Reklama
Rozwiń
Reklama

Rząd Tuska pęcznieje

Mimo obietnic Platformy Obywatelskiej, że ograniczy biurokrację, w ministerstwach rosną wynagrodzenia, więcej jest też etatów. Na przykład resort nauki w 2008 r. zwiększył zatrudnienie o jedną piątą

Aktualizacja: 25.04.2009 13:11 Publikacja: 24.04.2009 22:55

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

W ministerstwach oszczędności szuka się wszędzie, ale nie redukuje się etatów i nie zmniejsza pensji urzędników. Tak wynika z odpowiedzi rządu na interpelację wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry (PiS).

[srodtytul]Więcej biurokracji [/srodtytul]

Putra zapytał wszystkich ministrów m.in. o to, ile osób zatrudniali i ile im płacili pod koniec 2007 r., czyli krótko po odejściu rządu PiS, i pod koniec 2008 r., po roku rządów koalicji PO – PSL.

Odpowiedziało dziewięć resortów i wszystkie przyznały się do wzrostu zatrudnienia. Rekordowo dużo, bo aż o 20 proc., zwiększyło się ono w Ministerstwie Nauki. Dlaczego zatrudnienie rośnie? Ministerstwo Finansów jako jedyne tłumaczy, że więcej urzędników potrzeba m.in. do obsługi funduszy unijnych.

– Rozrost biurokracji to przykra cecha administracji publicznej i rząd Tuska nie jest wyjątkiem – ocenia Jeremi Mordasewicz, ekspert KPP Lewiatan. – Po wyborach ministrowie wchodzą do ministerstw ze swoim zespołem, nie chcą narażać się już pracującym tam ludziom, więc urzędy puchną. A o efektywność nikt nie pyta.

Reklama
Reklama

Zatrudnienie spadło tylko w Kancelarii Premiera – o 13 etatów. Wzrosły w niej za to, średnio o tysiąc złotych, wynagrodzenia. – To pokazuje, że Kancelaria nie jest jeszcze zreformowana, a biurokracja, jak to biurokracja – ma się dobrze – mówi poseł PO Jerzy Budnik, szef Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Przyznaje, że dowodzi to, iż mimo obietnic PO nie udało się zdecentralizować administracji.

[srodtytul]Rosną głównie gabinety [/srodtytul]

Wynagrodzenia zwiększyły się zresztą we wszystkich resortach, które odpowiedziały Putrze. Powszechny był także rozrost gabinetów politycznych.

W gabinecie minister nauki Barbary Kudryckiej jeszcze do początku kwietnia pracowało siedem osób ze średnią pensją 7,3 tys. zł. – Z powodu oszczędności zwolniono właśnie dwie osoby – zastrzega rzecznik Kudryckiej Bartosz Loba.

Gabinet ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka zwiększył się z pięciu do ośmiu osób. Ale są wyjątki. Minister środowiska Maciej Nowicki deklaruje, że ma jednego doradcę zamiast całego gabinetu.

Rzecznik rządu Paweł Graś: – Nie znam tych danych, muszę je najpierw przeanalizować.

Reklama
Reklama

Krzysztof Putra: – Pierwsze wnioski są niepokojące.

Jeśli nie w etatach i pensjach, to gdzie rząd szuka oszczędności? Głównie w wydatkach na remonty, szkolenia i podróże służbowe.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Polityka
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Żadna koalicja nie jest dana raz na zawsze
Polityka
Wykluczony z Polski 2050 poseł dołączył do klubu Polski 2050
Polityka
Zbigniew Ziobro: To nie ja kupowałem Pegasusa, wtedy nie wiedziałem nawet, jak się nazywa
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Polityka
Czy Donald Tusk powinien odejść? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama