Spotkania przedświąteczne organizowane przez partie polityczne mają podobny charakter jak wigilie organizowane w polskich firmach czy domach zwykłych Polaków.
Na ogół jest miejsce na modlitwę, opłatek i kolędowanie. – Grupa ludzi, która na co dzień się spotyka, przez cały rok pracuje ze sobą, stanowi dla siebie drugą rodzinę – opowiada „Rz" skarbnik Klubu PO Marzena Okła-Drewnowicz.
Jednak świąteczne spotkanie może przysparzać więcej problemów, niż się wydaje. Nie wiadomo, jak przy opłatku zachowają się partyjni wrogowie. Organizatorzy muszą podjąć decyzję, czy zaproszą tych, którzy są już na politycznym aucie, a do tego dochodzi spór ideologiczny – czy działalność partyjną można łączyć z elementami religijnymi.
Ten problem mają partie lewicowe. Spotkanie SLD z dziennikarzami pozbawione było jakichkolwiek odniesień do wiary i tradycji chrześcijańskiej. Na świeckim spotkaniu były też świeckie życzenia. – Życzę, żeby w przyszłym było więcej politycznych mikołajów, a mniej bałwanów – mówił Leszek Miller.
Europosłanka SLD Joanna Senyszyn przekonuje, że było to spotkanie noworoczne. – Każda okazja jest dobra, by spotkać się z dziennikarzami – tłumaczy. Deklaruje, że ona sama nie kultywuje żadnych tradycji związanych z Bożym Narodzeniem, choć jej zdaniem „część ateistów i agnostyków poddaje się terrorowi świąt". Winny ma być kalendarz. – Gdyby dni wolne można było wybrać, to być może te osoby świętowałyby kiedy indziej – przekonuje, choć przyznaje, że ateistyczne tradycje świąteczne wciąż się nie wykształciły.