O ocenę naszych europarlamentarzystów poprosiliśmy polskich korespondentów w Brukseli pracujących dla mediów krajowych i międzynarodowych, z których większość obserwuje pracę polskich europosłów od kilku lat.
Zwycięstwo Buzka nie jest zaskoczeniem. Zasłynął już na początku kadencji, gdy dokonał rzeczy niemożliwej: przeforsował zmianę dyrektywy patentowej, mimo że została uzgodniona wcześniej przez rządy państw członkowskich. Ochronił małe i średnie firmy informatyczne przed zabójczą konkurencją ze strony wielkich koncernów. Teraz walczy o korzystniejsze dla Polski limity emisji dwutlenku węgla.
W pierwszej piątce znaleźli się politycy znani wcześniej ze sceny krajowej. Jacek Saryusz-Wolski (PO) kieruje ważną Komisją Spraw Zagranicznych i skutecznie zabiega o interesy naszych wschodnich sąsiadów. Głośno krytykuje Rosję za jej próby szantażu energetycznego i postuluje unijną solidarność wobec wielkiego dostawcy gazu i ropy.
Dariusz Rosati (SdPl) stara się racjonalnymi argumentami przekonywać zachodnich syndykalistów, że nie powinni się bać polskiego hydraulika. Ostatnio skutecznie walczył o poparcie apelu o dodatkowy czas na ratowanie polskich stoczni.
W europejskiej izbie świetnie odnaleźli się też posłowie, którzy znani byli wcześniej raczej tylko we własnych regionach. Marcin Libicki (PiS) z Poznania nieoczekiwanie przeforsował raport krytykujący budowę niekorzystnego dla Polski gazociągu północnego. Udało mu się to, choć należy do jednej z mniejszych grup politycznych w PE.