Prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami lub przynajmniej upokorzenie go w oczach wyborców - tak mówią o ustawie powołującej komisję do spraw zbadania rosyjskich wpływów jej przeciwnicy. W piątek Sejm przyjął ustawę zwaną "Lex Tusk" stosunkiem głosów 234 do 219. Wcześniej projekt odrzucił Senat i sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych.
Ustawę o powołaniu Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 jako niekonstytucyjną ocenili nie tylko profesorowie prawa, ale także Biuro Legislacji Sejmu.
Zobacz podcast „Polityczne Michałki” w wersji wideo
Komisja PiS, czyli quasi-prokuratura i parasąd
Zgodnie z zaproponowanymi przez PiS przepisami, komisja ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce ma być organem administracji rządowej i prowadzić postępowania w celu wyjaśnienia przypadków funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007-2022 pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów RP, dokonywali czynności wymienionych szczegółowo w ustawie, m.in. czy podejmowano czynności urzędowe, wydawano decyzje administracyjne, zawierano umowy, wydawano pieniądze publiczne pod rosyjskim wpływem. Postępowania mogą dotyczyć także innych osób nie będących funkcjonariuszami publicznymi ani członkami kadry kierowniczej. Innymi słowy każdy obywatel, partia, stowarzyszenie, fundacja, może trafić pod lupę komisji.