PSL zamierza przedstawić w piątek w Sejmie swój kolejny pomysł dotyczący wydatków z budżetu państwa. Tym razem chodzi o subwencję oświatową, czyli pieniądze, jakie samorządy dostają na edukację.
Chcą, by do 2015 r. nie została zmniejszona tzw. rezerwa oświatowa przekazywana samorządom przez ministrów finansów i edukacji na niespodziewane wydatki, np. remonty szkół po powodzi lub wzrost liczby uczniów. W tym roku jest to ok. 221,5 mln zł (cała subwencja przekazana samorządom to ok. 37 mld zł).
Wysoka rezerwa nie jest w interesie dużych miast, które od dawna lobbowały za jej obniżeniem. Za pozostawieniem jej w dotychczasowej wysokości są zaś małe miejscowości, gdzie PSL ma więcej wyborców. – Pieniądze z subwencji idą za uczniem. Gdyby obniżyć kwotę rezerwy, skorzystałyby przede wszystkim duże miasta. A pieniądze z rezerwy mogą być kierowane do konkretnych gmin – tłumaczy Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich, wójt gminy Lubicz.
Według obowiązujących przepisów (uchwalonych kilka lat temu) od stycznia przyszłego roku rezerwa ma być zmniejszona do ok. 100 mln zł – z 0,6 do 0,25 proc. kwoty subwencji.
– Chcemy zachowania 0,6 proc. rezerwy do 2015 r. Przed samorządami jest w najbliższych latach wiele zadań, które wymagają dofinansowania, np. rozłożenie w czasie obniżenia wieku szkolnego – mówi "Rz" Zbigniew Włodkowski, poseł PSL, były wiceminister edukacji w rządzie Tuska. – W kryteriach podziału rezerwy proponujemy, by minister zapisał, że część pieniędzy zostanie przeznaczona na dostosowanie podstawówek do potrzeb dzieci sześcioletnich oraz przygotowanie szkół do wprowadzanej reformy szkolnictwa zawodowego.