Zawiadomienie prezesa NIK o nadużyciu uprawnień przez Tadeusza Dziubę, wiceprezesa Izby, nie weszło w fazę śledztwa. Warszawska Prokuratura Okręgowa po wielomiesięcznym etapie sprawdzającym zdecydowała o odmowie wszczęcia – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Decyzja nie jest prawomocna, bo na to postanowienie prezes Marian Banaś się zażalił. Sprawę ma rozpatrzyć warszawski sąd. – Postanowienie wydane zostało na podstawie art. 17 § 1 pkt 2 k.p.k. wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego – odpowiada nam lakonicznie prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prokuratury. Ale nie ujawni nam uzasadnienia, dlatego że postanowienie to nie jest prawomocne.
Poszło o Szydło
Konflikt na linii Banaś–Dziuba (poseł PiS, który do NIK został wybrany po objęciu stanowiska przez Banasia) wybuchł w lipcu ubiegłego roku, a powodem miało być rzekome „wywieranie nacisków" przez Dziubę, „manipulowanie wynikami kontroli" i „próby zastraszania" w kontroli dotyczącej pomocy humanitarnej rządu Beaty Szydło. Dziuba miał grozić zablokowaniem raportu (rzeczywiście ostatecznie go nie podpisał) dotyczącego tej kontroli, która oceniała m.in. efektywność półtorarocznej pracy minister Beaty Kempy jako pełnomocnika rządu ds. pomocy humanitarnej.
Wiceprezes miał wywierać naciski na troje doświadczonych kontrolerów z Departamentu Administracji Publicznej kierowanego przez dr. Bogdana Skwarka (napisał z tego oficjalną notatkę) . Sprawę opisał Onet i znalazła się ona w prokuraturze.
Konflikt między Banasiem a Dziubą zakończył się nawet dwumiesięcznym odsunięciem wiceprezesa od obowiązków w NIK (w tym zabrano mu nadzór nad wszystkimi kontrolami). Jak ujawniła „Rzeczpospolita", Tadeusz Dziuba w wyjaśnieniach dla marszałek Elżbiety Witek bronił się, że odmówił podpisania projektu raportu w zaproponowanej wersji, bo zawierał nierzetelne, nieprawdziwe tezy. „Projekt ten wynikał z opacznej koncepcji ujęcia materiału dowodowego, kłócił się ze zdrowym rozsądkiem i był nielogiczny, a przede wszystkim – jak się finalnie okazało – w odniesieniu do wielu tez w nim zawartych wręcz sprzeczny z dowodami zawartymi w aktach kontroli" – tłumaczył w piśmie, do którego dotarła i który w połowie sierpnia ub.r. opisała „Rz". Dziuba podkreślał też z żalem, że „na przekór tym faktom" Banaś zarzucił mu nadużycie uprawnień. On sam nigdy publicznie nie zabrał głosu w tej sprawie.