Trudny wybór Ramana Padalaki

Po dwóch stronach obecnej rewolucji w Białorusi stoją nie tylko ruch demokratyczny i aparat przemocy, ale także… budynki. Dwa gmachy symbolizujące dążenia niepodległościowe i totalitaryzm przybliża nam białoruski pisarz, filolog, literaturoznawca, tłumacz, działacz społeczny i polityczny Lawon Baszczeuski.

Aktualizacja: 15.09.2020 08:19 Publikacja: 15.09.2020 08:14

Trudny wybór Ramana Padalaki

Foto: Liashko / CC BY-SA (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)

18 sierpnia 2020 roku… Mniej więcej dziesiąta rano, plac przed Narodowym Teatrem Dramatycznym im. Janki Kupały w samym centrum Mińska.

Naprzeciwko – gmach administracji (póki co) urzędującego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, nad którym wisi jego oficjalna czerwono-zielona flaga. Na budynku teatru od strony fasady – sześć biało-czerwono-białych flag umieszczonych tam przez aktorów i pracowników teatru.

Ciekawa jest historia obu tych budynków i flag. Gmach Mińskiego Teatru Miejskiego powstał w 1890 roku według projektu Karola Kozłowskiego (polski architekt, twórca między innymi projektu Filharmonii Narodowej w Warszawie, spoczywa na Starych Powązkach), którego wnętrze projektował wówczas nie mniej słynny artysta Wasyl Maas. W 1917 roku Mińsk znajdował się w strefie walk I wojny światowej, a po upadku Rządu Tymczasowego w Pietrogradzie zapanowała tu dwuwładza. Z jednej strony działała Rada Miejska Mińska i lokalne ziemstwo, z drugiej – radykalna lewicowa rada deputowanych robotniczych i żołnierskich, w której było dowództwo bolszewickich oddziałów wojskowych oraz niewielu Białorusinów. Jeszcze w marcu 1917 roku wśród Białorusinów, na skutek wojny porozrzucanych po olbrzymich terytoriach Imperium Rosyjskiego, zrodził się pomysł powołania Kongresu Wszechbiałoruskiego, który zająłby się tworzeniem białoruskich organów władzy. Właśnie w tamtym okresie w środowisku organizacji wojskowych i uchodźców zyskała popularność biało-czerwono-biała flaga jako symbol wszystkich Białorusinów, niezależnie od tego, gdzie się aktualnie znajdują. Kongres Wszechbiałoruski udało się zwołać w Mińsku w grudniu 1917 roku. Uczestniczyła w nim imponująca jak na tamte czasy liczba delegatów – 1872 osoby ze wszystkich regionów Białorusi, również tych znajdujących się pod kontrolą niemieckich wojsk okupacyjnych. Lepszego i większego pomieszczenia na posiedzenia plenarne niż miejski teatr po prostu nie było. I właśnie wtedy nad budynkiem teatru po raz pierwszy zatrzepotała biało-czerwono-biała flaga. W protokole Zjazdu z 7 grudnia 1917 roku zanotowano następujące zdarzenie:

Przedstawiciel sekcji łotewskiej przy mińskim komitecie Rosyjskiej Partii Socjaldemokratycznej Ludwig Rezausskij: Jesteśmy za braterstwem wszystkich narodów. Podziały na narody nie powinny istnieć. (Wskazując na narodową białoruską flagę, mówi:) Porzućcie tę flagę! (straszny hałas, krzyki: won! Precz! Wielu rzuca się w kierunku mówcy. Zamieszanie w sali trwało, póki oratora nie wyprowadzono za scenę).

Jazep Mamońk? (delegat Zjazdu): Wiem, jak Łotysze odnoszą się do samookreślenia [narodowego – tłum.], a ci tu to jacyś odszczepieńcy. Jakie ktokolwiek ma prawo żądać od nas, żebyśmy porzucili naszą flagę? (Oklaski i znów pełne oburzenia okrzyki pod adresem łotewskiego przedstawiciela).

Fabian Szantyr (delegat Zjazdu): Rozumiem lewicowych socjal-rewolucjonistów, ale kiedy każą nam zapomnieć o naszej ojczyźnie – nie rozumiem! Asymilacja to niewolnictwo. Dlaczego się tu zgromadziliśmy? Przywiodło was tu, bracia, poczucie narodowe. Odrodzenie narodowe nigdy nie zginie. (Burza oklasków).

Paweł Aleksiuk (delegat Zjazdu): Przysięgnijmy przed flagą, że nigdy się jej nie wyrzekniemy!

Generał Konstanty Aleksiejewski podchodzi i całuje flagę. Hałas, oklaski…
Pliszewicz (delegat Zjazdu, chłop z Guberni Mińskiej, w kożuchu): Jaki wstyd! Ciemni z nas ludzie, ale takich nauczycieli jak ten Łotysz nam nie potrzeba (owacje; kilka osób podbiega, bierze go na ręce i podrzuca.) Flagi trzeba bronić i szanować ją (burzliwe oklaski).

Pozostaje dodać, że Kongres Wszechbiałoruski został rozpędzony nocą z 18 na 19 grudnia przez uzbrojony oddział bolszewików, a jego prezydium przeszło do podziemia, żeby w marcu 1918 roku wspólnie z przedstawicielami organów samorządu oraz Wileńskiej Rady Białoruskiej proklamować powstanie niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej – z biało-czerwono-białą flagą państwową. Odtąd ten symbol białoruskiej demokratycznej państwowości został znienawidzony przez bolszewików, a obecny uzurpator, który chełpi się, że „nie wyrzucił swojej legitymacji partyjnej”, nienawidzi go równie zajadle.
Od samego początku lat 20. XX wieku budynek byłego teatru miejskiego w Mińsku został przekazany Pierwszemu Białoruskiemu Teatrowi Dramatycznemu, który następnie przyjął imię klasyka literatury białoruskiej, narodowego proroka Janki Kupały. Właśnie w tym teatrze pracowali najlepsi białoruscy aktorzy i reżyserzy.

Gmach obecnej administracji Aleksandra Łukaszenki, dokładnie naprzeciwko Teatru im. Kupały, zbudowano w latach 1939–1941 według projektu radzieckiego architekta Aleksandra Woinowa. Miała się tu mieścić siedziba Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi, wybuchła jednak wojna i jako pierwsze, już w 1942 roku, wprowadziły się organy administracyjne utworzonego przez niemieckich okupantów Generalnego Okręgu „Białorutenia” (Generalbezirk Weissruthenien). Po powrocie władzy radzieckiej komuniści zajęli w końcu budynek i rządzili stamtąd aż do 25 sierpnia 1991 roku, kiedy decyzją ówczesnego i póki co jedynego wybranego w demokratycznych wyborach parlamentu Białorusi zlikwidowano białoruski oddział Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Nad budynkiem pojawiła się biało-czerwono-biała flaga, która 16 maja 1995 roku na oczach dziennikarzy została podarta na strzępy przez przedstawiciela administracji Aleksandra Łukaszenki, ta bowiem przejęła gmach.

Czerwono-zieloną flagę wymyślili białoruscy bolszewicy w 1951 roku i za zgodą Josifa Stalina uczynili oficjalnym symbolem Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Aleksander Łukaszenko ponownie umieścił ją w nieznacznie zmienionej postaci (bez sierpa i młota) na budynku byłych okupacyjnych organów administracji w naszym kraju.
Wróćmy do Teatru Kupały 18 sierpnia. Dzień wcześniej za otwarte wyrażenie swojego stosunku do tego, co się dzieje w państwie, władze zwolniły dyrektora teatru Pawła Łatuszkę, który sprawował tę funkcję od momentu, kiedy jakieś dwa lata temu został odwołany ze stanowiska ambasadora Republiki Białorusi we Francji (Aleksander Łukaszenko publicznie zarzucił Łatuszce, że „za dużo uwagi poświęca kontaktom kulturalnym i mało dba o rozwój projektów gospodarczych”). Pracownicy solidarnie stanęli w obronie swojego dyrektora i zażądali nie tylko cofnięcia decyzji o zwolnieniu, lecz również zdymisjonowania łukaszenkowskiego ministra kultury Jurija Bondara i w końcu – ustąpienia ze stanowiska samego Aleksandra Łukaszenki, który – co dla wszystkich oczywiste – przegrał wybory prezydenckie 9 sierpnia…

 Wokół teatru zgromadziła się przynajmniej setka ludzi, żeby wesprzeć jego pracowników. I oto na ganku pojawia się Raman Padalaka i oświadcza, że zespół nie odstąpi od swoich żądań, do końca. Serce skacze mi z radości. Przecież Raman Padalaka to mój były uczeń. Jego ojciec, Władimir, słynny niegdyś lekkoatleta (a jednocześnie artysta-amator!) wysłał go na naukę do naszego Białoruskiego Liceum Humanistycznego, które wtedy działało legalnie (w 2003 roku musieliśmy przejść na tajne komplety). Kółko teatralne, następnie studia w Białoruskiej Akademii Artystycznej, w której pod koniec lat 90. jeszcze panował duch wolności, ukształtowały jego postawę twórczą i obywatelską. Dziś Raman Padalaka należy do grona najświetniejszych białoruskich aktorów swojego pokolenia, gra w wielu zagranicznych, w tym rosyjskich serialach (kino białoruskie za rządów Aleksandra Łukaszenki w zasadzie przestało istnieć). Wśród jego najlepszych kreacji teatralnych warto przypomnieć rolę Gustawa – Konrada w „Dziadach” Adama Mickiewicza, wystawionych kilka lat temu na jednej z niezależnych od władzy białoruskich scen.

Dziś Raman kroczy w pierwszym szeregu obrońców przyszłości Białorusi, przyszłości jej humanistycznego i twórczego potencjału. Jeśli Aleksandrowi Łukaszence jakimś cudem uda się utrzymać władzę, Raman, główny reżyser Mikołaj Pinhin i praktycznie cały zespół aktorów stracą pracę (kiedy piszę te słowa, budynek teatru jest zajęty przez oddziały OMON-u, a Raman i jego koledzy nie mają tam wstępu). Tak czy inaczej, nowego sezonu w Teatrze im. Kupały nie będzie. Spektakl otwierający sezon był zaplanowany na 19 sierpnia i, rzecz jasna, nie odbył się. Bo nie da się uprawiać sztuki teatralnej w kraju, którego władza dopiero co dopuściła się kolejnych strasznych przestępstw, nieodwracalnie stając się władzą uzbrojonych po zęby bojówkarzy w mundurach lub bez…

Lawon Barszczeuski, pisarz, nauczyciel zamkniętego przez władzę Białoruskiego Liceum Humanistycznego

22 sierpnia 2020 r.

18 sierpnia 2020 roku… Mniej więcej dziesiąta rano, plac przed Narodowym Teatrem Dramatycznym im. Janki Kupały w samym centrum Mińska.

Naprzeciwko – gmach administracji (póki co) urzędującego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki, nad którym wisi jego oficjalna czerwono-zielona flaga. Na budynku teatru od strony fasady – sześć biało-czerwono-białych flag umieszczonych tam przez aktorów i pracowników teatru.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał