Zarówno na PiS, jak i na PO chce głosować 33 proc. wyborców – wynika z sondażu IBRiS dla „Rz", przeprowadzonego 19 i 20 września. To już drugi sondaż, w którym dwie największe partie remisują, obie jednak od ostatniego badania zyskały po 3 pkt proc.
Wygląda więc na to, że Platforma na dobre odrobiła już straty po ujawnieniu w połowie czerwca przez „Wprost" kompromitujących rząd taśm. – Wzrost poparcia dla PO to konsekwencja osobistego sukcesu jej lidera, w którym uczestniczyć chce duża część obecnych, ale także byłych wyborców PO. To efekt powrotu części utraconego elektoratu – ocenia dr Błażej Poboży z UW. Politolog dodaje, że remis z poprzedniego badania powoduje mobilizację elektoratu i wzrost notowań.
Podobnie prezentują się wyniki w wariancie zakładającym wspólny start prawicowych ugrupowań, w którym również jest remis, po 32 proc. (koalicja PiS zyskała 1 pkt proc. od poprzedniego badania, a PO 2 pkt proc.). To oznacza, że sojusz prawicy stracił już przewagę, jaką wypracował po aferze taśmowej i zawarciu porozumienia.
– Zjednoczenie musiało spowodować dobre emocje, ale dziś nic już z tego nie wynika – twierdzi dr hab. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z UW. – Nie ma ofensywy, konstruktywnych propozycji, więc ta premia sondażowa musiała minąć – dodaje „Rz".
Wyniki sondażu pokazują też, że w Sejmie znalazłoby się pięć ugrupowań. Na trzecim miejscu umocniło się SLD, które zyskało 2 pkt proc. Partię Leszka Millera popiera 11 proc. respondentów (także w wariancie z wspólną listą prawicy).