Tydzień temu amerykańska firma Uber rozpoczęła działalność w Polsce. Przyczółkiem jest Warszawa.
Schemat jest prosty: klient pobiera aplikację, rejestruje się, wybiera trasę i po otrzymaniu wyceny zamawia kurs. Przy rejestracji podaje dane karty kredytowej, z której ściągana jest zapłata. Uber dzieli się z kierowcą, oddając mu 80 proc.
Korporacje taksówkowe alarmują, że to usługi nielegalne i że będą z nimi walczyć. Uber broni się, że dostarcza tylko aplikację i nie jest przewoźnikiem, a klientów podwożą nieprofesjonalni kierowcy.
Na tym, co korzystne dla klientów (Uber zapewnia, że będzie tańszy od taksówek i przewozów osobowych), mogą skorzystać też kierowcy, ale ich sytuacja jest dość skomplikowana.
Rozliczenia podatkowe to sprawa przewożącego
Pomijając ewentualne kary za wykonywanie takiej działalności bez licencji lub zezwolenia – o wątpliwościach prawnych pisaliśmy w „Rz" z 19 sierpnia – kierowców mogą spotkać przykrości ze strony urzędów skarbowych.