Sprawiedliwość (NIE) dla wszystkich

Monroe County, rok 1987. W brutalnych okolicznościach ginie biała nastolatka. Do więzienia – za zbrodnię, której nigdy nie popełnił – trafia Walter McMillian (Jamie Foxx). Nikt nawet nie przygląda się dowodom wykluczającym jego udział w przestępstwie. Decyzja zostaje podjęta na podstawie zeznań Ralpha Myersa (Tim Blake Nelson, aktor bodaj najlepiej władający południowym akcentem w amerykańskim kinie), jedynego rzekomego świadka, którego – jak wnet się okazuje – szantażuje lokalny szeryf, chcący szybko zamknąć sprawę. Walter w celi śmierci, obok kilku innych czarnoskórych mężczyzn, czeka na wyznaczenie daty egzekucji. Zanim to jednak nastąpi, próbę odroczenia kary podejmuje Bryan Stevenson (Michael B. Jordan), świeżo upieczony adept harwardzkiego wydziału prawa.

Publikacja: 26.06.2020 18:00

Sprawiedliwość (NIE) dla wszystkich

Foto: materiały prasowe

Reżyser Destin Daniel Cretton, autor znakomitej „Przechowalni numer 12" (2013), sięga po wspomnienia Stevensona, wpływowego w Stanach Zjednoczonych prawnika i działacza społecznego, zaangażowanego w podobne postępowania przez blisko trzy dekady. Efektem tego jest opowieść o walce z krzywdzącym mechanizmem, mająca na celu uwolnienie niesłusznie skazanego na karę śmierci mieszkańca Alabamy, zaledwie jeden z przykładów w pełnej sukcesów karierze aktywisty.

Główny bohater, jakiś czas temu sportretowany także w dokumencie „W imię sprawiedliwości: Walka Bryana Stevensona o równouprawnienie", przypomina tu chodzącego świętego, z emfazą oddającego głos tym wszystkim, którym kazano milczeć. Jest ostatnim uczciwym – stoi w kontrze do źle skonstruowanego systemu w USA, opierającego się na uprzedzeniach i instytucjonalnym niemal rasizmie. Mężczyzna, chcąc uchronić jak najwięcej osób czekających w celach śmierci na krzesło elektryczne, pracuje za darmo.

Jego idealizm musi się wreszcie zderzyć ze ścianą. Marzenie o ratowaniu świata było i jest naiwną mrzonką. „Wiesz, ilu czarnych stąd wyszło? Żaden!" – słyszy od jednego z więźniów. Zamiast się poddawać, z uporem maniaka angażuje się w sprawę McMilliana, niezależnie nawet od tego, czy klient rzeczywiście chce jego pomocy, czy też nie. Wzbudza to sympatię w społeczności marginalizowanych czarnych, ale i gniew białych, konserwatywnych i nadużywających władzy stróżów prawa.

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, wyraźnie ironiczny, iż akcja filmu rozgrywa się w rodzinnej miejscowości Harper Lee, autorki słynnej powieści „Zabić drozda", potępiającej wszelkie przejawy dyskryminacji na tle rasowym i klasowym. Przerysowani nieco antagoniści stale zachęcają przybysza z zewnątrz, by czym prędzej odwiedził muzeum poświęcone pisarce i jej książce, jednocześnie zapominając o tym wszystkim, czemu hołdowała pisarka, a co trudno odnaleźć w pełnym resentymentów społeczeństwie. Te wartości są natomiast wyraźnie obecne w Stevensonie, zatroskanym o kwestie sprawiedliwości i odkupienia. Co więcej jego kolor skóry, socjoekonomiczne pochodzenie oraz nigdy niewyjaśniona śmierć dziadka pozwalają mu na to, by zbliżyć się do uciskanych i winnych od urodzenia – jak sami siebie określają. Prawnik powtarza, że wszak w innych okolicznościach mógłby być na ich miejscu. Pamiętać należy jednak o prestiżu ukończonej przezeń uczelni oraz o tym, że jego rodzina nie mieszka wcale na południu, ale w Delaware, wschodnim stanie słynącym z tego, iż jako pierwszy ratyfikował konstytucję USA, w imię której działa młody mężczyzna.

Mimo wszystko „Tylko sprawiedliwość" to obraz dość schematyczny i prostolinijny, poprawny i bezpieczny, a momentami wręcz nudny i banalny, wpisujący się w popularny obecnie trend rozliczeń i rewizji amerykańskiej historii. O dwie czy trzy patetyczne przemowy za dużo, nie mówiąc już o zupełnie niepotrzebnej postaci miejscowej adwokat granej tu przez Brie Larson. 

—Rafał Glapiak, Mocnepunkty.pl

„Tylko sprawiedliwość", reż. Destin Daniel Cretton, dystr. Warner Bros Entertainment Polska

Reżyser Destin Daniel Cretton, autor znakomitej „Przechowalni numer 12" (2013), sięga po wspomnienia Stevensona, wpływowego w Stanach Zjednoczonych prawnika i działacza społecznego, zaangażowanego w podobne postępowania przez blisko trzy dekady. Efektem tego jest opowieść o walce z krzywdzącym mechanizmem, mająca na celu uwolnienie niesłusznie skazanego na karę śmierci mieszkańca Alabamy, zaledwie jeden z przykładów w pełnej sukcesów karierze aktywisty.

Główny bohater, jakiś czas temu sportretowany także w dokumencie „W imię sprawiedliwości: Walka Bryana Stevensona o równouprawnienie", przypomina tu chodzącego świętego, z emfazą oddającego głos tym wszystkim, którym kazano milczeć. Jest ostatnim uczciwym – stoi w kontrze do źle skonstruowanego systemu w USA, opierającego się na uprzedzeniach i instytucjonalnym niemal rasizmie. Mężczyzna, chcąc uchronić jak najwięcej osób czekających w celach śmierci na krzesło elektryczne, pracuje za darmo.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą