To na tym polega gender, że chłopcy mają się dzielić władzą, a dziewczynki nie?
Nic podobnego, parytet gwarantuje równość. Taka sytuacja w klasie to świetna okazja, żeby porozmawiać z młodzieżą o demokracji. Trójka uniemożliwia pełen parytet, ale można to równoważyć zasadą kadencyjności.
Co panią najbardziej irytuje na scenie politycznej?
Szczerze? Ta gra marketingowa, na którą już się skazaliśmy nieodwołalnie. Tabloidyzacja. Media z jednej strony piętnują skandale, z drugiej – jedynie tym się karmią. Ksiądz Oko, posłanka Pawłowicz czy Janusz Korwin-Mikke jako zwolennik dziedzicznej monarchii i odebrania praw wyborczych kobietom są gwiazdami. Media nie interesują się racjonalnym i merytorycznym programem koalicji Europa Plus Twój Ruch, jedynie dawnymi happeningami Janusza Palikota. Druga rzecz to zarządzanie fobiami, lękiem, podgrzewanie nastrojów militarnych.
Nie popierała pani planowanej przez rząd modernizacji armii?
Nie, bo to jest strategia doraźna, kosztowna i nieefektywna. Przecież nie chcemy, aby państwo polskie samo musiało bronić granic Europy. Potencjał obronny powinien być wzmacniany na poziomie wspólnotowym, docelowo jesteśmy zwolennikami armii Unii Europejskiej. Z drugiej strony taka renacjonalizacja polityki obronnej znów odsuwa w niebyt troskę o kapitał społeczny.
Rząd PO nie inwestuje w społeczeństwo?
Po dwóch kadencjach rządzenia efekty tych inwestycji są mizerne. W skali kraju świadczą o tym niskie wskaźniki zaufania, zdolności do współpracy, aktywności obywatelskiej. Widać to wyraźnie na poziomie lokalnym, klinicznym przykładem jest teraz dla mnie Toruń. Utrwaliło się tam zjawisko nazywane już nowym patrycjatem miejskim, ścisły sojusz polityków, biznesu i Kościoła, wymiatający ze sceny niezależne organizacje pozarządowe. W Bydgoszczy jest nieco lepiej, istnieje jakaś polaryzacja sił politycznych.
Nie jest pani zadowolona z rządów PO, a jednak pani środowisko chce uniemożliwić powrót PiS do władzy.
Nie chcemy trwania tego klinczu, w którym nie ma alternatywy dla faktycznych rządów PO–PiS. Nasze hasło brzmi: „Platforma nie broni przed PiS". Chcemy realizować wizję nowoczesnego, otwartego i różnorodnego społeczeństwa. Tymczasem w Platformie umocniło się prawe skrzydło, więc żadne progresywne zmiany nie są możliwe. ?PiS jest na rękę bycie potęgą wiecznej opozycji. I tak w kółko.
Boi się pani powrotu PiS do władzy?
Oczywiście. To było przerażające, gdy chłopaki, którzy ganiali nas z kamieniami i oblewali farbą, wskakiwali w garnitury i zostawali ministrami. Nie chcę panów w kominiarkach atakujących pacjentów szpitali, nie chcę samobójstw, nie chcę ludzi z półświatka w roli agentów CBA i ABW, zastawiających pułapki na niewinnych ludzi. Nie chcę najazdu na publiczne media. Nie chcę...
Teraz jest lepiej w mediach publicznych?
Merytorycznie tak, oczywiście. Wszechpolacy dokonywali tam spustoszeń. Pamiętam też Ministerstwo Gospodarki Morskiej, utworzone specjalnie po to, aby inny wszechpolak dostał tekę ministerialną.
A do przyjęcia jest tworzenie dla Bartosza Arłukowicza urzędu ds. wykluczonych, który został zlikwidowany natychmiast po tym, jak Arłukowicz objął resort zdrowia?
Nie zamierzam bronić PO. Jednak to śmierć Barbary Blidy stała się symbolem IV RP, rzecz znacznie tragiczniejsza od fikcyjnych resortów. PiS-owski rząd zakładał sam na siebie podsłuchy, zastawiał pułapki, organizował prowokacje, szukał układu po hotelowych pokojach. Polska tym żyła i to była okropna strata czasu. Ale strach przed PiS nie powinien sterować wyborcami na wieki wieków. Powtórka obecnego rozdania też byłaby stratą czasu.