Osoby, które często handlują w sieci, muszą uważać. Fiskus na bieżąco monitoruje transakcje na popularnych portalach. I tych najbardziej aktywnych traktuje jak przedsiębiorców. Rację urzędnikom w sprawie podatniczki, która hurtowo handlowała na Allegro, przyznał ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny.
Kobieta w latach 2007–2009 sfinalizowała prawie 1,7 tys. transakcji. Sprzedawała ubranka dla dzieci w wieku od dwóch do czterech lat, ubrania dla dorosłych i zabawki. Część transakcji dotyczyła zestawów lub kompletów.
Ta aktywność handlowa zwróciła uwagę urzędników. W toku kontroli ustalili, że zyski ze sprzedaży nie zostały opodatkowane. Sprzedająca nie miała zarejestrowanej działalności, nie prowadziła też podatkowej księgi przychodów i rozchodów. Tymczasem organy podatkowe doszły do przekonania, że skala działań świadczy o prowadzeniu działalności gospodarczej.
Podatniczka nie zgadzała się z taką tezą. Tłumaczyła, że towary sprzedawane za pośrednictwem serwisu internetowego to używane, prywatne rzeczy należące do niej, jej córki i męża.
Te argumenty nie przekonały urzędników. W ich ocenie kobieta nie udowodniła, że sprzedawała przedmioty używane przez siebie i członków rodziny. Ponadto kierując się logiką i doświadczeniem życiowym, podkreślali, że nie jest prawdopodobne, by tak duża ilość sprzedanych towarów obejmowała wyłącznie przedmioty własne. Zwłaszcza że ubranka były w rozmiarach przeznaczonych dla dzieci starszych niż córka podatniczki.