Kilkumiesięczna awantura wokół premiera Arsenija Jaceniuka w ukraińskiej Radzie Najwyższej dobiegła końca. W czwartek został on zdymisjonowany, a na jego miejsce powołano byłego przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Hrojsmana.
Jego kariera polityczna zaczęła się niedawno, gdy po rewolucji na Majdanie w 2014 roku przeniósł się do Kijowa z Winnicy. W tym ostatnim mieście znajduje się największa ze wszystkich fabryk czekolady Roshen założonych przez Petra Poroszenkę. Hrojsman przez osiem lat był merem miasta i to głównie dlatego zalicza się go dzisiaj do ludzi z najbliższego otoczenia ukraińskiego prezydenta.
Nowością w jego gabinecie jest powołanie ministerstwa ds. terytoriów okupowanych utraconych w czasie urzędowania Jaceniuka (Krym i część Donbasu).
Zachować stanowisko udało się jedynie szefom resortów spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, obrony, spraw zagranicznych, informacji oraz rozwoju regionalnego. W rządzie Hrojsmana nie znalazło się jednak miejsce dla reformatorów zaproszonych wcześniej z zagranicy. Odchodzi minister finansów Natalia Jareśko (Amerykanka ukraińskiego pochodzenia). Nie wrócą też szef resortu rozwoju gospodarczego Aivaras Abromavičius (litewski finansista) oraz minister zdrowia Aleksandre Kwitaszwili (były minister zdrowia Gruzji).
– Ludzi tych zaprosił prezydent Poroszenko, aby jego ugrupowanie nie ponosiło odpowiedzialności za koszty reform. Teraz odpowiedzialności tej nie da się uniknąć, ponieważ prawie cały gabinet obsadzono jego współpracownikami – mówi „Rz" znany ukraiński politolog Witalij Portnikow. – Miesiącami trwały rozmowy na temat dymisji Jaceniuka. Tymczasem nowy rząd powołano bez żadnych konsultacji społecznych i dyskusji parlamentarnych, a nazwiska niektórych kandydatów podano zaledwie kilka minut przed głosowaniem – dodaje.