Było zamknięte przyjęcie na ponad 100 osób w jednym z warszawskich hoteli, ochrona i księga pamiątkowa o dokonaniach Jaruzelskiego, film o drodze życiowej generała. Na przyjęcie przybyli prominentni politycy SLD i Ruchu Palikota, m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski (jego fundacja Amicus Europae sfinansowała przyjęcie), wiceszef SLD Józef Oleksy, ale także działacze PRL-owskiej opozycji Józef Pinior i Andrzej Celiński. W niedzielę Jaruzelskiego odwiedził Leszek Miller wraz z politykami SLD.
Dlaczego lewica postanowiła uhonorować twórcę stanu wojennego?
Politolog prof. Kazimierz Kik uważa, że chodzi o budowanie tożsamości ideowej w alternatywie do „Solidarności". – SLD przestał się wstydzić PRL i za niego przepraszać. Po 23 latach od zmiany ustroju widać, że dzisiejsza Polska kontrastuje z PRL – tłumaczy Kik. – W późnym PRL było wiele pozytywnych rozwiązań dla ludzi pracy, m.in. uprzemysłowienie, bezpieczeństwo ekonomiczne i socjalne. Nie bez powodu współczynnik dzietności pod koniec lat 70. wynosił 2,6 dziecka na kobietę. A ponieważ Jaruzelski jest ostatnim symbolem PRL, lewica musi się do niego odnosić pozytywnie.
Prawica zdecydowanie negatywnie odnosi się do generała Jaruzelskiego. Skutecznie zablokowała pomysł, by feta z okazji urodzin twórcy stanu wojennego odbyła się w Sejmie. Również pod hotelem, gdzie odbywały się urodziny, ustawiła się pikieta działaczy Ruchu Narodowego, Solidarnych 2010 i Młodzieżowego Klubu Gazety Polskiej. Protestujący trzymali transparenty z napisami „Jaruzelski sto lat... w kiciu" oraz „Dość promowania komunistycznych zbrodniarzy". Wznosili także okrzyki: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę".
Krzysztof Bosak, z Ruchu Narodowego mówi dziennikarzom, że chciałby, aby gen. Jaruzelski został sprawiedliwie osądzony „za zbrodnie, które miały miejsce w okresie jego rządów", a przynajmniej, żeby zniknął z życia publicznego.