Inny przykład niekonwencjonalnych zachowań minister Fotygi przytacza jeden z pracowników MSZ. Kiedy uchwalono ustawę o Państwowych Zasobach Kadrowych, ktoś przekonał ją, by mianowała odsuniętego na boczny tor Ryszarda Schnepfa na jakieś kierownicze stanowisko choćby na chwilę w dniu wejścia w życie ustawy, bo dzięki temu automatycznie wszedłby w skład tychże zasobów. Fotyga uznała, że trzeba być fair wobec niedawno pozbawionego wszelkich funkcji wiceministra i zabezpieczyć mu przyszłość. Wieczorem jednak zareagował – według relacji mojego źródła – ktoś, kto miał na Fotygę wpływ, a kto nie lubił Schnepfa, i przekonał ją, by natychmiast go odwołała, zanim ustawa zdąży nabrać mocy prawnej. Odwołanie musiało nastąpić przed północą, liczyły się minuty. Do domu Schnepfa został posłany funkcjonariusz BOR, by wręczyć mu dymisję z funkcji, na którą został mianowany kilka godzin wcześniej. Inna osoba z kręgów PiS, która znała sprawę, ostrzegła jednak Schnepfa, by nie otwierał nikomu drzwi. Oficer BOR nikogo w domu nie zastał. Schnepf został oczywiście odwołany następnego dnia, ale zgodnie z zapisem ustawy wszedł w poczet PZK.
Anna Fotyga źle znosiła jakąkolwiek krytykę. Podczas wręczania dyplomów Akademii Dyplomatycznej przemawiał jeden z absolwentów i pozwolił sobie na zawoalowaną uwagę pod adresem pani minister. Fotyga zdenerwowała się i świeżo upieczonego absolwenta kazała wyrzucić z MSZ. Okazało się to niemożliwe. Poza tym urzędnicy, którym to zleciła, zastosowali obstrukcję. Z relacji pracowników MSZ wynika, że obstrukcję wobec jej decyzji stosowali nierzadko i ludzie, który przyszli do „gmachu” za rządów PiS.
Za krytykę Anny Fotygi wysoką cenę zapłacił Paweł Zalewski, wówczas czołowy polityk PiS. Podczas kluczowych negocjacji na temat unijnego traktatu toczyły się słynne targi o sposób liczenia głosów. Osiągnięte w końcu porozumienie prezydent Kaczyński uznał za swój wielki sukces. Ale nie wszyscy podzielali te oceny. Zalewski, ówczesny szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, podobnie jak duża część komentatorów podważał efekty szczytu. Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych zadał publicznie pytania o efekty negocjacji. Ze sposobu zadawania pytania było widać wyraźnie, że dystansuje się od pani minister.
Klika dni później powiedział o tym spotkaniu w TOK FM: „Muszę przyznać, że zamiast uzyskać jednoznaczne potwierdzenia minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, mamy coraz więcej pytań. Minister Fotyga w kluczowych kwestiach odmawiała odpowiedzi, kierując się ważnym interesem państwa”. Za te słowa zapłacił szybko. W akcję retorsji został włączeni i Lech, i Jarosław Kaczyńscy. Prezydent zareagował bardzo ostro. „Moją znajomość z posłem Zalewskim uważam za zakończoną” – oświadczył. Tego samego dnia został zawieszony w członkostwie w PiS.
Zresztą między szefem Komisji Spraw Zagranicznych z PiS a panią minister spraw zagranicznych z tej samej partii stosunki nie układały się od początku dobrze. Spotkali się raz, na eleganckim lunchu. Nie zaiskrzyło i od tego czasu oboje politycy kontaktowali się tylko tyle, ile było konieczne.
Wiele osób, z którymi rozmawiałem, powtarza, że unikało kontaktów z panią minister. Opór stawiali jej także ci, którzy sympatyzowali z twardym kursem PiS w polityce międzynarodowej, ale nie radzili sobie z osobowością Fotygi. Pod jej adresem słyszę wiele rozmaitych zarzutów, które trudno zweryfikować. Ale buduje się z nich obraz osoby trudnej we współpracy i dość niepewnej w relacjach z innymi, zwłaszcza ludźmi z innej bajki.
Za to zupełnie inne relacje dochodziły z Pałacu Prezydenckiego. Anna Fotyga – jeszcze jako minister – była tam stałym gościem i osoby, które obserwowały relacje prezydenta i szefowej MSZ, mówią o bardzo ciepłych kontaktach.
Paweł Zalewski: – Anna Fotyga była osobą bardzo lojalną wobec prezydenta, z którym potrafiła się doskonałe porozumieć. Ale doprowadziła do bardzo poważnych szkód w polskiej dyplomacji. Przyjęła fatalną metodę w realizowaniu postulatów, z których część miała oparcie w rzeczywistości. Ta metoda sprawiła, że wiele słusznych celów nie zostało zrealizowanych. Jaka to metoda? – Anna Fotyga zrezygnowała z wykorzystania służby zagranicznej, dyplomatów. Polscy przedstawiciele nie jeździli, nie negocjowali. Anna Fotyga ogłaszała stanowisko w polskich mediach i oczekiwała, że partnerzy je zrealizują. To była fatalna metoda uprawiania polityki.
Inaczej to widzi zwolennik Fotygi, znany dyplomata: – Zdemonizowano jej politykę, zdemonizowano samą Fotygę. Nie każdy w końcu jest gwiazdą medialną. Ona popełnia tylko jeden błąd. Ponieważ widzi, że poważna dyskusja nie spotyka się z zainteresowaniem mediów, i wie, że cokolwiek zrobi, zostanie albo zignorowane, albo obrócone przeciwko niej, zaczęła używać bardzo ostrego języka. Myśli, że tylko w ten sposób wywoła reakcję. Ale to błąd, bo spycha siebie na margines.