W dobie kryzysu gospodarczego politycy schowali do szuflady liberalne postulaty, by każdy obywatel dbał o siebie sam, a państwo co najwyżej mu w tym nie przeszkadzało. Partie prawicowe licytują się dziś na obietnice socjalne. Mocno socjalny program ogłosiło PiS. Wcześniej kolejne obietnice składał Donald Tusk.
Gdy Polska Razem Jarosława Gowina zaproponowała 550 zł na dziecko do 6. roku życia, Solidarna Polska podbiła stawkę, oferując do 700 zł na dziecko w rodzinie o małych dochodach, zaś PiS obiecuje po 500 zł na każde drugie i następne dziecko w rodzinie do 18. roku życia.
Gdy premier Tusk wydłużył urlop macierzyński do roku, prezes PiS oświadczył, że jego partia będzie stopniowo wydłużała urlop rodzicielski nawet do sześciu lat, a do tego dorzucił bezpłatne przedszkola i zerowy VAT na ubranka dla dzieci.
Jaka będzie odpowiedź na bezpłatny podręcznik obiecany przez rząd, bo premier, choć był szczerym liberałem, sam wyznał, że w miarę upływu lat staje się powoli socjalistą?
Na lewej stronie zamiast nowych programów powstają nowe komitety wyborcze. Już wiadomo, że obok SLD–UP i Europy Plus–Twojego Ruchu swoje listy wyborcze wystawi Partia Zielonych. Niewykluczony jest też samodzielny start dwóch małych partii, SdPL i UP, które chcą zarejestrować komitet Europa Plus Lewica. Wzajemne relacje czterech środowisk są mocno zagmatwane, a spory o to, kto jest prawdziwą lewicą, są w tym gronie na porządku dziennym.