Mam różne doświadczenia, również takie, że dzieci są traktowane z pogardą przez nietolerancyjne otoczenie. Na pewno jest bzdurą, że dziecko wychowane w homoseksualnym związku musi być również homoseksualistą.
? ? ?
"Tyle lat się spotykamy, gadamy i nic się nie dzieje. Nie ma momentu przekroczenia masy krytycznej. Jest potężna blokada polityczna i społeczna – stwierdziła Katarzyna Bratkowska, feministka, współautorka wydanej niedawno (razem z Kazimierą Szczuką) „Dużej książki o aborcji" podczas feminarium (tak feministki nazywają swoje spotkania, w kontrze do seminariów) poświęconego m.in. tejże publikacji. Okazuje się, że wbrew temu, co na zewnątrz głoszą lewicowe i feministyczne ruchy, w środku wyczuć można frustrację i przeświadczenie o porażce. A frustracja prowadzi do radykalizacji i coraz mniej wyrafinowanych akcji typu „Dni cipki", „I love my vagina" (gdzie jedną z atrakcji miało być fotografowanie narządów rozrodczych przybyłych kobiet) czy wydawania kontrowersyjnych książek jak np. „Wielka księga cipek" czy ostatnio poradnika o aborcji dla nastolatek.
Wszystko to jednak nie przynosi pożądanych przez feministki efektów – taki wniosek nasuwa się, jeśli posłucha się, co mówią na zamkniętych spotkaniach we własnym gronie".
A na takie właśnie spotkania chodziła Kamila Baranowska, która swoje wrażenia opisuje w pamflecie Przychodzi babsztyl do feministki
? ? ?
"Po co dziś czytać "Czarnego ptasiora" Joanny Siedleckiej, gdy jego bohater Jerzy Kosiński zasłużenie odchodzi do zakurzonego Panteonu zapomnianych pisarzy? Bo to książka, która dobrze pokazuje wycinek wojennej Polski. Nie jest to praca historyczna, lecz reportaż, ale można dzięki niemu dużo zrozumieć ze społecznej historii naszego kraju. Płynąca zeń wiedza przyda się jeszcze nieraz, gdy Jan Tomasz Gross wyda czwartą czy piątą książkę o rzekomym polskim współudziale w Holokauście.
Biedne galicyjskie wioski – Dąbrowa Rzeczycka, Wola, Rzeczyca. Nawiasem, wcale nie religijne, przeciwnie – komunizujące. Jeśli ciemne to nie tyle z przywiązania do zabobonów, ile z braku szans na edukację i dobrobyt. Niektórzy opisani przez Siedlecką ludzie jeszcze żyją. Dostajemy zapis mentalności naszych dziadków bądź rodziców. Ludzi, którzy nas kształtowali. A chcemy czy nie – przytłaczająca większość z nas nie jest potomkami Radziwiłłów, lecz wieśniaków z przeróżnych Dąbrów bądź Wól.
U krytyków Siedleckiej sprzed 20 lat wyczuwało się pogardę wobec „ciemnych" ludzi stamtąd. Spór w sumie sprowadzał się do tego, że przyjaciele wzięli w obronę swojego Jurka. – Jurek był wielkim łgarzem. No i co z tego? – mówiła o Kosińskim Agnieszka Osiecka. No, to z tego – przypisując tę intencję nie Osieckiej, lecz obrońcom Kosińskiego – że wtedy liczy się tylko on, a nie ci wieśniacy znad Sanu. Jurek był estetyczny, a oni nie. Joanna Siedlecka popełniła błąd, bowiem wybrała prawdę zamiast estetyki. Na krótką metę przegrała, na długą wygrała - ocenia Piotr Gursztyn w tekście My z Dąbrów i Wól.
? ? ?
"W tym tygodniu redakcja nie chciała mojego wywiadu. W sumie im się nie dziwię, zrobiłem ich w życiu kilkaset, mogli się znudzić. Zamiast tego zażądano, bym napisał o tych rozmowach, do których nie doszło" - pisze Robert Mazurek i choć wyjaśnienie tej jednorazowej przerwy w publikacji jego rozmów nie jest całkiem dokładne, to i tak warto zagłębić się w listę zatytułowaną Kto mi się nie dał - śmieszne a miejscami straszne opowieści związane z parunastoma postaciami ze świecznika, które uciekają przed nim jak diabeł przed święconą wodą.
Ponadto w Plusie Minusie