Komputery wymyślą za nas reklamy i napiszą wiersz

Specjaliści od sztucznej inteligencji i programiści szykują po cichu prawdziwą rewolucję. Komputery zabierają się do czegoś, co wydawało się dotąd zarezerwowane dla ludzi – do tworzenia. Maszyny układają wiersze, komponują piosenki, a nawet wymyślają dowcipy

Aktualizacja: 11.09.2010 03:30 Publikacja: 11.09.2010 01:01

Komputery wymyślą za nas reklamy i napiszą wiersz

Foto: Rzeczpospolita, Janusz Kapusta JK Janusz Kapusta

Gdy byłem młodym chłopakiem – czyli w czasach, kiedy w Polsce królowały komputery Sinclair ZX Spectrum – jedną z moich ambicji było napisanie programu układającego krzyżówki. Oczywiście tego pomysłu nigdy nie udało mi się zrealizować. Choćby dlatego, że w czasach popularności spectrum i krzyżówek nie było jeszcze polskich elektronicznych słowników (i musiałem chodzić do szkoły). Nikomu też nie chciało się wierzyć, że komputer może zastąpić człowieka w czynności tak wydawałoby się skomplikowanej jak inteligentna zabawa słowami.

Dziś słowniki nie są już problemem, a w Internecie można znaleźć co najmniej kilka programów układających lub pomagających układać krzyżówki. Ale ambitni programiści mierzą znacznie wyżej. Chcą maszyny, która dorówna człowiekowi kreatywnością.

Na pierwszy rzut oka to herezja. Bo krzyżówki krzyżówkami, ale kreatywność to przecież jedna z tych rzeczy, które odróżniają człowieka od nawet najlepiej zaprogramowanej maszyny. Sztuczna inteligencja, niezbędna przecież, aby można było mówić o kreatywności, w ostatnich latach dokonała ogromnego postępu. Gdy udaje się rozwiązać zadania stawiane przed inteligencją maszyn – a takim zadaniem było m.in. pokonanie człowieka mistrza szachowego, krytycy zwykle twierdzą, że nie wymaga to wcale inteligencji, lecz ogromnej mocy obliczeniowej.

No tak – przegrywamy z nimi w szachy, ale to przecież tylko gra. Prawdziwa sztuka, prawdziwa kreacja to co innego. Prawda?

Na początku wszyscy myśleli, że to bardzo zabawny program. Ale później wszyscy naprawdę się przerazili – tak Stephane Xiberras z agencji reklamowej BETC Euro RSCG opisuje reakcje na program CAI, czyli Kreatywna Sztuczna Inteligencja. Co robi CAI w agencji reklamowej? Oczywiście wymyśla reklamy. Na dowolny temat, z każdym zadanym przekazem i pod założoną strategię. Chcecie mieć reklamę soku, piwa, proszku do prania, podpasek, mleka czy samochodu? Ma być raczej dla młodych? Mężczyzn czy kobiet? To reklama wizerunkowa czy może wprowadzamy nowy produkt? Wystarczy kliknąć.

W odpowiedzi CAI przedstawia propozycje reklam – z hasłami i zdjęciami, gotowe do publikacji. Jak twierdzą twórcy programu z agencji BETC Euro RSCG, może on stworzyć ok. 200 tys. różnych reklam. – Są płytkie i bez polotu, ale akceptowalne – przyznają. Przede wszystkim są wystarczająco dobre, by trafić do kolorowego magazynu albo jako baner na stronę internetową.

– Ludzie próbowali robić kampanie reklamowe perfum i czipsów. Ale wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że CAI po dziesięciu sekundach daje takie same – przeciętne – rezultaty, co dziesięć godzin strategicznych narad i produkcji – mówi Xiberras. – A to już jest przerażające.

Naturalnie przedstawiciel agencji podkreśla, że maszyny nie powinny zastępować w takich zadaniach ludzi, a większość sztucznie wygenerowanych reklam to mniejsza lub większa przeróbka już raz wykorzystanych pomysłów i form. Ale jednocześnie Xiberras w rozmowie z „The New York Times” oświadczył, że jeszcze rok pracy z CAI i „program stanie się prawdziwym narzędziem dla agencji reklamowych i ich klientów”.

Przypadek CAI to świetna ilustracja problemu z określeniem, czym w rzeczywistości jest kreatywność. Bo jednej definicji nie ma. To proces, talent czy umiejętność? Czy wystarczy, by efekt był czymś nowym, czy wymagamy zarówno oryginalności, jak i użyteczności? Jak wreszcie zmierzyć kreatywność – jak ocenimy, czy to, co stworzył komputer, jest już twórcze czy to tylko przetworzenie już istniejących pomysłów?

Ten problem starali się rozwiązać jeszcze w połowie ubiegłego wieku naukowcy zajmujący się sztuczną inteligencją – Allen Newell (psycholog), Cliff Shaw (programista) i Herbert Simon (socjolog). Uważali, że aby uznać rozwiązanie jakiegoś problemu za kreatywne, wymagane są przede wszystkim oryginalność i użyteczność. „Dobrze widziane” jest również odrzucenie wcześniej przyjętych idei, pasja, wizja i świeże spojrzenie na problem. To właśnie oni stworzyli pierwszy program sztucznej inteligencji – Logic Theorist mający naśladować umysł człowieka podczas dowodzenia twierdzeń. Gdy ten program powstawał, sformułowanie „sztuczna inteligencja” nie było jeszcze nawet znane.

[srodtytul]Turbowieszcz i pogrzebana jaszczurka[/srodtytul]

Dowodzenie twierdzeń i nawet najbardziej oryginalne rozwiązania równań nie kojarzą nam się jednak z kreatywnością. Dlatego naukowcy sięgnęli po... język. Aby przekonać rozmówcę o swojej błyskotliwości i niekonwencjonalnym myśleniu, nie ma nic lepszego niż żart, zabawny neologizm, sarkazm, ironia czy zaskakująca metafora. I komputery to potrafią.

Zaczęło się już w latach 70. ubiegłego wieku. Młody programista James Meehan w 1976 roku opracował system konstruujący opowieści. Tale-spin sam (prawie) pisał opowiadania na zadany temat i z określonymi bohaterami (np. przypominające ezopowe bajki historyjki o mówiącym niedźwiedziu Joe). Kolejne programy (m.in. Minstrel) coraz lepiej radziły sobie z naśladowaniem procesu twórczego pisarzy, czerpiąc jednocześnie pomysły i rozwiązania z wcześniejszych utworów literackich. Nie dało się jednak ukryć, że wytworzone w ten sposób „dzieła” nie przypominają nawet w przybliżeniu opowieści pisanych przez prawdziwych ludzi. Nawet tych mniej utalentowanych.

Co zaskakujące, z poezją komputery poradziły sobie znacznie lepiej. Jednym z ciekawszych programów samodzielnie składających rymy jest Flowerewolf. Komponuje strofy na dowolny temat, bierze nawet pod uwagę podstawowe wymogi dotyczące rytmu i rymu. Jak piszą jego twórcy, Flowerewolf jest „elokwentny i ma ekscentryczne poczucie humoru” – cechy niezbędne, by napisać „wiersz o tajemniczej makreli”. Nawet nazwę (Flowerewolf jest złożeniem dwóch słów i w dodatku palindromem) program wymyślił sam.

Podobnie działa program RoboPoem układający wiersze z losowo wybranych słów na temat zadany przez użytkownika. „Umiejętność dopasowania liczby sylab i połączenia linii rymem tradycyjnie jest uznawana za specjalny, typowo ludzki talent, jednak to zadanie z powodzeniem może wykonać oprogramowanie – uważają jego autorzy. – Fakt, że żaden komputer nie rozumie ludzkiego języka, w niczym nie przeszkadza. Wiele piosenek i wierszy i tak nie ma sensu!”.

[i]Są też polskie przykłady.

„Czy na tę zbrodnię nie będzie kary?

Śmierć w kącie czai się bliska

Zabójcze są ich zamiary

W kącie nieśmiało ktoś piska”[/i]

Tak wygląda próbka twórczości programu Turbowieszcz stworzonego bardziej dla zabawy niż z pragnienia wzbogacenia życia duchowego bliźnich. Wszystkie jego dzieła są mroczne – można wybrać rodzaj wiersza „dołujący”, „bardzo dołujący” lub „wybitnie dołujący”. Dla chętnych jest nawet wersja na iPhone’a.

Ale jeżeli ktoś myśli, że takie wiersze to tandeta (przepraszam Turbowieszcza), nie do porównania z twórczością prawdziwych autorów, to jest w błędzie. Dowodzi tego eksperyment, w którym przedstawiono internautom wiersze komputerowe oraz dzieła wybitnych poetów.

„Generator poezji Poeta 0.1 autorstwa Michała Rudolfa (2003) losowo dobiera słowa i frazy, posługując się regułami łączenia części mowy i zdania oraz tworząc wierszopodobne struktury, np.

[i]księżyc niesie

krzyk

cierpię

pogrzebana jaszczurka zniszczyła ból[/i]”

– napisali na łamach pisma „Edukacja i Dialog” Michał Parzuchowski i Magda Roda. „Postanowiliśmy porównać oceny wierszy produkcji Poety 0.1 z utworami autentycznych poetów i poszukać odpowiedzi na pytanie, od czego zależy, czy dany wiersz podoba się czytelnikowi”.

W badaniu wzięło udział ok. tysiąca osób zwerbowanych na popularnych portalach internetowych. Każdy otrzymał do oceny strofy napisane przez ludzi albo komputerowe. Okazało się, że wiersze komputerowe były oceniane generalnie słabiej niż twórczość poetów. Ale, co zabawne, osoby przedstawiające się jako miłośnicy poezji w konkurencji rozpoznawania „wyrobów wierszopodobnych” wypadały słabiej niż amatorzy. Pytanie, dlaczego bezsensowne frazy stworzone przez komputer podobają się odbiorcom nie mniej niż słowa poety, pozostaje na razie bez odpowiedzi.

[srodtytul]Shimon, improwizujący robot[/srodtytul]

Trudno też odróżnić żarty generowane przez komputer od tych wymyślanych przez komików. Dowodzi tego przykład programu JAPE, napisanego jeszcze w latach 90., który posługując się zwykłym słownikiem, tworzy żarty językowe na zasadzie pytanie – odpowiedź (dowcipy tego typu są praktycznie nieprzetłumaczalne na język polski: What do you call a strange market? A bizarre bazaar).

Udoskonalony system JAPE został wykorzystany w generatorze dowcipów Standup. Nazwa nawiązująca do komediowego stylu prezentacji oznacza System To Augment Non-speakers Dialog Using Puns. Program został wykorzystany do poprawienia umiejętności językowych dzieci z porażeniem mózgowym.

Jeszcze lepiej inżynierowie radzą sobie z muzyką. Skomponowane przez krzemowe układy utwory są nie do odróżnienia od tych będących dziełem człowieka. Potrafią zmylić nawet specjalistów. Jednym z najsłynniejszych jest system Experiments in Musical Intelligence (w skrócie EMI – jak wytwórnia muzyczna) Davida Cope’a. Może on analizować styl kompozytora i samodzielnie opracować utwór łudząco podobny do „ludzkiego”. Może też się podszywać pod setkę znanych kompozytorów i tworzyć zarówno krótkie utwory, jak i całe opery.

Nie mniej zdumiewające jest osiągnięcie inżynierów Georgia Institute of Technology – robot o nazwie Shimon potrafi dopasować się do utworu granego na żywo. Na podstawie tego, co słyszał wcześniej, umie przewidzieć rytm i linię melodyczną. Nie sprawia mu kłopotu nawet improwizacja na marimbie. Jak twierdzi jego twórca Gil Weinberg, oprogramowanie Shimona przeanalizowało m.in. grę Theloniusa Monka – mistrza jazzowej improwizacji.

Automatyzacji szczególnie dobrze poddaje się muzyka pop. Już teraz istnieje kilka programów (m.in. MySong czy Band-in-a-Box) pozwalających skomponować utwór praktycznie od zera.

[srodtytul]Komu tantiemy[/srodtytul]

Kiedy program muzyczny Davida Cope’a napisze wspaniałą frazę muzyczną, kto będzie jej autorem? Kompozytor, którego naśladuje EMI, program Cope’a czy sam David Cope – pyta Raymond Kurzweil, słynny futurolog i specjalista od sztucznej inteligencji.

No właśnie, komu trzeba będzie płacić tantiemy? Zdolnemu programiście, użytkownikowi programu czy może... komputerowi?

„Na pierwszy rzut oka najsilniejszą pozycję ma programista. To jego kreatywność i oryginalność kodu źródłowego przyczyniają się do ostatecznego efektu – pisze na łamach „Duke Law & Technology Review” Darin Glasser, adwokat specjalizujący się w prawie autorskim. – Ale oponenci argumentują, że użytkownik, płacąc za licencję programu, już wynagrodził pracę programisty. A to właśnie użytkownik jest bezpośrednio odpowiedzialny za działanie takiego programu i efekt jego pracy”.

Może w takim razie komputer? Na razie maszyny, które tylko wykonują kolejne linie kodu napisanego przez człowieka, nie są traktowane lepiej niż aparat fotograficzny, mikrofon czy maszyna do pisania. Są narzędziem.

„Choć myśl o niezależnie myślących komputerach wydaje się dziś radykalna, istnieją już teoretyczne rozwiązania tego problemu – pisze Glasser. – Wygenerowane przez komputer opowiadania świadczą o tym, że maszyny mogą samodzielnie wytwarzać prace wymagające kreatywności, czyli spełniają warunek wymagany przez prawo autorskie”.

Gdy byłem młodym chłopakiem – czyli w czasach, kiedy w Polsce królowały komputery Sinclair ZX Spectrum – jedną z moich ambicji było napisanie programu układającego krzyżówki. Oczywiście tego pomysłu nigdy nie udało mi się zrealizować. Choćby dlatego, że w czasach popularności spectrum i krzyżówek nie było jeszcze polskich elektronicznych słowników (i musiałem chodzić do szkoły). Nikomu też nie chciało się wierzyć, że komputer może zastąpić człowieka w czynności tak wydawałoby się skomplikowanej jak inteligentna zabawa słowami.

Dziś słowniki nie są już problemem, a w Internecie można znaleźć co najmniej kilka programów układających lub pomagających układać krzyżówki. Ale ambitni programiści mierzą znacznie wyżej. Chcą maszyny, która dorówna człowiekowi kreatywnością.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy