Rośnie popularność imprez, na których można się wymieniać używanymi rzeczami. „Uwolnij łacha", „Mamowa wymienialnia", „Szafing dziecięcy" – to nazwy niektórych z nich. Zasady są proste: wystarczy przyjść na spotkanie i przynieść stare ubrania, książki, płyty, sprzęt RTV i AGD. W zamian możemy sobie wziąć od innych to, czego potrzebujemy.
Co na to fiskus?
„Każda czynność prawna, której przedmiotem jest odpłatne zbycie innych rzeczy, stanowi źródło przychodów" – odpowiedziało Ministerstwo Finansów na pytanie „Rzeczpospolitej" dotyczące rozliczania takich akcji.
Zastrzegło jednak, że przychód powstaje tylko wtedy, kiedy pozbywamy się rzeczy przed upływem pół roku, licząc od końca miesiąca, w którym nastąpiło jej nabycie (w wypadku zamiany okres ten odnosi się do każdej ze stron transakcji).
Jeśli więc – zdaniem MF – uczestnicy tego typu inicjatyw zbywają towary kupione do pół roku wcześniej, powinny uzyskany przychód i dochód wykazać w rocznym zeznaniu i zapłacić podatek. Jeśli transakcja nastąpiła po upływie pół roku od zakupu, nie ma obowiązku podatkowego.