Najważniejszy obraz jej sportowej kariery powstał w środę 18 sierpnia 2004 roku na basenie pływackim igrzysk w Atenach. Finał wyścigu na 200 m stylem motylkowym. Otylia Jędrzejczak na torze trzecim, Australijka Petria Thomas, najmocniejsza rywalka, od paru dni nowa mistrzyni olimpijska na 100 m motylkiem, na torze szóstym. Nieco za daleko, by pisać o rywalizacji bark w bark, ale dostatecznie blisko, by widzieć, która jest lepsza.
Skoczyły do wody w miarę równo. Szczęśliwy czerwony czepek Polki (taki przesąd – w eliminacjach zawsze pływała w białym) z początku był tylko trochę za żółtym, w połowie dystansu przewaga Thomas urosła jednak niemal do długości ciała. Na trzecim odcinku basenu zdarzyło się to, co najbardziej uwodziło w mistrzowskim pływaniu Otylii na 200 m motylkiem – przyspieszyła.
Dopadła Australijkę chwilę po ostatnim nawrocie i nie było siły, by nie dopłynęła do mety jako pierwsza. Popłakała się z radości jeszcze przed wyjściem z wody. Potem druga fala wzruszeń, podium, Mazurek, dekoracja i zdjęty z głowy wieniec laurowy rzucony polskim kibicom, potem telefony od prezydenta, pierwszej damy i premiera.
Każdy w kraju wiedział – najpierw zdobyła dwa srebrne (na 100 m motylkiem i 400 m kraulem w ciągu 48 minut ), potem ten złoty medal olimpijski. Charakterystyczna biała czupryna i szeroki uśmiech Otylii stały się symbolami sukcesu. W dodatku w pływaniu, wielkiej dyscyplinie olimpijskiej, w której Polska nie miała przez lata wielu szans ze światem. Wyszarpane innym pojedyncze medale Agnieszki Czopkówny w Moskwie, Artura Wojdata w Seulu i Rafała Szukały w Barcelonie tylko to potwierdzały.
Pojawienie się Otylii (pisano i mówiono: „Motylii" albo jeszcze cieplej – „Oti"), która biła rekordy świata, wspaniale wygrywała w igrzyskach, mistrzostwach świata i Europy, kazało wierzyć, że takie sportowe cuda się zdarzają, choć każdy, kto znał realia, wiedział, iż w jej zwycięstwach więcej było prywatnej ambicji dziewczyny z Rudy Śląskiej, śmiałej wizji trenera i zaangażowania obojga, niż jakiegoś wielkiego planu odrodzenia pływania nad Wisłą.