Piekłem pisarza nie jest być zapomnianym. Piekłem pisarza jest być powielanym przez epigonów, być przez nich wykoślawianym, rozwadnianym, uładzanym i przetwarzanym na literackie hamburgery dla mało wymagającej klienteli. Szczególnie, gdy los ten spotka twórcę tak rozsnobowanego w pozie arystokraty ducha jak Witold Gombrowicz.
Ale właśnie. Z dwóch prawodawców nowoczesnego polskiego ducha, o których pisałem w szkicu „Wygonić Gombrowicza Conradem”, los tego pierwszego tylko laikowi wydawać się może lepszym czy nawet triumfalnym. O Conradzie przecież głucho, podczas gdy Gombrowicz odbiera cześć i hołdy. Gombrowicz wieszczem był, wieszczył i nam wywieszczył, powtarzają prorocy jego, a liczna rzesza potakuje nabożnie, nie chcąc się okazać „starszymi, wykształconymi i z mniejszych ośrodków”.
To prawda. Tylko że Gombrowicz, który patronuje III RP, to Gombrowicz całkowicie sfalsyfikowany, to, mówiąc modnym ostatnio polsko-angielskim slangiem, „Gombrowicz by Palikot”. Nie chcę rozwodzić się niepotrzebnie nad sprawami, które dostrzegł już przed laty Andrzej Horubała, pisząc o Gombrowiczu jako o najważniejszym – paradoksalnie, bo wszak niewydawanym – pisarzu PRL. Ale, gwoli prawdy, należałoby dziś do tego eseju dodać część drugą, o tym, jak najważniejszy pisarz Peerelu stał się najważniejszym pisarzem III RP. Mówiąc najkrócej, zmiana, która się z tym wiązała, polegała na zastąpieniu jednego fałszu innym.
[srodtytul]Gombrowicz od ciepłej wody[/srodtytul]
Gombrowicz „peerelowski” był intelektualnym konstruktem rozgrzeszającym miękką kolaborację z reżimem. Pisarstwo, które było żarliwą obroną wolności, wydrążono z tej jego podstawowej treści, przenosząc uwagę peerelowskiego inteligenta na zewnętrzne znamiona opresji, przeciwko której buntował się w swojej epoce twórca „Ferdydurke”. Skoro były to atrybuty nieistniejącego już świata wolnej Polski, ziemiański dwór, ryngrafy i szable, Bóg i Ojczyzna, kolaboracja z „historyczną nieuchronnością”, którą sam Gombrowicz zwał w „Dzienniku” wprost zarazą, mianowała go sprzymierzeńcem. A wszystko to w duchu kluczowego dla peerelowskiej inteligenckiej kolaboracji westchnienia Dąbrowskiej, iż lepsza komuna od „endeckiego ciemnogrodu”.
W III RP, w ostatnich latach, dokonano na Gombrowiczu operacji analogicznej, a jeszcze bardziej go masakrującej. W wersji „Gombrowicz by Palikot” pisarz, którego twórczą obsesją było demaskowanie niedojrzałości, zwalczanie niedojrzałości, przeciwstawianie się niedojrzałości we wszelkich jej przejawach, zaprzęgnięty został właśnie do służby niedojrzałości.