Reklama

Rzeczniczka Straży Granicznej: Jeśli będzie trzeba, użyjemy broni

Jesteśmy funkcjonariuszami służb mundurowych, wykonujemy zadania wyposażeni w ostrą amunicję - mówiła rzeczniczka Straży Granicznej, ppor. Anna Michalska, pytana o to czy polscy funkcjonariusze mogliby użyć broni na granicy, gdzie we wtorek trwają starcia między żołnierzami, policjantami i funkcjonariuszami Straży Granicznej a koczującymi po stronie białoruskiej imigrantami.

Publikacja: 16.11.2021 12:28

Ppor. Anna Michalska

Ppor. Anna Michalska

Foto: PAP, Wojciech Olkuśnik

arb

- Jeśli będzie potrzeba żołnierze i funkcjonariusze nie zawahają się użyć broni. Chcemy tego uniknąć, bo po drugiej stronie są cywile, ale jeśli będzie potrzeba na pewno się nie zawahamy - mówiła ppor. Michalska.

Ppor. Michalska informowała też, że jak dotąd, w czasie trwającego na wschodniej granicy kryzysu imigracyjnego, łącznie ok. 1060 osób złożyło wnioski o objęcie ich ochroną międzynarodową po przekroczeniu granicy Polski z Białorusią. Wśród osób tych dominują obywatele Iraku, druga największa grupa to obywatele Afganistanu.

W Kuźnicy służby polskie są atakowane przez 100-oosobową grupę nielegalnych imigrantów

Ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej

Rzeczniczka Straży Granicznej poinformowała, że minionej doby, przed atakiem w Kuźnicy, doszło do dwóch siłowych prób przekroczenia granicy. - Jedna dość duża, na odcinku ochranianym przez placówkę Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych, gdzie granicę próbowała przełamać grupa ok. 100 osób. Na odcinku ochranianym przez placówkę w Czeremsze granicę próbowała przekroczyć grupa kilkudziesięcioosobowa - relacjonowała ppor. Michalska. Jak dodała obie te próby przekroczenia granicy udaremniono.

Ppor. Michalska mówiła, że "w Kuźnicy służby polskie są atakowane przez 100-oosobową grupę nielegalnych imigrantów". Dodała, że łącznie w rejonie przejścia, po stronie białoruskiej, znajduje się "ok. 2 tys. cudzoziemców". - W stronę polskich służb są rzucane kamienie, jeden z policjantów został uderzony kamieniem w twarz, jest mu udzielana pomoc - mówiła rzeczniczka Straży Granicznej.

Reklama
Reklama

Rzeczniczka sugerowała też, że służby białoruskie wyposażyły imigrantów w przedmioty, które wyglądają jak granaty hukowe. - Nie przypuszczam, by imigranci przyjechali z nimi na Białoruś - mówiła. - Prawdopodobnie dostali te granaty od służb białoruskich. Służby białoruskie nie próbują ukrywać, że uszkadzają barierę na granicy - dodawała.

- Strona białoruska jest nieprzewidywalna, możemy się wszystkiego spodziewać. W tej chwili jesteśmy atakowani - podsumowała. 

Czytaj więcej

Kuźnica: Imigranci atakowali polskich funkcjonariuszy. Policjant ranny

Od rana 8 listopada polskie władze alarmowały, że rozpoczyna się największa jak dotąd próba sforsowania siłą polskiej granicy, w związku ze zmierzaniem w stronę granicy tysięcy imigrantów. Grupy imigrantów miały być sformowane przez białoruskie władze, choć z pojawiających się później doniesień wynikało, że marsz na granicę był oddolną inicjatywą imigrantów. W poniedziałek po południu doszło do siłowych prób przekroczenia polskiej granicy, udaremnionych jednak przez polskie siły bezpieczeństwa.

Według informacji Radia Białystok z wieczora, 9 listopada, dwie kilkudziesięcioosobowe grupy imigrantów siłowo sforsowały granicę Polski. Informacje te potwierdził szef MON, Mariusz Błaszczak. W kolejnych dniach takie próby organizowane przez grupy od kilkudziesięciu do nawet kilkuset osób były podejmowane regularnie.

W związku z sytuacją w rejonie przygranicznym stan wyjątkowy na swojej granicy z Białorusią wprowadziła, 9 listopada, Litwa.

Reklama
Reklama

Na granicy Polski z Białorusią od 2 września obowiązuje stan wyjątkowy w związku ze zwiększoną presją migracyjną na granicę Polski na tym jej fragmencie. Presja ma być efektem wojny hybrydowej prowadzonej przez władze Białorusi, które sprowadzają na terytorium swojego kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, a następnie ułatwiają im przedostanie się na granicę z Polską, a także granice z Litwą i Łotwą. Działania te są odpowiedzią reżimu w Mińsku na sankcje nałożone na Białoruś przez UE.

W związku z sytuacją na granicy rząd podjął decyzję o budowie wysokiej na 5,5 metra zapory na granicy. Zapora ma powstać do połowy 2022 roku. 12 listopada decyzję o budowie ogrodzenia na granicy z Białorusią podjęła Łotwa. Z kolei Ukraina, w związku z kryzysem migracyjnym, skierowała na swoją granicę z Białorusią 8,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy straży granicznej.

Polski rząd podjął też działania dyplomatyczne w krajach, z których pochodzą imigranci docierający do Polski. W ich wyniku m.in. w Iraku zamknięto konsulaty Białorusi w Bagdadzie i Irbilu. Ponadto po rozmowach prowadzonych ze stroną turecką, wobec groźby unijnych sankcji, którymi mogłyby zostać objęte linie lotnicze Turkish Airlines, biletów na samoloty latające z tureckich lotnisk do Mińska, nie tylko linii Turkish Airlines, ale i białoruskiej Belavii, nie mogą już kupować obywatele Iraku, Syrii i Jemenu.

15 listopada imigranci koczujący w pobliżu zamkniętego przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej przenieśli się w bezpośrednie sąsiedztwo przejścia. Polskie służby obawiają się, że imigranci podejmą próbę siłowego przełamania granicy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Paraliż Funduszu Sprawiedliwości. Ofiary przestępstw bez pomocy, resort słabo się tłumaczy
Polityka
Tusk do Zełenskiego: Jesteś bohaterem nie tylko w Ukrainie, ale także w Polsce
Polityka
Wzrosło ryzyko rozłamu w PiS, Nawrocki gra na polaryzację, CBOS psuje nastroje KPRM
Polityka
Patryk Jaki krytykuje pomysł ludzi Morawieckiego. „Absurd, nie zgadza się z matematyką”
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama