Dzieci stanu wojennego u progu wolności

4 czerwca, o czym dziś często się zapomina, był nie tylko wielkim osobistym sukcesem Lecha Wałęsy i jego Solidarności, ale przede wszystkim efektem dziejowego procesu, jakim było budzenie się Polaków do wolności.

Publikacja: 04.06.2021 00:01

Dzieci stanu wojennego u progu wolności

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

W 32. rocznicę wyborów z 4 czerwca 1989 r. przypominamy tekst redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Bogusława Chraboty z 4 czerwca 2019 roku.

Ten proces dokonywał się przez dekady. Można się dziś spierać o punkt startowy, ale nie byłoby Sierpnia 80, gdyby nie Radom i Ursus 76, gdyby nie Grudzień 70, Marzec 68, czy Czerwiec 56. Wszystkie daty w tej logice mają swoje znaczenie.

Wszystkie składają się na logiczny ciąg zdarzeń, które prowadziły nas na ścieżkę narodowej wolności i demokracji. Pierwsza Solidarność to może i kulminacja procesu, ale przecież nic innego, tylko ogniwo łańcucha wolności. Dla pokolenia moich rówieśników nie ona zresztą była najważniejsza. Powołany latem 1980 roku i zaatakowany przez komunistów w grudniu NSZZ Solidarność był tylko jakimś historycznym pretekstem.

Młodzież stanu wojennego szukała innych identyfikacji. Kiedy tylko minął pierwszy szok zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu setki niezależnych ośrodków, kółek samokształceniowych, tytułów drukowanej w podziemiu prasy, organizacji i grup oporu. Uaktywniła się Konfederacja Polski Niepodległej.

Foto: archiwum

Zasiliły szeregi Ruchu Młodej Polski.

Foto: archiwum

Z byłych działaczy NZS powstał ruch Wolność i Pokój.

Foto: archiwum

A w młodszym pokoleniu Federacja Młodzieży Walczącej…

Foto: archiwum

…czy reaktywowane w połowie lat osiemdziesiątych Niezależne Zrzeszenie Studentów.

Foto: archiwum

W tych kręgach myślenie związkowe z czasów pierwszej Solidarności było traktowane jako anachronizm. Liczyły się inne cele: niepodległość, demokracja, kapitalizm i prawa człowieka. W przeciwieństwie do związkowców, ci najmłodsi uczestnicy polityki byli też znacznie bardziej radykalni. Stawiali sobie odległe, ale jasne cele i nie chcieli kompromisu. Ale i ich historia zaskoczyła. Mało zresztą, bardzo mało było takich, którzy ufali procesem dziejowym. Niepodległość, wolność, demokracja wydawały się bardzo odległą perspektywą. A jednak nagle pojawiła się w zasięgu ręki. Wybory z czerwca 1989 miały być pierwszym testem. Więc niezależnie od barw sztandarów, poglądów i wyznawanej tradycji, cała ta opozycyjna młodzież włączyła się do polityki. Codzienną współpracę rozpoczęli chłopcy i dziewczyny z KPN, RMP, NZS i WiP- u. I to oni wygrali polski czerwiec, nie Lech Wałęsa, co lider Solidarności często sobie przypisuje. I oni pchnęli tę rewolucję dalej, na nowe, nieznane tory. Dziś, po trzydziestu latach warto o tym pamiętać.

Polityka
Adrian Zandberg podsumował rok rządu Donalda Tuska. Wskazał „podstawowy grzech”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Młodzi ludzie stawiają na Konfederację, jest też wielu niezdecydowanych
Polityka
Co z ustawą o związkach partnerskich? „Największy projekt, który wyjdzie z rządu”
Polityka
Zielone światło UE dla zapory na granicy polsko-białoruskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona