To miał być ważny europejski moment kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Trochę zepsuł go nieoczekiwany strajk belgijskich kontrolerów ruchu lotniczego, który zatrzymał Mateusza Morawieckiego blisko cztery godziny w Warszawie. To spowodowało, że polski premier nie mógł już wystąpić w prestiżowym think tanku Bruegel, gdzie chciał pochwalić się skutecznością polityki podatkowej w Polsce. Nie wystąpił też na imprezie zorganizowanej z okazji 10. rocznicy Partnerstwa Wschodniego.
Wygłosił za to przemówienie w Stałym Przedstawicielstwie RP przy UE na 15. rocznicą obecności Polski w Unii i otworzył brukselskie biuro Business & Science, czyli przedstawicielstwo polskiego biznesu i nauki.
Biznes w Brukseli
Przekaz Morawieckiego był jasny: członkostwo Polski w UE jest ogromną wartością, a wejście do Unii i NATO to wielkie wydarzenia 30 lat naszej historii po upadku komunizmu.
Polska zyskała na członkostwie w UE, chce korzystać więcej, ale też pragnie pomagać innym. – Musimy myśleć o większej Unii. Integracja Bałkanów Zachodnich jest ważna, również w kontekście migracji. A Partnerstwo Wschodnie było ważne i stabilizujące w ostatniej dekadzie. Trzeba przemyśleć jego dorobek i opracować ambitny plan na przyszłość – powiedział Morawiecki.
Kluczowym interesem Polski w UE jest teraz jego zdaniem działanie na rzecz dokończenia budowy jednolitego rynku. – Trzy traktatowe swobody: przepływu osób, produktów i kapitału, mają się dobrze. Ale pełnej swobody usług ciągle nie mamy – mówił premier. W lutym 17 państw, wśród nich Polska, podpisało deklarację w tej sprawie.