Gdy kierowana przez Blaira Partia Pracy była przy władzy, rzeczywiście próbowała narzucić Wielkiej Brytanii model słabego, socjalnego i politycznie poprawnego państwa na wzór kontynentalny. Opór wobec tych działań był u nas jednak znacznie silniejszy niż gdziekolwiek indziej.
Gdy rozmawiałem z panem pod koniec rządów Blaira w 2007 roku, liczył pan na kontrrewolucję konserwatywną i pojawienie się nowej Margaret Thatcher. Czy David Cameron spełnił pańskie nadzieje?
Nigdy nie sądziłem, że Cameron będzie jak Thatcher. On raczej chciał być drugim Blairem. Nie jest to konserwatysta z krwi i kości. Być może osobiście nie chciał nawet niemiecko-francuskich propozycji, ale po prostu nie mógł zignorować woli wyborców i kolegów partyjnych, którzy mu się bardzo uważnie przyglądają.
Co jest alternatywą?
Spostponowany ostatnio liberalizm gospodarczy. W latach 80. Margaret Thatcher pokazała, że postawy, które zostały stłamszone i wyrugowane podczas rządów lewicy, można szybko przywrócić do życia.
To samo można zrobić z przywróceniem wiary w patriotyzm i zdrowy rozsądek w sprawach społecznych.
Na razie jednak nawet w samej Wielkiej Brytanii konserwatyści – mimo że są u władzy – znajdują się raczej w odwrocie. Mówił pan o tradycyjnych brytyjskich wolnościach. Czy one nie są zagrożone? Mam na myśli powracający pomysł wprowadzania dowodów osobistych czy umieszczanie na każdym rogu kamer.
Dowody osobiste nie mają u nas szans na aprobatę. Nie uważam natomiast, żeby w umieszczaniu kamer w miejscach publicznych było coś specjalnie antyliberalnego. To pomaga w pracy policji, która dzięki kamerom może zobaczyć, że kogoś okradają na ulicy, i szybciej zareagować. To nie są najlepsze przykłady na pańską tezę.
A wolność słowa?
Wolność słowa jest zagrożona nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym kontynencie. To niepokojąca tendencja. Potrzeba nam amerykańskiej pierwszej poprawki do konstytucji, która zapewnia obywatelom wolność słowa. Odkąd mieszkam w Ameryce, nauczyłem się ją cenić. Oczywiście, nikt, kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, nie chce, żeby mniejszości etniczne były na każdym kroku lżone i poniżane. Ale brak możliwości powiedzenia czegokolwiek krytycznego o ludziach, którzy mają inny kolor skóry czy wyznają inną religię, to szaleństwo, śmieszne i szkodliwe. To gwałt na wolności.
Stawianie USA za przykład nie jest na kontynencie zbyt dobrze widziane. Podobnie wasze bliskie związki z Ameryką.
Z powodów kulturowych i historycznych Wielka Brytania będzie zawsze krajem atlantyckim. Była, jest i będzie bardziej europejska od Ameryki, a jednocześnie bardziej amerykańska niż Europa. Będziemy również coraz bardziej zacieśniać związki z innymi państwami, w których mówi się po angielsku: Australią, Kanadą, Nową Zelandią czy Indiami. Przyczyną tego jest m.in. Internet. Rewolucja komunikacyjna stworzyła bowiem sytuację, w której wspólnota kulturowa jest ważniejszym czynnikiem w stosunkach międzynarodowych niż uwarunkowania geograficzne. Dlatego powrót do niezwykle bliskich relacji między Waszyngtonem a Londynem jest tylko kwestią czasu. Oczywiście nadal będziemy koegzystować z Europą. Chyba że – jak już wspomniałem – Unia pójdzie drogą superpaństwa. To jednak, miejmy nadzieję, się nie stanie.
—rozmawiał Piotr Zychowicz
John O'Sullivan
Był doradcą premier Margaret Thatcher, wicedyrektorem Radia Wolna Europa i redaktorem naczelnym wychodzącego w USA periodyku „National Interest". Obecnie jest jednym z czołowych autorów dwumiesięcznika „National Review". W Polsce ukazała się jego książka „Prezydent, papież, premier: oni zmienili świat", o tym jak Ronald Reagan, Jan Paweł II i Margaret Thatcher rozmontowali Związek Sowiecki