W ostatnich tygodniach prezydent Biden kilkakrotnie był porównywany do Donalda Trumpa, zauważa dziennik „New York Times". Eksperci ds. polityki zagranicznej, a nawet sprzymierzeńcy Stanów Zjednoczonych pokusili się o analogie między tymi dwoma przywódcami Ameryki w kwestiach imigracji, traktowania sojuszników oraz wycofania wojsk z Afganistanu.
– Jesteśmy w innym miejscu niż poprzednia administracja. Raczej nie można powiedzieć, że Joe Biden w jakimś stopniu wzoruje się na byłym prezydencie – broniła prezydenta w ubiegłym tygodniu sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki.
Rzeczywiście w kwestiach zachowania i temperamentu ci dwaj przywódcy są jak niebo a ziemia. W kwestiach politycznych, niektórzy jednak porywają się na porównania. – To brutalna, jednostronna, nieprzewidywalna decyzja przypomina mi to, co miał w zwyczaju robić Trump – powiedział we wrześniu Jean-Yves Le Drian, szef francuskiego MSZ, krytykując decyzję USA dotyczącą porozumienia z Australią na temat budowy atomowych łodzi podwodnych, do którego to Ameryka nie włączyła swoich europejskich sprzymierzeńców.
Derrick Johnson, prezes NAACP, organizacji walczącej o prawa osób kolorowych, porównując administrację Bidena do poprzednika, krytykował ją za decyzję deportowania setek Haitańczyków, którzy próbowali przez południową granicę przedostać się do USA.
Czytaj więcej
Unia Europejska, Ameryka, Rosja, Chiny: niespodziewanie wszystkie największe potęgi znalazły się jednocześnie w kryzysie. Ten, kto pierwszy znów stanie na nogi, będzie rządził światem XXI wieku.