Plus Minus: Powszechne jest przekonanie, iż z dzieckiem być może byłoby się łatwiej dogadać, gdyby nie to, że tak trudno oderwać je od komputera.
To mit. Dzieci są takie same jak kiedyś, zmienił się świat dorosłych. Brałem niedawno udział w programie telewizyjnym, podczas którego padło stwierdzenie, że dzieciakom trzeba organizować zajęcia, bo inaczej całym ich światem stanie się komputer. Dla mnie jest to śmieszne, bo z jednej strony jestem przekonany, że gdyby dzieciom dać wolną rękę, doskonale sobie to życie by zorganizowały. Z drugiej – chyba odkąd istnieje ludzkość, niepokoimy się, że dzieci wejdą w jakiś inny, nierzeczywisty świat. Tak było wtedy, gdy wynaleziono powieść, a potem telewizję. Choć początkowo był w niej tylko jeden program – w moim dzieciństwie nadawany dopiero od 16.45. Nic takiego się nie stało, teraz zmienił się tylko nośnik. Każdy szuka dla siebie jak najatrakcyjniejszego świata. Nie ma się czemu dziwić.
Różnica jednak pewna jest, bo teraz komputer z dostępem do internetu ma każdy w swojej kieszeni. Kanałów w telewizji też nie brakuje, jest telewizja na życzenie. Czy naprawdę dzieci podniosą głowę od komputera dopiero, „gdy padnie Netflix i zabraknie latte na sojowym mleku", jak twierdzi dziennikarka Dorota Wellman?
Zupełnie możliwe, że wtedy się zbuntują. I zrobią to na swój sposób. Taki, którego się nawet nie spodziewamy.
Aż tak mało znamy własne dzieci?