– Wtedy Stronnictwo może stracić znacznie więcej niż kilka milionów mniej otrzymanych za nieruchomości – przekonuje Piskorski. Ile straci, jeśli PKW odrzuci sprawozdanie finansowe? – Za kilkuprocentowe poparcie w wyborach dostaje się w sumie kilkadziesiąt milionów złotych – wylicza Piskorski.
Według dżentelmeńskiej umowy z ludźmi ze „starego” SD w najbliższych wyborach partia ma osiągnąć minimum 3-procentowe poparcie w wyborach parlamentarnych (wtedy dostaje z budżetu pieniądze na działalność). W zamian dali oni Piskorskiemu wolną rękę. Szef SD wygrał w partii walkę o to z Krzysztofem Góralczykiem, który chciał przekazać cały majątek na własność założonej przez Stronnictwo fundacji Samorządność i Demokracja.
O nożu na gardle partii wiedzą doskonale ewentualni nabywcy nieruchomości, co może dodatkowo obniżyć ceny. – Przy określonym pułapie cenowym na pewno pojawi się konkurencja po stronie nabywców – liczy Piskorski.
Tyle że dotąd np. w wpadku wrocławskiej kamienicy przy ul. Świdnickiej, w ścisłym centrum, nie pojawił się ani jeden chętny, mimo że ta po raz pierwszy była wystawiona do sprzedaży już dwa lata temu. Podczas hossy na rynku nieruchomości SD za obiekt o powierzchni 3,7 tys. mkw. chciało ok. 30 mln zł. Kupców odstraszał wtedy fakt, że 1200 mkw. zajmuje 21 rodzin, m.in. Lesław Lech, zastępca Piskorskiego i szef zarządu dolnośląskiego SD. W kamienicy mieszkają do dziś. Jednak według szefa partii nie jest to problem, bo z lokatorami zawarto umowy cywilne, łatwe do rozwiązania w ciągu trzech miesięcy.
Jeśli nie uda się sprzedać majątku, czy SD ma plan awaryjny? – Są różne warianty – twierdzi Piskorski. – Sprzedaż z odroczoną płatnością i kilka innych możliwości.
Potwierdza to Mariusz Szczepaniak z biura nieruchomości Jot – Be. – Wrocławska kamienica SD sprzedałaby się szybko, gdyby ją sprzedać na raty – wyjaśnia ekspert. – Nabywca spłacałby ją z bieżących dochodów z inwestycji, a zabezpieczeniem byłaby hipoteka dająca partii pierwszeństwo przed innymi wierzycielami.