Prawdy te, częściowo z przestrzeni teologii, a częściowo zwyczajnego wyczucia moralnego, odnoszą się także, a może przede wszystkim, do Kościoła. Nie jest przypadkiem, że w roku 2000 św. Jan Paweł II tak mocno prosił o wybaczenie grzechów ludzi Kościoła. W roku 2018 trzeba nadal iść tą drogą i mocno, nie obawiając się zgorszenia, przepraszać także za te zbrodnie, przestępstwa, problemy, które ujawnione zostały obecnie, ale które ciążą na życiu jednostek i zbiorowości. Przykład? Ot, choćby przypomniane (bo przecież mowa o tym była wcześniej) przestępstwa seksualne pewnego bardzo znanego i bardzo zasłużonego gdańskiego księdza. Nie będę raczył czytelników ich opisami, bo są one rzeczywiście obrzydliwe. Ale jeszcze bardziej obrzydliwe może być to, że z informacji dziennikarzy wynika, iż o przestępstwach tych wiedzieli przełożeni, znajomi, przyjaciele i współpracownicy księdza i... nic z nimi nie robili. Dla dobra Kościoła – rzecz jasna. Teraz zresztą też nie brakuje takich, którzy – dla dobra Kościoła czy historycznego mitu – chcieliby zamilczeć ową sprawę, uznać ją za niebyłą, a cierpienie ofiar za nieistotne.