów europejskich partii konserwatywnych i prawicowych. Debatowano o współpracy i przyszłości Unii Europejskiej, w tym o reformach instytucjonalnych. Uczestnicy spotkania wydali wspólne oświadczenie. Inicjatorem rozmów był prezes PiS Jarosław Kaczyński. W spotkaniu wzięli udział premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński, przewodniczący Fideszu, premier Węgier Viktor Orban, przewodniczący hiszpańskiego Vox Santiago Abascal, szefowa francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen oraz szefowie kilkunastu konserwatywnych partii europejskich.
Następne spotkanie ma się odbyć w Hiszpanii.
Krytycy Prawa i Sprawiedliwości zwracają uwagę, że ugrupowania, takie jak Zjednoczenie Narodowe Le Pen, to partie proputinowskie. „Germanofobia Kaczyńskiego i jego skrajna niechęć do budowania silnej Unii Europejskiej sprawiły, że faszyzujący przyjaciele Putina witani są dziś w Warszawie niczym bohaterowie. Kolejny krok do rozsadzenia od środka Europejskiej Wspólnoty. I kolejny krok do Polexitu” - komentował Borys Budka z Platformy Obywatelskiej.
Czytaj więcej
Podczas Warsaw Summit Jarosław Kaczyński zapowiedział sprzeciw wobec planów federalizacji Unii Europejskiej. - Odpowiedzmy nie tylko słowem "nie", ale także innym planem, inną propozycją dla Europy - mówił.
W niedzielę w programie „7. Dzień Tygodnia w Radiu Zet” zapytany o tę kwestię został prof. Andrzej Zybertowicz, społeczny doradca prezydenta RP. - Porównajmy dwie formy proputinizmu. Pani Le Pen, która wzięła kilka milionów kredytu i pani Merkel, dzięki której Rosja zarabia miliardy na sprzedaży gazu - powiedział Zybertowicz, zwracając też uwagę na „licznych polityków niemieckich, austriackich, francuskich, fińskich” pracujących dla Gazpromu.