Mieszkasz np. w Otwocku i pracujesz zdalnie dla firmy z Warszawy? Możesz skorzystać z podwyższonych kosztów uzyskania przychodów przeznaczonych dla osób dojeżdżających do zakładu pracy z innej miejscowości. Fiskus nie ma nic przeciwko. Potwierdza, że ulga przysługuje nie tylko pracującym w systemie hybrydowym, ale także tym, którzy do biura w ogóle nie jeżdżą.
Takie są wnioski z niedawnej interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Dotyczy rozliczeń osób, które w 100 proc. pracują zdalnie. Fiskus uznał, że jeśli mieszkają poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy, mają prawo do wyższych kosztów (interpretacja nr 0115-KDIT2.4011. 70.2024.2.KC).
Czytaj więcej:
Ulga na dojazdy dla pracownika zdalnego — korzystne podejście
– To bardzo korzystne podejście. Wyższe koszty zostały przecież wprowadzone po to, aby zrekompensować wydatki na dojazdy do firmy. Choć pracownik zdalny takich wydatków nie ponosi, skarbówka zgadza się na odliczenie. Fiskus stosuje, i słusznie, wykładnię językową, która prowadzi do wniosku, że o prawie do podwyższonych kosztów decyduje wyłącznie to, czy miejsce zamieszkania pracownika jest położone poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy. Nie ma znaczenia, czy faktycznie do niego dojeżdża – mówi Joanna Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy, dyrektor w Vialto Partners.
Przypomnijmy, że koszty obniżają przychód, dzięki czemu mamy mniejszy dochód i płacimy niższy podatek. Pracownikowi przysługują zryczałtowane, wynoszą 250 zł miesięcznie (3 tys. zł rocznie). Jeśli jednak miejsce jego stałego lub czasowego zamieszkania położone jest poza miejscowością, w której znajduje się zakład pracy (i nie uzyskuje dodatku za rozłąkę), ma prawo do wyższych – 300 zł miesięcznie (3,6 tys. zł rocznie).