Rewolucja wściekłych i głodnych

Bronisław Komorowski raczej nie wróci do polityki partyjnej i nie poprowadzi PO jesienią do wyborów.

Aktualizacja: 26.05.2015 10:34 Publikacja: 25.05.2015 21:07

Rewolucja wściekłych i głodnych

Foto: Fotorzepa

W Platformie trwa żałoba po wyborach prezydenckich. Władze partii analizują przyczyny porażki – w poniedziałek wieczorem dyskutował o tym zarząd PO. Część polityków partii samokrytycznie zauważa, że wynik Komorowskiego to recenzja ośmiu lat rządów PO – niezrealizowanych obietnic, niepopularnych decyzji czy zamiatania afer pod dywan. Większość jednak sprawia wrażenie obrażonych na wyborców.

PO jest w trudnej sytuacji, bo wygrana Andrzeja Dudy automatycznie rozpoczęła kampanię wyborczą przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Według naszych rozmówców w PO możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy to radykalna zmiana polityki rządu i stylu działania partii. – To musiałoby oznaczać uderzenie się w piersi i widowiskowe pozbycie się tych polityków Platformy, którzy są uwikłani w afery. Tylko taka polityka da szansę na wygranie wyborów parlamentarnych – twierdzi jeden z naszych rozmówców z kierownictwa PO. Według naszych informacji minister w Kancelarii Premiera Michał Kamiński doradza Ewie Kopacz taką ekspiację wobec wyborców. Ale chodzi głównie o słowa, bo w partii nie ma woli ani do rzeczywistej zmiany polityki, ani do przeprowadzenia wewnętrznych rozliczeń.

– Bardziej realny jest inny wariant, że we władzach PO zwyciężą zwolennicy zaostrzenia konfliktu z PiS, którzy liczą, że dzięki temu uda się osiągnąć dobry wynik jesienią – mówi wpływowy działacz Platformy.

Tyle tylko że rezultaty wyborów prezydenckich pokazują, iż po raz pierwszy Platformie straszenie PiS-em nie pomogło. Jeden ze sztabowców Komorowskiego: – W tej kampanii chwyty, które przez osiem lat były pewnikami, przestały działać. Wynik Pawła Kukiza to dowód, że skończył się prosty podział Polski na PO i PiS. Tylko Platforma jeszcze tego nie zauważyła.

Inny nasz rozmówca, współpracownik przegranego prezydenta: – Te wybory to była „rewolucja wściekłych i głodnych". Przeciwko Komorowskiemu głosowali ludzie młodzi niezadowoleni z sytuacji w kraju oraz wyborcy ubożsi i słabiej wykształceni. Po raz pierwszy nie pomogła nam wysoka frekwencja, okazało się, że sytych i zadowolonych z rządów PO nie wystarcza do zwycięstwa.

Najwięksi pesymiści w PO sądzą, że z tego powodu porażki na jesieni nie da się uniknąć. – Są tacy, którzy uważają, że bez względu na to, co zrobi rząd i PO, wybory do Sejmu i tak przegramy. Należy do nich Donald Tusk – przekonuje ważny polityk PO. – Wedle jego koncepcji partia powinna się przygotować na działanie w kilkuletniej opozycji. A skoro tak, to należy przede wszystkim „zewrzeć szyki". To się może skończyć usunięciem z list do Sejmu tych polityków, którz y mogliby w razie przegranej wystąpić przeciw Kopacz.

Jeśli rzeczywiście Tusk i Kopacz postawią na opozycyjność, na ich celowniku znajdzie się Grzegorz Schetyna, który nie kryje ambicji, żeby przejąć partię. Zgodnie ze statutem PO Ewa Kopacz jest tylko pełniącą obowiązki przewodniczącej, a pod koniec roku muszą się odbyć wybory nowego szefa przez wszystkich członków partii. Kopacz na pewno stanie do tej rywalizacji, podobnie chce zrobić Schetyna. – Jeśli PO straci władzę po wyborach na jesieni, to ludzie w terenie będą wściekli i mogą pozbawić Kopacz stanowiska. Schetyna jest jedynym realnym konkurentem, więc wyeliminowanie go leży w jej interesie – twierdzi współpracownik Schetyny.

Schetyna cały swój polityczny kapitał zainwestował w pomoc Komorowskiemu przed drugą turą – i przegrał razem z nim. Ale przegranych jest znacznie więcej. – Ministrowie Komorowskiego już szukają sobie pracy, bo są lojalni wobec prezydenta i odejdą razem z nim. Ale także wśród urzędników w Pałacu Prezydenckim panuje depresja. Świat im się zawalił – mówi jeden ze współpracowników Komorowskiego.

Dla nikogo w Kancelarii Prezydenta nie ulega wątpliwości, że Duda zwolni znaczącą część urzędników, podobnie jak to zrobił Komorowski, gdy przejmował władzę z rąk ekipy Lecha Kaczyńskiego. Co z samym prezydentem? Nasi rozmówcy w jego otoczeniu twierdzą, że nie podjął jeszcze decyzji, co będzie robił. Ale zaprzeczają plotkom, że mógłby wrócić do czynnej polityki i poprowadzić PO do wyborów jesienią.

Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Maciej Maciak, kandydat bezpartyjny
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Rafał Trzaskowski. Stawka większa niż prezydentura
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Joanna Senyszyn, kandydatka bezpartyjna
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Adrian Zandberg. Kandydat Partii Razem
Polityka
Wybory prezydenckie 2025. Krzysztof Stanowski, kandydat bezpartyjny