Rzeczpospolita: Kryzys na Ukrainie trwa już pół roku, jednak Barack Obama wciąż nie zdołał powstrzymać agresywnej polityki Władimira Putina. Czy amerykańska administracja przyjęła błędną strategię?
John McCain: W tym przypadku muszę się zgodzić z panem Putinem: reakcja była mniej niż minimalna. Garstka ludzi objęta sankcjami, brak restrykcji nałożonych na poszczególne sektory rosyjskiej gospodarki, sprzedaż Rosji francuskich helikopterowych okrętów desantowych. Tak naprawdę wszystko pozostało po staremu. I pan Putin uniknął odpowiedzialności za zbrodnię.
Ameryce zabrakło determinacji ze względu na interesy ekonomiczne, a może z powodu oporu europejskich sojuszników?
To jest połączenie wielu czynników. Najważniejszym z nich jest energia, zależność Europejczyków od rosyjskich dostaw. Po wtóre, powiązania biznesowe. Wyjazd prezesa Siemensa do Rosji oznacza dla niemieckiego rządu ogromną presję, aby nic nie robić. Kolejna rzecz: zamiast wyjść z inicjatywą i przejąć przywództwo, Barack Obama zapowiedział prowadzenie konsultacji. To skończyło się porażką. Nie po raz pierwszy prezydent nakreślił czerwoną linię, a następnie pozwolił na jej przekroczenie bez żadnych konsekwencji. W tej sytuacji Stanom Zjednoczonym pozostało bardzo mało wiarygodności. Czynników było więc rzeczywiście wiele, ale efekt tego może być tylko jeden: zachęta dla Władimira Putina do dalszego działania.
Co zrobi Putin, jeśli Ameryka nadal nie będzie przewodzić, a Niemcy nie przestaną kierować się wyłącznie partykularnymi interesami handlowymi?