Jurgiel dla Rzeczpospolitej o sześciogodzinnym wystąpieniu w Sejmie

Koalicja obroniła ministra rolnictwa w głosowaniu nad wotum nieufności, ale ten wniosek przejdzie do historii. Krzysztof Jurgiel uzasadniał go wiele godzin. "Rz" przyznaje, że mógł pomóc ocalić Stanisławowi Kalembie stanowisko

Aktualizacja: 11.10.2013 13:07 Publikacja: 11.10.2013 11:30

Krzysztof Jurgiel (z lewej) i Jarosław Kaczyński

Krzysztof Jurgiel (z lewej) i Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Poseł PiS wszedł wczoraj na mównicę o 13.30, a skończył o 19.20. Nie uważa swojego wystąpienia za nadzwyczajne. - Mamy zespół, który monitoruje resort - przyznaje "Rz" były minister rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.  - Wymieniłem te wszystkie zastrzeżenia, które mamy. W mojej ocenie Sejm to miejsce, o których mówi się się o takich zastrzeżeniach dokładnie - dodaje.

Wyjawia, że nawet posłowie opozycji nie zgłaszali mu uwag do formy przemówienia. - Raczej wyrażają uznani, że tak szczegółowo omówiłem - przekonuje. Jednak, gdy wczoraj skończył Romuald Ajchler z SLD zgłosił wniosek o ograniczenie regulaminowego czasu uzasadniania wniosku o wotum nieufności do godziny.

Sprawa była komentowana również w mediach społecznościowych. Artur Dębski z Ruchu Palikota doszukiwał się drugiego dna wystąpienia polityka PiS.

Z kolei Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski kibicował koledze, z którym do 2011 r. był w jednej partii.  Pozwolił sobie również na porównanie do słynącego z długich, płomiennych wystąpień kubańskiego dyktatora.

Jurgiel zapewnia, że nie ma do Mularczyka pretensji. - Traktuję to jako formę żartu - stwierdza.

Jego zdaniem wniosek o wotum nieufności złożony przez PiS może mieć odwrotny skutek.

- Raczej uratowaliśmy pana Kalembę, bo słyszałem, że miał być wymieniony, a teraz premierowi może nie wypadać skoro go broni - mówi Jurgiel, odwołując się do zapowiadanej przez Donalda Tuska rekonstrukcji rządu.

Wskazuje jednak, że problem jest głębszy i nie dotyczy jedynie personaliów.

- Nie chodzi o osobę, bo ja ze Stanisławem znam się 20 lat. My mówimy o pracy całego resortu. On wskoczył od tej łódki i w niej płynie. To rząd musi zmienić politykę - ocenia.

Poseł PiS wszedł wczoraj na mównicę o 13.30, a skończył o 19.20. Nie uważa swojego wystąpienia za nadzwyczajne. - Mamy zespół, który monitoruje resort - przyznaje "Rz" były minister rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.  - Wymieniłem te wszystkie zastrzeżenia, które mamy. W mojej ocenie Sejm to miejsce, o których mówi się się o takich zastrzeżeniach dokładnie - dodaje.

Wyjawia, że nawet posłowie opozycji nie zgłaszali mu uwag do formy przemówienia. - Raczej wyrażają uznani, że tak szczegółowo omówiłem - przekonuje. Jednak, gdy wczoraj skończył Romuald Ajchler z SLD zgłosił wniosek o ograniczenie regulaminowego czasu uzasadniania wniosku o wotum nieufności do godziny.

Polityka
Koniec Trzeciej Drogi. Czy ludowcy myślą o sojuszu z Platformą Obywatelską?
Polityka
Kołodziejczak: Minister nie do końca korzystał z mojej pomocy. Siekierski: Szkodził jedności koalicji
Polityka
Czy Karol Nawrocki będzie miał dostęp do tajemnic NATO? ABW odpowiada
Polityka
Donald Tusk po posiedzeniu RBN: Postawiłem kwestię wiarygodności wyborów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Andrzej Duda: W tej sprawie rząd i ja mówimy jednym głosem