Prof. Rafał Chwedoruk: Rafał Trzaskowski wciąż ma największe szanse wygrać wybory prezydenckie

Zwycięstwo Karola Nawrockiego nie jest w interesie Sławomira Mentzena. Konfederacja będzie musiała zastanowić się, czy w jej interesie jest, żeby PiS pozostało hegemonem na prawicy. Wewnątrz tej formacji zdania będą podzielone – uważa prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Publikacja: 21.05.2025 05:02

Prof. Rafał Chwedoruk: Rafał Trzaskowski wciąż ma największe szanse wygrać wybory prezydenckie

Foto: PAP/Jarek Praszkiewicz

Kto realnie wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich?

Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Ich poparcie liczone zarówno w bezwzględnej liczbie głosów, jak i procentowo czyni ich kluczowymi w kontekście drugiej tury oraz daje pewien kapitał polityczny na przyszłość, szczególnie w przypadku kandydata Konfederacji. Od zdolności mobilizacji i demobilizacji tych, którzy zagłosowali na ową dwójkę, może w istotnym stopniu zależeć wynik ostatecznej rozgrywki.

Nie ulega wątpliwości, że zaplecze kandydatów popieranych przez partie koalicji rządzącej przypadnie Rafałowi Trzaskowskiemu. Także większość wyborców Adriana Zandberga będzie po stronie kandydata koalicji rządzącej. Natomiast elektorat Konfederacji wciąż jest eklektyczny. Nie tak bardzo, jak to było kilka lat temu. Przesunął się nieco w prawo, między innymi przeciągając na swoją stronę część dawnych zwolenników PiS. W przypadku Grzegorza Brauna mamy do czynienia z głosami protestu wokół bardzo konkretnych spraw, takich jak stosunki polsko-ukraińskie.

Czytaj więcej

Dlaczego spada poparcie dla Trzaskowskiego? Prof. Chwedoruk wskazuje na czas przed debatą w Końskich

Jak zachowają się wyborcy Grzegorza Brauna i sam Grzegorz Braun przed drugą turą wyborów? Czy wskaże swojemu elektoratowi, na kogo głosować?

Pytanie, czy będzie miał w tym interes. PiS będzie próbowało robić wszystko, żeby zachęcić Grzegorza Brauna i jego wyborców, ale też będzie miało do pewnego stopnia związane ręce. Po pierwsze, przez skomplikowane relacje pomiędzy Sławomirem Mentzenem a Grzegorzem Braunem trudno będzie zabiegać o poparcie ich obu naraz. Pamiętajmy, że ów radykalizm Grzegorza Brauna zarówno w treści, jak i w formie dotyczy kilku kwestii, a jedną z nich mogą być w tle relacje Polski z Izraelem. A to oznacza, że w tle będą relacje Stanów Zjednoczonych z Polską i Izraelem.

Obecna administracja amerykańska jednoznacznie stoi po stronie Tel Awiwu. PiS będzie musiało być bardzo, bardzo ostrożne. Natomiast w interesie obozu rządzącego przed drugą turą jest to, by dla wyborców Brauna i dla niego samego jako polityka tworzyć przestrzeń antysystemowości tak, żeby poczuł on możliwość samodzielnego zaistnienia w polityce i był symetrycznie, równo przeciwko wszystkiemu i wszystkim.

No bo co to za antysystemowiec, który miałby wskazywać, na kogo jego wyborcy mają głosować?

Zwłaszcza że w olbrzymim stopniu Grzegorz Braun jest beneficjentem polityki PiS wobec Ukrainy. Polityki, która nie różniła się strukturalnie od polityki, którą prowadzi obecny rząd, więc wchodzenie na tę ścieżkę mogłoby się Braunowi niezbyt opłacać. W istocie przestałby się odróżniać, deklarujący antysystemowość, nie potrafiąc zaznaczyć wyraźnej cezury między politycznym establishmentem a swoim własnym funkcjonowaniem.

Czy znamy profil wyborców Grzegorza Brauna? To ponadmilionowy elektorat.

Są to w większości wyborcy z tych regionów Polski, które są nieco bardziej konserwatywne od innych. Można się spodziewać, że istotna część z nich miała doświadczenie głosowania na Konfederację. Nieco mniejsza, ale także znacząca na PiS.

Warto zauważyć, że Grzegorz Braun bardzo rzadko zabiera głos w kwestiach społeczno-ekonomicznych. Nawet w Konfederacji nie był tym nurtem, który kontynuował dziedzictwo Janusza Korwin-Mikkego i prezentował radykalnie libertariańską, trochę darwinistyczną wizję życia społecznego. On głosił w dużym stopniu tezy postendeckie, związane z tradycjonalizmem kulturowym, a także zwracał uwagę w olbrzymim stopniu na relacje polsko-ukraińskie i to na długo przed wybuchem wojny. W tym sensie te ponad 21 proc., jakie padło na Mentzena i Brauna, wpisują się w szerszy europejski trend obaw wielu europejskich społeczeństw przed wciągnięciem ich krajów w czynną wojnę w Ukrainie. PiS będzie stało przed wyzwaniem tego, jak zerwać z własną polityką w tej materii, a obóz rządzący będzie musiał dokonać rachunku sumienia. Jaki był sens wyprawy Donalda Tuska do Kijowa tuż przed wyborami w towarzystwie Macrona i Starmera, którzy w swoich krajach mają fatalne notowania, a których polityka bardzo wyraźnie zmierza do tego, żeby bezpośrednio zaangażować wojsko polskie na terenie Ukrainy? To było jedno z najdziwniejszych wydarzeń po stronie Rafała Trzaskowskiego w tej kampanii, rozbijające taktykę unikania wchodzenia w tematy, które niekoniecznie służyłyby demobilizowaniu wyborców innych kandydatów.

A co się opłaca przed drugą turą Mentzenowi? Z jednej strony krytykował Karola Nawrockiego za mieszkanie, mówił o braku uczciwości kandydata PiS, ale to trwało raptem 24 godziny. Później ta krytyka nie była słyszalna nawet podczas debaty. Ale już politycy Konfederacji mówili bardziej wprost na kogo nie głosować. 

Każdy znaczący kandydat w wyborach, jeśli ma tylko takie organizacyjne możliwości, urządza polityczny spektakl. Po pierwszej turze Mentzen próbuje się najdłużej utrzymywać w debacie publicznej, tak by przyciągać uwagę opinii publicznej w kontekście przyszłości swojej formacji. Nie wątpię, że politycy Konfederacji, już doświadczeni, też tak uczynią. Merytoryczne punktowanie obu kandydatów przez Mentzena będzie jego stałym politycznym elementem przez najbliższe dni.

Ale przy tym odsetku głosów, jakie zdobyła Konfederacja, nie będzie miała możliwość manewru. O ile trochę ponad połowa wyborców tej formacji uważa się za prawicowych, to reszta ma z tym problem. Albo nie uważa się za prawicowych, albo nie identyfikuje z tradycyjnymi podziałami i jest mniej zainteresowana polityką. Sławomir Mentzen pozostanie w sferze pewnego niedomówienia, wskazując tylko owe kwestie programowe.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki w drugiej turze wyborów

Ale politycy Konfederacji mówiący „Każdy, tylko nie Trzaskowski”, podobnie jak Janusz Korwin-Mikke blisko współpracujący z Braunem, to nie są wystarczająco mocne wskazania, na kogo głosować 1 czerwca?

Mówimy o dwóch równoległych bytach, kandydacie i formacji politycznej. Kandydat nie sądzę, żeby sobie pozwolił na tego typu wsparcie. Po cóż miałby potem żyrować Karola Nawrockiego po drugiej turze? Natomiast niektórzy politycy Konfederacji, być może w sposób niezależny od władz partii, a być może w sposób uzgodniony z władzami całej tej formacji, będą deklarować takie, a nie inne poparcie. To absolutny standard w polityce. Konfederacja będzie musiała zastanowić się, czy w jej interesie jest, żeby PiS pozostało hegemonem na prawicy. I nie mam cienia wątpliwości, że wewnątrz tej formacji zdania w tej materii będą podzielone.

Pięć lat temu po tym, jak Krzysztof Bosak kandydował na prezydenta Polski, wyborcy Konfederacji się podzielili. Część głosowała na Andrzeja Dudę, część na Rafała Trzaskowskiego. 

Podział będzie miał miejsce nadal, natomiast w proporcji korzystniejszej dla kandydata PiS. Konfederacja w ostatnich latach, co świetnie pokazuje właśnie geografia wyborcza, dalej pozostaje względnie symetrycznie popierana w różnych częściach kraju. Jednak w tej symetrii coraz bardziej zaczęła przechylać się w stronę regionów o standardowym poparciu dla PiS. Zaczęła docierać do obrzeży elektoratu PiS. To oznacza, że większy odsetek wyborców tej formacji w porównaniu z 2020 rokiem będzie chętny do zagłosowania na Karola Nawrockiego. Ale dalece nie wszyscy. Jeśli sprawa kawalerki ma znaleźć jakieś zastosowanie w polskiej polityce, to wyraźnie widzimy, że nie w pierwszej turze, a być może jako jeden z licznych czynników, który miałby powstrzymywać od oddania głosu na Karola Nawrockiego w drugiej turze.

Pamiętajmy o jednym, ci wyborcy, jeśli chodzi o Konfederację, to jednak w dalszym ciągu ponad standardowo często wyborcy w młodym wieku, którzy dopiero socjalizują się politycznie albo niedawno przeszli polityczne chrzty, uczestnicząc po raz pierwszy w wyborach. I to jest wszystko płynne, tak jak to niegdyś było z Korwin-Mikkem.

A co zrobią wyborcy Adriana Zandberga?

Adrian Zandberg jako kandydat w wyborach sejmowych zawsze wypadał bardzo dobrze w swoim okręgu wyborczym. Jego elektorat to w dużym stopniu elektorat młodych ludzi z wielkich miast, czyli elektorat pod pewnymi względami strukturalnie bliższy obozowi liberalnemu.

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie. Magdalena Biejat poparła Rafała Trzaskowskiego

Ale nie wskaże na kogo głosować.

On zaszedł już tak daleko w próbie odseparowania się od rządu, a także od reszty lewicy, że trudno byłoby mu wyjaśnić, dlaczego najpierw się separował, a teraz miałby się zbliżać do nich, więc będzie próbował pozostać w swoistej szarej strefie. I w tym wypadku pojawia się pytanie, na ile byłby w stanie wpłynąć na zachowania swoich wyborców. Pamiętajmy, że jego wynik jest wynikiem nieco wyższym od większości notowań partii Razem. No, może podobny do tych najbardziej optymistycznych dla tej formacji z ostatnich miesięcy. Natomiast to też są wyborcy bardzo młodzi, nieco inni od młodych wyborców Konfederacji, ale pokoleniowo też dopiero wchodzący w świat wielkiej polityki.

Elektorat Razem, elektorat buntu może nie pójść na wybory 1 czerwca?

Słowo bunt nieco się zdewaluowało. W polskiej polityce niegdyś nie było nic zabawniejszego niż Paweł Kukiz, traktowany jako buntownik, którego główny pomysł był taki sam jak pomysły PO, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze. Elektorat lewicowy w Polsce z wielu historycznych powodów jest raczej mało buntowniczy, a pod wieloma względami raczej dosyć statyczny, nawet jeśli doszło w nim do wymiany pokoleniowej. Są to jednak w większości osoby, które żyją w dużych miastach, studiują na wyższych uczelniach. Prawdopodobieństwo głosowania przez kogokolwiek z nich na kandydata PiS jest bliskie zeru.

Kto zostanie nowym prezydentem Polski?

Mimo że pierwsza tura była trudna dla Rafała Trzaskowskiego, dużo trudniejsza, niż mogli się spodziewać, to wciąż prezydent Warszawy pozostaje faworytem tych wyborów ze względu na to, że elektorat kandydatów lewicowych i Szymona Hołowni w olbrzymim procencie wywodzi się z tych grup społecznych, które ponad standardowo często pojawiają się przy urnach. Dysponuje wypróbowanymi kanałami mobilizacji społecznej, mogąc być pewnym jej efektu.

Natomiast dużo więcej znaków zapytania tkwi po prawej stronie, dlatego że ci wyborcy są bardzo różnorodni i wielu z nich mieszka w miejscach, w których nie głosuje się tak często jak w wielkich miastach. Co nie znaczy oczywiście, że pierwsza tura nie zmniejszyła notowań Rafała Trzaskowskiego w roli faworyta wyborów, nie przekreślając ostatecznie statusu faworyta

Kto realnie wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich?

Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Ich poparcie liczone zarówno w bezwzględnej liczbie głosów, jak i procentowo czyni ich kluczowymi w kontekście drugiej tury oraz daje pewien kapitał polityczny na przyszłość, szczególnie w przypadku kandydata Konfederacji. Od zdolności mobilizacji i demobilizacji tych, którzy zagłosowali na ową dwójkę, może w istotnym stopniu zależeć wynik ostatecznej rozgrywki.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kogo chce usunąć z rządu Donald Tusk? Nieoficjalne ustalenia
Polityka
Jacek Siewiera szefem BBN u Trzaskowskiego?
Polityka
Dariusz Matecki: Na terenie Kancelarii Sejmu aktor uderzył dwóch posłów
Polityka
TV Republika zorganizuje debatę na rynku w Końskich. Karol Nawrocki będzie
Polityka
Donald Tusk w kampanii Rafała Trzaskowskiego? Wiceprezes PSL: Mobilizuje elektorat PiS