Na konferencji prasowej Janusz Palikot nie oszczędzał wczoraj partyjnych kolegów z komisji hazardowej. W piątek wykluczyli oni z komisji Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna pod pretekstem konieczności przesłuchania ich jako świadków (oboje w 2007 r. jako ministrowie składali uwagi do zmian w ustawie hazardowej).
Zdaniem Palikota należało poczekać i doprowadzić do sytuacji, która pokazałaby, że Kempa i Wassermann są sędziami we własnej sprawie. – Wtedy nie byłoby wątpliwości, że decyzja o ich usunięciu była merytorycznie uzasadniona – mówi.
Wiceszef Klubu Platformy uważa, że decyzje komisji (na jej czele stoi Mirosław Sekuła z PO) mogące mieć wydźwięk polityczny powinny być konsultowane z kierownictwem klubu. A tego – jak twierdzi Palikot – nie zrobiono. Według niego podobne zdanie ma premier. – Z tego, co wiem, Donald Tusk jest wściekły, bo oczekuje wyjaśnienia tej afery. A dziś wszyscy mamy poczucie, że ta komisja nie spełnia oczekiwań – mówi Palikot.
PiS zapowiedziało odwołanie się od decyzji komisji do Prezydium Sejmu. – To ordynarne, bezpodstawne działanie polityczne ze strony Platformy – ocenił wczoraj Mariusz Błaszczak, rzecznik Klubu PiS.
Posiedzenie Prezydium odbędzie się w przyszły poniedziałek. Ale jak zaznaczył wczoraj marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, unieważnienie decyzji komisji jest niemożliwe. Zaapelował do PiS o wskazanie następców Kempy i Wassermanna. – Zachęcam, by wyznaczono takie kandydatury, które nie będą budziły kontrowersji na dzień dobry i nie będą oprotestowywane ze względu na prace komisji – powiedział.