Sojusz zamierza rozpocząć debatę nad poprawą jakości drugiej izby parlamentu. Zdaniem polityków z partii Leszka Millera Senat sprowadzony do roli potakiwacza Sejmu nie ma racji bytu. Ale gdyby weszli do niego wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci miast, to izba ta nabrałaby charakteru i stałaby się bardziej przydatna.
Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD, uważa, że ten pomysł ma wiele zalet.
– Senat przestałby pełnić rolę izby, która przegłosowuje bez poprawek wszystko, co pilotuje rząd lub ewentualnie wprowadza to, czego w Sejmie rządowi nie udało się przeforsować – wylicza Gawkowski. – Poza tym wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast jako ludzie mający realną wiedzę o problemach samorządów mogliby inicjować takie przepisy, które tym samorządom, a tym samym i wszystkim mieszkańcom najlepiej by służyły.
Ambicje prezydentów
SLD liczy na to, że do Senatu zechcą kandydować popularni wójtowie, burmistrzowie, a przede wszystkim prezydenci dużych miast, którzy często są bezpartyjni, a więc nie podlegaliby dyscyplinie partyjnej, przez co Senat stałby się też bardziej samodzielny. I pewnie jest w tym sporo racji, bo prezydenci dużych miast zdradzili już swoje ambicje wpływania na krajową politykę.
Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi powołali komitet Obywatele do Senatu, wspierający kandydatów do tej izby. Nie osiągnęli sukcesu. Udało im się zdobyć zaledwie jeden mandat.