Rosyjska Paris Hilton

Ksenia Sobczak, mistrzyni skandalu, zajmuje niepoślednie miejsce w rosyjskim Archipelagu Glamour

Publikacja: 03.04.2010 00:10

Rosyjska Paris Hilton

Foto: ROL

Od pewnego czasu Ksenia próbuje zmienić wizerunek – założyła okulary intelektualistki. Sobczak publikuje wywiady z Miedwiediewem i prowadzi nowy telewizyjny program „Wolność myśli”. Ale wyskoczyć z dotychczasowego emploi nie jest łatwo.

Ma 28 lat. Jest córką Anatolija Sobczaka, pierwszego wybranego w bezpośrednich wyborach mera Petersburga, legendy rosyjskich przemian demokratycznych, a jednocześnie – paradoksalnie – ojca chrzestnego obecnego rosyjskiego układu. To w petersburskim merostwie zaczynali polityczną karierę i Władimir Putin, i Dmitrij Miedwiediew. – Zasmarkana dziewuszka, która chowała się za nogawkę tatusia – tak w rozmowie z „Rz” Anatolij Gołowkow, pod koniec lat 80. jeden z czołowych reporterów „Ogońka” będącego wówczas forpocztą pieriestrojki – wspominał małolatę, która kręciła się wraz z ojcem po demokratycznych salonach początku 90.

Przez długi czas wydawało się, że to jabłko padło bardzo daleko od jabłoni. Osiągnąwszy wiek studencki, Ksenia przyjechała wprawdzie do Moskwy, gdzie skończyła politologię na prestiżowym MGIMO (Moskiewski Państwowy Uniwersytet Stosunków Międzynarodowych). Szybko jednak stało się jasne, że od teorii politycznych woli kolorowe i błyszczące moskiewskie salony. Już wkrótce żadna moskiewska impreza nie mogła się odbyć bez Kseni, a ona sama zyskała zaszczytne miano lwicy salonowej numer jeden. Nie minęło wiele czasu, gdy to Ksenia zaczęła dyktować Rosjankom, w co się ubierać, jak robić manicure i co należy zrobić, by wyjść za mąż za oligarchę.

 

 

Złe języki syczały, że wyszła w świat dzięki pieniądzom tatusia. Sama Ksenia w jednym z poświęconych jej programów telewizyjnych, pełnym drogiej biżuterii, wycieczek po butikach i przebitek z fitness clubu na Rublowce tłumaczyła jednak, że na życie salonowej lwicy pozwala jej posiadanie bogatego przyjaciela. Później niejednokrotnie dzieliła się z publicznością swoją życiową filozofią: „Miłość powinna być racjonalna, człowiek z wiekiem zaczyna to rozumieć”. A idealny mężczyzna to taki, który posiada płynność finansową, by starczyło na ciuchy, biżuterię, restauracje i samochody dla ukochanej.

Pod rosyjskie strzechy trafiła dzięki „Domowi-2” – rodzimemu reality-show, przy którym, jak trafnie ocenił brytyjski „Daily Telegraph”, „»Big Brother« to wzorzec dobrego smaku”. Ksenia Anatoliewna pokazała teraz już całej Rosji, że nie ma dla niej żadnych granic. Z powodu obfitości ordynarnych słów i wulgarności na „Dom-2” i jego gospodynię Ksenię gromy padały zewsząd, w tym z Ministerstwa Edukacji, a nawet Spraw Wewnętrznych – jego szef, odnotowując wyjątkową szkodliwość programu dla dorastającego pokolenia, nazwał go zwykłym kryminałem. Sprawa – z pozwu trójki obywateli – trafiła nawet do sądu, który postanowił ochronić społeczeństwo przed zgubnym wpływem programu, ograniczając czas emisji do późnych godzin nocnych – od 23 do 4 rano. Ksenia zaś tłumaczyła, że Rosja jest demokratycznym krajem i nikt jej nie może niczego zabronić. Tym bardziej że przecież udziela ona młodzieży cennych życiowych rad i pomaga im odnaleźć prawdziwą miłość. Tak czy inaczej głos rozsądku w tym przypadku zaginął w szybujących w górę rankingach – już w 2005 roku „Dom-2” jako najdłuższe reality-show w historii trafił do Księgi rekordów Guinnessa, a Ksenia do dzisiaj (końca wciąż nie widać) nie zrezygnowała z zaszczytnej roli prowadzącej.

 

 

Wśród jej kolejnych telewizyjnych sukcesów odnotować należy emitowany na MuzTV program „Blondynka w czekoladzie”. Nowej twarzy Sobczakówna w nim nie pokazała, za to skutecznie utrwalała swój dotychczasowy wizerunek. Ksenia tłumaczyła, że ze względu na „trudny charakter” żaden szofer nie wytrzymuje z nią dłużej niż trzy miesiące i że „spać w kozakach od Dolce Gabbana jest strasznie niewygodnie. Nie rekomenduję”. Kolejne odcinki pokazujące rozwydrzoną dziewoję na zakupach, w domu, u stylisty i w drogich restauracjach pomyślane były podobno jako parodia tzw. rosyjskiego glamouru. Rzecz w tym, że mało kto się zorientował. Oburzone mamy na przemian łapały się za głowę i zatykały uszy dorastającym córkom, które nie rozumiały subtelnego zamysłu, coraz bardziej zakochując się w Kseni Sobczak. I znowu co złośliwsi cytowali gwiazdę telewizji Władimira Poznera, że jeśli co wieczór w czasie największej oglądalności pokazywać koński zad, to z czasem stanie się on popularny. W kręgach show-biznesu zaczęto mówić o tzw. efekcie Sobczak. Ksenia klnie jak szewc, obraża wszystkich po kolei, na każdym kroku urządza awantury i prowokuje opowieściami o swoim życiu seksualnym.

– Zastosowała technikę Madonny – mówi „Rz” krytyk telewizyjny „Rossijskoj Gaziety” Jurij Bogomołow. – Zrozumiała, że skandal jest motorem sukcesu. Problem w tym, że Madonna z czasem się rozwinęła, wypracowała pewne zdolności – ocenia.

 

 

To co jest wewnątrz mnie, to moja tajemnica, to co na zewnątrz, to wizerunek, stworzony, by ludzie mnie kochali. To chyba naturalne?”

– mówiła „Niezawisimej Gaziecie”. By ją kochali, próbowała i zwykłych tańców, i tańców na lodzie, i cyrkowych akrobacji. Dążąc do samorealizacji, nie zatrzymała się przed negliżem dla męskich magazynów. „Erotyka to nie porno. Erotyka to sztuka” – tłumaczyła niedouczonym dziennikarzom. O wszystkich, którzy pozwalali sobie na krytykę, mówiła, że zazdroszczą. Ona po prostu wie, jak stworzyć siebie. Najważniejsze, tłumaczyła, to różnorodność, stawianie sobie nowych celów.

W rosyjskich tabloidach od lat nie cichną plotki na temat jej romansów i sercowych perypetii. „Ksenia się zakochała, porwała cudzego męża, kocha tego, kocha tamtego”. Najwierniejsza jest jednak swojej wielkiej miłości. Nigdy nie ukrywała i ukrywać nie zamierza, że najbardziej ze wszystkich kocha siebie samą. „Jestem najlepsza” – to motto Kseni Sobczak. Trzeba przyznać, że przy tym nie brak jej samokrytyki. Kompleksy młodości – o których dużo opowiadała dziennikarzom

– odeszły w zapomnienie. A może idąc za radami popularnych przewodników z serii „Psychologia w jeden weekend”, Ksenia zrozumiała, że jeśli sama będzie się z siebie śmiać, to śmiech innych przestanie być groźny. Umie zażartować ze swojej końskiej szczęki i ma w nosie, że wśród ludu rozpleniły się kawały o niedostatkach jej urody. „Z rubryki towarzyskiej. Wczoraj Ksenię Sobczak zauważono na hipodromie. No nie od razu, oczywiście...”

 

 

Teraz mówiąc o swojej reputacji salonowej lwicy, Ksenia używa czasu przeszłego. Stawiając sobie nowe cele, postanowiła odejść od skandalicznego wizerunku, a przynajmniej trochę go zmiękczyć. Stopniowo przepoczwarza się w intelektualistkę. Publikuje swoje teksty w nietuzinkowym magazynie „Russkij Pionier”, do którego naczelny Andriej Kolesnikow ściąga największe rosyjskie osobistości. W rosyjskiej wersji pisma „GQ” wraz z jeszcze jedną Ksenią – Sokołową – prowadzi rubrykę wywiadów z „ciekawymi mężczyznami”. Ksenia skandalistka przeplata się tam z Ksenią intelektualistką, ale wychodzi ciekawie. W 2008 roku Ksenię odwiedziły np. prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa, gdzie wprawdzie trochę w stylu naszego Pudelka.pl, ale jednak starały się uzyskać od niego odpowiedzi na trudne pytania dotyczące nierównego statusu kobiet w islamie i porządków w republice. Jednak sztandarowym projektem Kseni intelektualistki jest nowy talk-show na Piątym Kanale. Uwolnić się od wypracowywanego latami wizerunku nie jest jednak łatwo. Zsuwające się ramiączko stanika ciągle wywołuje więcej zainteresowania niż wywody na temat przyczyn porażki rosyjskich olimpijczyków czy problemów młodych naukowców w Rosji.

– Kiedy zobaczyłam zapowiedź, myślałam, że to jakiś dowcip – opowiada Weronika, młoda prawniczka z Petersburga. – Nie mam aspiracji, by nazywać swoje środowisko wielką elitą intelektualną – kontynuuje. – Ale moi znajomi to nie stado baranów. Nikt nie uwierzy, że Paris Hilton ma coś mądrego do powiedzenia. To samo jest z Ksenią – dodaje.

„Efekt Sobczak” jednak zadziałał i w tym przypadku – z badań wynika, że jej obecność na Piątym zwiększa oglądalność...

– Cały dowcip z tą dziewczyną polega na tym, że nie umie ani śpiewać, ani tańczyć, ani szczególnie nie jest ładna, ani mądra. Ale jest wszędzie – mówi jeden z zachodnich korespondentów w Moskwie. „Rosyjski naród, rozwarstwiony na klasy, jednoczą dwie rzeczy: nienawiść do Hitlera i Sobczak” – tak powiedziała o sobie sama Ksenia i nie minęła się z prawdą. Ksenia jako zjawisko w rosyjskim życiu publicznym wywołuje skrajne emocje. Można ją kochać lub nienawidzić. Ba, można nawet mieć ją w nosie. Ale nie można nie wiedzieć o jej istnieniu.

Ze względu na reputację skandalistki i utrzymanki oligarchów trudno znaleźć szanujących się dziennikarzy skłonnych do dyskutowania o fenomenie Sobczak. – Nie zapraszamy jej do radia, bo to byłby dla niej zbyt wielki honor – mówi dziennikarka z Radia Swoboda. Jurij Bogomołow przeciwnie, o Kseni dyskutuje chętnie, bo jako wieloletni analityk telewizji widzi w niej odbicie współczesnej Rosji. – Ksenia to idealna przedstawicielka burżuazji po rosyjsku. To już nie są Nowi Ruscy, którzy wielbią kicz i wyznają zasadę im drożej, tym lepiej, ale elitą intelektualną też ich nie nazwiesz – tłumaczy.

– Jeśli pojmować talent jako uzdolnienie w jakimś konkretnym kierunku, to w przypadku Kseni należy odnotować jego brak – ocenia. – Jednak jej chęć zdobycia publiczności jest tak wielka, że dla niej jest gotowa zrobić jeśli nie wszystko, to bardzo wiele – ocenia. Sobczak jest dla niego Syreną z Archipelagu Glamour – jedną z wielu gwiazdeczek z pogranicza salonów i poważnej telewizji. Ale jednak wyróżniającą się na ich tle – dokładnie tak jak chce sama Ksenia. To, że wyróżnia się raczej negatywnie, jest sprawą drugorzędną.

Według zajmującej się mediami Iriny Pietrowskiej z gazety „Izwiestia” sytuacja jest bardziej złożona. Jej zdaniem Sobczak inteligencją jednak grzeszy, ale „odcięcie się od starego wizerunku, odrąbanie tego ogona nie będzie łatwym zadaniem” – mówiła Pietrowska w programie „Echa Moskwy". Paradoks polega na tym, że gdyby nie ten właśnie wizerunek, nigdy nie zaszłaby tak daleko.

 

 

Problem Kseni Sobczak tkwi w tym, że stała się marką, zanim się urodziła. I marka ciągle biegnie przed nią. Jej kapitałem początkowym było nazwisko ojca – uważa Bogomołow. Nazwisko Sobczak zobowiązuje, to odpowiedzialność – wyznała kiedyś salonowa lwica. Jednocześnie z uporem tłumaczyła, że jej moskiewski wizerunek był wyrazem buntu wobec poukładanego dzieciństwa: szkoły baletowej, lekcji angielskiego i francuskiego oraz towarzyszącej jej wszędzie ochrony, które odebrało jej możliwość bycia zwykłą petersburską nastolatką.

Ksenia twierdzi, że stworzyła się sama. A jednak... Niewielu rosyjskich dziennikarzy może się pochwalić wywiadem z Dmitrijem Miedwiediewem. Niedawno, przy okazji 10. rocznicy śmierci Sobczaka, rosyjski prezydent rozwlekle odpowiadał na jej pytania na łamach tygodnika „Ogoniok". Wspominał czasy wspólnej pracy z merem, który ściągnął go – młodego wykładowcę prawa – do petersburskiego ratusza. Dzięki Sobczakowi trafił zresztą do polityki także inny prawnik – Władimir Władimirowicz Putin. To właśnie ich wspólna przeszłość, a według niektórych wersji, także wiedza tajemna na temat zakrojonych na szeroką skalę przekrętów, na dobre i na złe połączyły dwie rodziny. - Ksenia jest wchoża – mówi Bogomołow. Znaczy to mniej więcej tyle, że najważniejsze drzwi w Rosji zawsze są dla niej otwarte. – I to po prostu nie mogło nie pomóc jej w karierze – dodaje publicysta.

 

 

Od pewnego czasu Ksenia próbuje zmienić wizerunek – założyła okulary intelektualistki. Sobczak publikuje wywiady z Miedwiediewem i prowadzi nowy telewizyjny program „Wolność myśli”. Ale wyskoczyć z dotychczasowego emploi nie jest łatwo.

Ma 28 lat. Jest córką Anatolija Sobczaka, pierwszego wybranego w bezpośrednich wyborach mera Petersburga, legendy rosyjskich przemian demokratycznych, a jednocześnie – paradoksalnie – ojca chrzestnego obecnego rosyjskiego układu. To w petersburskim merostwie zaczynali polityczną karierę i Władimir Putin, i Dmitrij Miedwiediew. – Zasmarkana dziewuszka, która chowała się za nogawkę tatusia – tak w rozmowie z „Rz” Anatolij Gołowkow, pod koniec lat 80. jeden z czołowych reporterów „Ogońka” będącego wówczas forpocztą pieriestrojki – wspominał małolatę, która kręciła się wraz z ojcem po demokratycznych salonach początku 90.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku