Pięć możliwości przecieku

Śledczy z apelacji: Kaczmarek nie musiał być źródłem przecieku w tzw. aferze gruntowej. Należy sprawdzić inne wersje.

Aktualizacja: 21.11.2008 13:52 Publikacja: 20.11.2008 23:45

Andrzej Lepper zeznaje w procesie w związku z tzw. aferą gruntową

Andrzej Lepper zeznaje w procesie w związku z tzw. aferą gruntową

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

To może być zwrot w tzw. aferze przeciekowej. Dotarliśmy do informacji, które w nowym świetle stawiają śledztwo wyjaśniające, kto spalił akcję CBA w resorcie rolnictwa.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie 10 stycznia skierowała do stołecznej Prokuratury Okręgowej pismo, w którym wytyka jej kardynalne błędy w prowadzonym śledztwie. W piśmie pojawia się zarzut, że postępowanie w sprawie przecieku „od momentu wszczęcia było ukierunkowane na sprawdzenie tylko jednej wersji śledczej”.

[wyimek]Według śledczych największą luką tezy o Kaczmarku jest postać posła Lecha Woszczerowicza[/wyimek]

Chodzi o wersję wydarzeń, którą na słynnej konferencji przedstawił były zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking. Prezentowała łańcuszek przecieku: Janusz Kaczmarek – Ryszard Krauze – Lech Woszczerowicz – Andrzej Lepper.

[srodtytul]Luki w ustaleniach[/srodtytul]

Zdaniem apelacji ta wersja „może być prawdopodobna, ale niejedyna możliwa do przyjęcia”. Co więcej, „posiada takie luki w ustaleniach faktycznych, które powodują, że każda inna teza znajdzie uzasadnienie, będzie równoprawna z innymi” – wytykają śledczy.

Najważniejsza z luk to postać Lecha Woszczerowicza. Miał on 6 lipca 2007 r. rano ostrzec ministra rolnictwa Andrzeja Leppera przed szykowaną przeciw niemu akcją CBA.

Z analizy monitoringu kamer w resorcie rolnictwa ma jednak wynikać, że Woszczerowicz przyjechał do resortu o godz. 7.23. Lepper zaś o grożącym mu niebezpieczeństwie poskarżył się oficerowi BOR między 7.15 a 7.20. Z kolei z szefem swej ochrony miał o tym rozmawiać o 7.23. Gdyby te ustalenia potwierdziło śledztwo – oznaczałoby to, że Woszczerowicz nie mógł być źródłem przecieku.

Prokuratura apelacyjna wymienia w piśmie pięć innych wersji przecieku, którymi okręgowi śledczy się nie zajęli, i nakazała „niezwłocznie uzupełnić materiał dowodowy”. W tym: przesłuchać długą listę świadków. – W odpowiedzi na pismo prokuratura okręgowa przygotowała plan śledztwa, w którym przyjęto kilka dodatkowych wersji, badają je prokuratorzy – potwierdza Mateusz Martyniuk ze stołecznej prokuratury.

[srodtytul]Skąd nastąpił przeciek?[/srodtytul]

- Od ministra sprawiedliwości albo jego współpracowników. Jak wskazują śledczy, mogło do niego dojść na spotkaniu 5 lipca, kiedy Zbigniew Ziobro poinformował o terminie akcji CBA prezydenta, premiera i ówczesnego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Innym momentem mogła być kolacja w restauracji na Foksal, w której 5 lipca uczestniczyli poza Ziobrą jego współpracownik Paweł Wilkoszewski i kobieta, która kończyła pracę w resorcie.

- Od funkcjonariuszy CBA, którzy wiedzieli o planowanej akcji.

- Na kolacji z udziałem Przemysława Gosiewskiego, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha. Miało na niej paść pytanie o Piotra Rybę, którego Samoobrona chciała wprowadzić do rady nadzorczej TVP. Gosiewski miał wówczas powiedzieć, że „wszystko się wyjaśni w ciągu dwóch dni”.

- Od któregoś z polityków PiS, którzy mogli rozpowszechniać informację o akcji w środowisku polityczno-biznesowym. W tym wariancie śledczy wskazują na zeznania Giertycha, w których były wicepremier twierdził, że poseł LPR Wojciech Wierzejski na trzy – cztery dni przed akcją CBA opowiadał o szykowanej „bombie na Leppera”. Innym źródłem mógł być były senator PiS Jarosław Chmielewski (zatrzymany przez CBA w lipcu 2008 r. w związku z aferą gruntową). Istnieją podejrzenia, że mógł on uprzedzać Andrzeja K. o tym, że Piotr Ryba jest podsłuchiwany, już w kwietniu 2007 r.

- Śledczy z apelacji uznają też za możliwą wersję, że nikt nie był źródłem przecieku, a Lepper mógł odwołać swoje spotkanie z Rybą z powodu np. napiętej sytuacji politycznej.

Zbigniew Ziobro te zarzuty uznaje za sprzeczne z rzeczywistością. – Jeśli prokuratura apelacyjna napisze, że na równiku żyją niedźwiedzie polarne, to znaczy, że się po prostu myli. Każdy mógł się przekonać, że Kaczmarek kłamał. Wszyscy widzieli, jak wchodził do Marriotta. Jak można zarzucać prokuraturze, że niezasadnie prowadziła postępowanie? – mówi.

Sebastian Karpiniuk, poseł PO: – To podaje w fundamentalną wątpliwość łańcuszek, który z taką pieczołowitością do tej pory przedstawiają PiS i Ziobro. Jeśli to by się potwierdziło, mielibyśmy do czynienia z ogromnym przełomem w pracach komisji śledczej i kolosalnym skandalem politycznym.

To może być zwrot w tzw. aferze przeciekowej. Dotarliśmy do informacji, które w nowym świetle stawiają śledztwo wyjaśniające, kto spalił akcję CBA w resorcie rolnictwa.

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie 10 stycznia skierowała do stołecznej Prokuratury Okręgowej pismo, w którym wytyka jej kardynalne błędy w prowadzonym śledztwie. W piśmie pojawia się zarzut, że postępowanie w sprawie przecieku „od momentu wszczęcia było ukierunkowane na sprawdzenie tylko jednej wersji śledczej”.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym