Reklama

Kampania wyborcza w Turcji: złote klozety i cień Kurdów

Rządząca od 13 lat partia prezydenta Erdogana walczy o władzę oskarżana o nieudolne zarządzanie gospodarką i korupcję. W odpowiedzi nazywa opozycję „wrogami kraju" i grozi sądami.

Aktualizacja: 03.06.2015 19:24 Publikacja: 02.06.2015 21:17

Kemal Kilicdaroglu

Kemal Kilicdaroglu

Foto: AFP

„Ci, którzy siedzą na złotych klozetach" – tak dawnych islamistów z prezydenckiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju nazwał opozycjonista Kemal Kilicdaroglu.

Nieprzebierająca w słowach polemika dotyczyła pałacu zbudowanego przez prezydenta Recepa Erdogana na przedmieściach Ankary. Od chwili rozpoczęcia budowy była ona ostro atakowana, gdyż powstawała na ziemiach chronionych. „Financial Times" podliczył, że pałac liczący 1150 pokoi jest cztery razy większy od królewskiej rezydencji w Wersalu.

Ale Erdogan zażądał, by opozycjonista przyszedł do pałacu i znalazł w nim „złoty klozet". „Jeśli go znajdzie – podam się do dymisji, jeśli nie – to on powinien odejść" – powiedział o Kilicdaroglu. Ankarscy architekci znający projekt zapewniają, że w pałacu nie ma złoconych muszli klozetowych, jednak niektóre z nich kosztowały ponad 3,5 tys. dolarów, a całość budowy kosztowała aż 620 mln dolarów.

Wraz ze zbliżaniem się wyborów parlamentarnych 7 lipca polemika nabiera ostrości. Wypowiedź Kilicdaroglu dobrze jednak ilustruje to, co Turcy zarzucają rządzącej partii. Bazary, stały element tureckiego krajobrazu gospodarczego, ale i politycznego, uważają, że Partia Rozwoju (AKP) traci kontakt z rzeczywistością.

Prokuratura wszczęła sprawę karną przeciw redaktorowi naczelnemu gazety „Hurriyet Daily" za tytuł „Świat w szoku! Kara śmierci dla prezydenta, który dostał 52 proc. głosów". Odnosił się on do wyroku na egipskiego prezydenta Muhammada Mursiego, ale ktoś się dopatrzył, że prezydent Erdogan też dostał 52 proc. głosów w ostatnich wyborach. Redaktorowi zarzucono „nakłanianie do przeciwstawiania się władzy z bronią w ręku".

Ekonomiści wskazują, że powoli kończy się „turecki cud gospodarczy": spada indeks zaufania konsumentów i rośnie bezrobocie. Były „car tureckiej gospodarki", ustępujący wicepremier ds. gospodarczych Ali Babacan z kolei ostrzega, że system wymiaru sprawiedliwości w Turcji jest całkowicie niesprawny, a to może doprowadzić „do upadku demokracji".

Reklama
Reklama

Jednak największym zagrożeniem dla AKP okazali się Kurdowie. Po kilku dziesięcioleciach prowadzenia krwawej i beznadziejnej walki z armią podjęli legalną działalność polityczną. Ludowa Partia Demokratyczna 42-letniego prawnika Selahattina Demirtasa – który tylko przez przypadek w młodości nie został kurdyjskim partyzantem – nagle przekroczyła niewidzialne granice etniczne i zaczęła wyrastać na partię ogólnoturecką. Odwołuje się przy tym do postulatów, które w tureckiej tradycji mocno osadził „Ojciec Turków" Kemal Atatürk (np. sekularyzacji, praw kobiet, ale i mniejszości etnicznych), lecz dla wywodzącej się z islamskich ruchów AKP są nie do przyjęcia.

„W naszym kraju są dwie partie. Jedna jest turecka, a druga kurdyjska. Dajmy im nauczkę przy urnach wyborczych!" – wołał na jednym z wyborczych wieców prezydent Erdogan pod adresem Demirtasa i jego partii. Starsze pokolenie Turków odczuwa ogromną nieufność wobec Kurdów i ich przywódcy, ale młodzież nie ma żadnych zahamowań i wspiera Demirtasa.

Jednak w przyszłym parlamencie Ludowa Partia Demokratyczna będzie najmniejszym ugrupowaniem. Ale to wystarczy, by uniemożliwić partii prezydenta zdobycie konstytucyjnej większości. Dla Erdogana byłaby to osobista tragedia. 12 lat był szefem rządu i ze względu na konstytucyjne ograniczenia musiał ustąpić i został prezydentem, który w Turcji pełni tylko funkcje ceremonialne. Teraz chciałby dokonać zmian w konstytucji i przywrócić sobie najważniejsze miejsce w kraju, wprowadzając prezydencki system rządów. Ale na jego drodze nagle pojawiła się przeszkoda, która sprawia, że mimo wszystko najpopularniejszy turecki polityk pozostanie w pałacu wartym 620 mln dolarów, ale nie będzie sprawował realnej władzy.

Polityka
Nowy skandal z udziałem szefa Pentagonu. Pete Hegseth do dymisji?
Polityka
Benin. Grupa wojskowych pojawiła się w telewizji, ogłosiła dymisję prezydenta
Polityka
Niemcy: Parlament za powiększeniem armii. Wprowadza dobrowolną służbę wojskową
Polityka
Ważna decyzja Sądu Najwyższego USA. Walka o wyborców w Teksasie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Emmanuel Macron ostrzega przed zdradą Amerykanów. Ujawniono zapis rozmowy
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama