Szefostwo partii wykorzystywało też zażyłość łączącą wpływowego byłego eurodeputowanego SLD Andrzeja Szejnę z europosłem PiS Adamem Bielanem.
Przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku podczas wspólnego lotu samolotem uzgodnili, że Jarosław Kaczyński pierwszą debatę telewizyjną odbędzie nie z głównym rywalem Donaldem Tuskiem, ale z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim.
[wyimek]Podczas prac hazardowej komisji śledczej mocno konkurowaliśmy, w przerwach piliśmy kawę Sławomir Neumann poseł PO[/wyimek]
Najwięcej pożytku przynoszą ostatnio Sojuszowi ponadpartyjne kontakty Marka Wikińskiego. Przyjaźni się przykładowo z Januszem Palikotem. Podczas każdego posiedzenia Sejmu panowie znajdą chwilę na wspólne wypicie lampki wina.
Z ustaleń „Rz” wynika, że na kilka tygodni przed katastrofą smoleńską Wikiński namawiał Palikota do przejścia do SLD. W imieniu przewodniczącego partii Grzegorza Napieralskiego zapraszał go do tego publicznie w mediach.
– Nie będę tego komentował – ucina Wikiński. Nie ukrywa jednak, że Palikota zna i wykorzystywał to w kampanii prezydenckiej. Był wtedy szefem sztabu Napieralskiego, a Palikot doradzał Bronisławowi Komorowskiemu.
– 12 czerwca, w przeddzień debaty telewizyjnej z udziałem głównych kandydatów, przez pół godziny namawiałem telefonicznie Janusza, by przekonał Komorowskiego do wzięcia w niej udziału. Ta rozmowa odniosła chyba skutek. Komorowski pojawił się w studio – relacjonuje Wikiński (wcześniej obecny prezydent zapowiadał, że w debacie udziału nie weźmie).
Wikiński dodaje, że podczas kampanii wyborczej wykorzystywał też znajomość z szefem sztabu Komorowskiego Sławomirem Nowakiem, z którym znają się jeszcze z czasów działalności w organizacjach młodzieżowych (Wikiński był szefem ZSP, a Nowak – Stowarzyszenia Młodzi Demokraci).
Zdaniem polityków takich serdecznych kontaktów ostatnio zrobiło się jednak mniej. – Relacje interpersonalne się spłyciły. Pod koniec lat 90. w pokoju obecnego europosła PiS Michała Kamińskiego spotykali się politycy ZChN i SLD. Poseł Sojuszu Wiesław Ciesielski grał na gitarze, a Kamiński śpiewał Okudżawę – wspomina Wikiński.
[srodtytul]Kibicom się nie podoba[/srodtytul]
Dlaczego takich ponadpartyjnych imprez już nie ma? Według europosła PiS Ryszarda Czarneckiego sami wyborcy zaczęli oczekiwać od polityków, by rywalizowali w atmosferze wojny.
– Kilka tygodni temu po meczu na warszawskim stadionie Legii ustawiłem się w kolejce do punktu gastronomicznego. Podszedł do mnie Wojciech Olejniczak z SLD. Wymieniliśmy dwa słowa. Kibice odebrali to bardzo negatywnie. Pojawiły się głosy, że niby ze sobą rywalizują, a tak serdecznie się witają – opowiada.
Wygląda więc na to, że od okresu międzywojennego niewiele się zmieniło. Wspólne pojawienie się Wieniawy-Długoszowskiego i Stypułkowskiego w kawiarni Mała Ziemiańska, w której zbierały się elity II Rzeczypospolitej, też budziło kontrowersje.