– Afryka jest w Polsce niedoceniana. Kojarzy się z szałasami i egzotyką, a tymczasem to szybko rozwijający się kontynent posiadający bogate złoża – mówi poseł Tomasz Górski z Solidarnej Polski. Właśnie stanął na czele Polsko-Mozambickiej Grupy Parlamentarnej.
Polski parlament ma duże tradycje w kontaktach z parlamentami z innych państw, jednak nowych grup przybywa wyjątkowo szybko. Politolog dr hab. Rafał Chwedoruk mówi o „chaosie". Bo posłowie chcą rozwijać m.in. relacje z Arabią Saudyjską, posądzaną o wspieranie terroryzmu i łamanie praw człowieka.
Oprócz grupy polsko-mozambickiej w tym roku ukonstytuowała się też m.in. grupa polsko-angolska i polsko-kenijska. W ubiegłym roku posłowie założyli z kolei grupy mające na celu kontakty z Zambią, Tajlandią, Kolumbią i Filipinami. Łącznie grup jest już 91. W historii polskiego Sejmu nie funkcjonowało ich jeszcze tyle jednocześnie.
By je założyć, wystarczy kilku posłów i zgoda marszałek Sejmu. Jednak ich funkcjonowanie ma oficjalny charakter. Grupy powstają w ramach Unii Międzyparlamentarnej, międzynarodowej organizacji, której członkiem jest Polska. Powstanie grup inicjują często służby dyplomatyczne państw, a bliźniacze zespoły powstają w tamtejszych parlamentach.
Dlaczego grup przybywa? Posłanka PO Bożenna Bukiewicz, szefowa Unii Międzyparlamentarnej w polskim Sejmie, zapewnia, że posłami nie kieruje chęć udziału w atrakcyjnych wycieczkach. – Roczny budżet wszystkich grup to 150 tys. zł, a do wyjazdów dochodzi sporadycznie. Częściej posłowie spotykają się w Polsce z przedstawicielami służb dyplomatycznych – tłumaczy.