Awantura o immunitet Ziobry

To był jeden z najczarniejszych dni polskiego parlamentaryzmu – mówi „Rz” szef Komisji Regulaminowej Jerzy Budnik z PO

Publikacja: 24.07.2008 02:08

Jarosław Kaczyński (z lewej) zarzucił Jerzemu Budnikowi (z prawej), że pozwala na powrót do Sejmu "d

Jarosław Kaczyński (z lewej) zarzucił Jerzemu Budnikowi (z prawej), że pozwala na powrót do Sejmu "ducha Kiszczaka"

Foto: Rzeczpospolita

Wszystko zaczęło się 9 lipca. Wtedy do Sejmu trafił wniosek o wyrażenie przez posłów zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Zbigniewa Ziobry. Chodzi o to, że będąc ministrem sprawiedliwości, przywiózł do siedziby PiS prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego, by prezesowi partii Jarosławowi Kaczyńskiemu zaprezentował akta śledztwa dotyczącego mafii paliwowej.

Zgodnie z procedurą po wpłynięciu takiego wniosku marszałek Sejmu powinien o tym poinformować zainteresowanego.

– Starałem się zaprosić pana Ziobrę do siebie – mówi Bronisław Komorowski. Przez dwa dni (10 i 11 lipca) jego sekretariat usiłował się skontaktować z posłem. Ale ten nie odbierał telefonów. 11 lipca wicedyrektor gabinetu marszałka dostał więc polecenie, by pójść na salę obrad i osobiście zaprosić byłego ministra sprawiedliwości na spotkanie z marszałkiem. „Poseł poinformował, że przyjdzie, jak będzie miał czas” – można przeczytać w specjalnej notatce, która powstała w Sejmie w związku z awanturą o immunitet Ziobry. Po odmowie spotkania Komorowski nakazał urzędnikom dostarczenie Ziobrze wniosku. Zaczęły się kolejne próby nawiązania z nim kontaktu. Po wielu problemach Ziobro zjawił się w końcu w sekretariacie marszałka i odebrał wniosek.

– Ten sam kontredans trwał wokół powiadomienia go o posiedzeniu Komisji Regulaminowej, której opinia konieczna jest do podejmowania decyzji o uchylaniu immunitetu – mówi Bronisław Komorowski. 17 lipca sekretariat komisji bezskutecznie próbował się połączyć z Ziobrą. Następnego dnia próby te kontynuowano. W końcu informacja o posiedzeniu komisji we wtorek (22 lipca) została przekazana faksem do jego biura poselskiego. Na wtorkowe posiedzenie Ziobro dotarł.

Stu posłów PiS wiedziało o posiedzeniu komisji, a biedaczek Ziobro nie - Bronisław Komorowski marszałek Sejmu

– Ale okazało się, że sala jest za mała, bo nagle kilkudziesięciu posłów PiS postanowiło wziąć udział w jej posiedzeniu – irytuje się marszałek. Posiedzenie zostało przerwane. Miało być kontynuowane po przerwie wakacyjnej. Wczoraj rano marszałek postanowił jednak, że ma się odbyć natychmiast. – Dla mnie niedopuszczalne jest, by przerywano posiedzenie pod presją – wyjaśnia Komorowski.

Posiedzenie zwołał na 10 rano. Chwilę po 9 służby Sejmu poinformowały o tym Ziobrę faksem. Ten jednak był w samolocie, którym leciał na konferencję prasową do Krakowa. Jej powodem było przesłanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko siedmiu krakowskim samorządowcom. Wśród nich są były poseł PO Tomasz Szczypiński i były wojewoda małopolski z SLD Jerzy Adamik.

Marszałek uważa, że wyjazd do Krakowa nie jest żadnym usprawiedliwieniem nieobecności Ziobry na wczorajszym posiedzeniu.

– 100 posłów PiS wie, że ma się ono odbyć, a biedaczek Ziobro nie. PiS od początku chciało wokół tej sprawy zrobić teatr – uważa Komorowski.

1 lutego 1992 r. Leszek Moczulski (KPN) rozwinął skrót PZPR jako „płatni zdrajcy, pachołki Rosji”. Posłowie SLD opuścili salę.

16 stycznia 2000 r. Gabriel Janowski (AWS) na korytarzu sejmowym bełkotał i podskakiwał. Twierdził potem, że ktoś podał mu narkotyk.

16 października 2002 r. Gabriel Janowski (LPR) rozpoczął kilkunastogodzinną okupację mównicy. Żądał debaty o prywatyzacji STOEN. Następnego dnia nad ranem został siłą usunięty przez Straż Marszałkowską.

18 października 2002 r. Grupa posłów Samoobrony z Andrzejem Lepperem na czele otoczyła ministra Wiesława Kaczmarka i uniemożliwiła mu przemowę. Wicemarszałek Tomasz Nałęcz zakończył obrady. Lepper okupował mównicę wiele razy, m.in. gdy chciano mu uchylić immunitet.

27 marca 2003 r. Posłowie SLD Jan Chaładaj i Mieczysław Czerniawski przyłapani przez kamery TVP, jak naciskają przyciski do głosowania za nieobecnych kolegów. Obu wyrzucono z partii.

kwiecień 2005 r. – październik 2006 r. Poseł Zbigniew Nowak kilkakrotnie prowadził w sali sejmowej głodówkę, żądając rozpatrzenia jego raportu o aferzystach. Twierdzi, że łącznie głodował 200 dni. Oprócz tego okupował mównicę, obnosił tablicę z adresem swojej strony internetowej oraz przechadzał się w koszulkach z napisami „Kaczyński... przestępcą?” oraz „Dość cenzury”.

11 lipca 2008 r. Posłowie PiS wyszli z sali sejmowej w proteście przeciw „podnoszeniu ręki na demokrację”. Klub PiS chciał zwołania Konwentu Seniorów i poszerzenia porządku obrad. Marszałek Komorowski odmówił. – Sytuacja zaczyna przypominać Białoruś – oświadczył Jarosław Kaczyński.

prof. Piotr Winczorek - konstytucjonalista

Wyjście posłów PiS z obrad sejmowej komisji nie doprowadziło do zerwania kworum. Oznacza to, że decyzja komisji jest ważna. Należy jednak postawić sobie pytanie, czy jej działanie było właściwe. Z tego co wiem, marszałek próbował zawiadomić posła Zbigniewa Ziobrę o terminie posiedzenia komisji. Ponadto trwa posiedzenie plenarne Sejmu i Zbigniew Ziobro, jak każdy poseł, powinien być na nim obecny. W jego interesie leży, aby mógł przedstawić swoje racje przed komisją. Pamiętajmy jednak, że jej decyzja o uchyleniu immunitetu ma charakter rekomendacji dla Sejmu. To do całej izby należy ostatnie słowo.

emde

prof. Wawrzyniec Konarski - politolog

Źródeł takich zachowań parlamentarzystów należy doszukiwać się w podejściu polityków do ich pracy. Każda kwestia sporna staje się okazją do demonstracji. Świadczy to niestety o niskiej kulturze politycznej. Od dawna twierdzę, że wychodzenie z jakichkolwiek obrad jest bez sensu. Pokazuje jedynie, że ta strona nie ma innych argumentów. Nie bez znaczenia dla zachowania polityków był fakt, że obrady transmitowała telewizja. Chciałbym jednak, aby politycy kierowali się raczej kwestiami merytorycznymi, a nie medialno-marketingowymi.

emde

Telewizja Polska była skłonna zmienić ramówkę i po głównym wydaniu „Wiadomości” planowała przeprowadzenie debaty na żywo na temat wydarzeń w Sejmie. O kryzysie związanym z komisją, która rozpatrywała sprawę imunitetu Zbigniewa Ziobry, mieli dyskutować Jarosław Kaczyński (PiS), Zbigniew Chlebowski (PO) i Grzegorz Napieralski (SLD). Z pomysłu jednak zrezygnowano, gdyż Chlebowski był już umówiony z innymi mediami. Ze względu na późną porę nie znaleziono żadnego innego przedstawiciela Platformy.

ceg

Wszystko zaczęło się 9 lipca. Wtedy do Sejmu trafił wniosek o wyrażenie przez posłów zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Zbigniewa Ziobry. Chodzi o to, że będąc ministrem sprawiedliwości, przywiózł do siedziby PiS prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego, by prezesowi partii Jarosławowi Kaczyńskiemu zaprezentował akta śledztwa dotyczącego mafii paliwowej.

Zgodnie z procedurą po wpłynięciu takiego wniosku marszałek Sejmu powinien o tym poinformować zainteresowanego.

Pozostało 92% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Senatorka Lewicy Anna Górska: Alkotubki mogą wprowadzić w Polsce uczciwą politykę alkoholową
Polityka
Włodzimierz Czarzasty: Nie zamierzam kontynuować swojej pracy jako lider Nowej Lewicy
Polityka
„Fortepian Paderewskiego” za 300 tys. złotych to falsyfikat? Coraz więcej dowodów
Polityka
Tarcia w koalicji o „kredyt 0 proc.”. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz nakreśliła „czerwoną linię¨