Tekstem o Irenie Pannenkowej rozpoczynamy na łamach „Plusa Minusa" publikację cyklu materiałów poświęconych zasłużonym Polkom żyjącym i działającym przez ostatnie 100 lat. W 2020 r., kiedy obchodzimy stulecie ukazywania się dziennika „Rzeczpospolita", chcemy przedstawić sylwetki niezwykłych kobiet, szczególnych życiorysów wplatających się w powikłane losy Polski w tym okresie. Często nie będą to postaci powszechnie znane i rozpoznawalne, zawsze jednak zasłużone dla naszego kraju – dzięki patriotyzmowi, odwadze i ofiarności, dzięki działalności społecznej czy aktywności politycznej, ale także osiągnięciom naukowym, artystycznym i biznesowym. Nasza lista nie jest zamknięta. Zapraszamy Czytelników „Plusa Minusa" do jej współtworzenia. Kandydatury wybitnych Polek, których losy zasługują na przypomnienie na naszych łamach, prosimy zgłaszać na adres 100kobietRP@rp.pl.
Ostatnie miesiące życia Irena Pannenkowa spędziła w przytułku prowadzonym przez siostry zakonne w Górze Kalwarii. Pół roku przed śmiercią oddała ją tam rodzina, która nie mogła poradzić sobie z opieką nad 90-letnią staruszką, niegdyś sławną dziennikarką. Pannenkowa zmarła 10 października 1969 r. Fakt ten odnotowała jedynie redakcja „Życia Warszawy", która pożegnała publicystkę krótkim nekrologiem.
Bohaterka o rozległych zainteresowaniach
Dopiero dwa lata później na łamach katolickiego czasopisma „Więź" ukazał się artykuł „Dwugłos o Irenie Pannenkowej" autorstwa Ludwika Hassa i Ludwika Tyborowskiego. „Ten brak oddźwięku na wiadomość o jej śmierci dziwnie kontrastuje z dużym i dość może specyficznym rozgłosem, jaki towarzyszył tej osobie w latach drugiej niepodległości" – pisał wówczas Hass.
Ów rozgłos przyniosła Pannenkowej przede wszystkim książka „Legenda Piłsudskiego", którą napisała w 1922 r. Upłynęło zaledwie kilka lat od odzyskania przez Polskę niepodległości i rok od zawarcia traktatu ryskiego, kończącego wojnę polsko-bolszewicką. W tym momencie Irena Pannenkowa, pisząca pod pseudonimem Jan Lipecki, zdecydowała się na ostrą krytykę Marszałka, w którym większość Polaków widziała ojca odradzającego się państwa. – Książka ta dla całych pokoleń, a zwłaszcza dla przedstawicieli Narodowej Demokracji, stała się amunicją w sporach z piłsudczykami – tłumaczy dr Mariusz Patelski, historyk z Uniwersytetu Opolskiego. – Oczywiście ze względu na to, że portretowaną tam osobą był sam naczelnik państwa, książka zrobiła wówczas oszałamiającą karierę, aczkolwiek uważam, że obecnie bardziej aktualne są pionierskie wręcz publikacje Pannenkowej np. z zakresu pedagogiki – komentuje badacz.
Pannenkowa miała bowiem rozległe zainteresowania. Pisała o wydarzeniach politycznych w kraju, o historii Polski czy niepodległościowych dążeniach Irlandii, które popierała. Zajmowała się także kwestiami Górnego Śląska i Kresów Wschodnich, by w kolejnych artykułach pisać już o kulturze czy polskim społeczeństwie. Tłumaczyła z angielskiego książki o tematyce filozoficznej i politycznej. Aktywnie angażowała się w ruch kobiecy. W 1921 r. w magazynie „Bluszcz" pisała: „Idąc w życie publiczne pod hasłem raczej łagodzenia przeciwieństw niż ich podkreślania, pod hasłem raczej miłości do tego, co nas łączy, niż nienawiści do tego, co nas dzieli (...) kobieta znajdzie się na drodze rozumnej, dobrej i pewnej".