Jak Polacy ruszali na Leningrad

Francuzi i Brytyjczycy w 1940 roku planowali zaatakowanie Związku Sowieckiego. Ta operacja mogła zmienić bieg historii i uratować Polskę

Publikacja: 07.01.2012 00:01

Fińscy zwiadowcy na – jak to wówczas określano w prasie alianckiej – Froncie Północnym, styczeń 1940

Fińscy zwiadowcy na – jak to wówczas określano w prasie alianckiej – Froncie Północnym, styczeń 1940 r.

Foto: bettmann/corbis

Gdy je­sie­nią 1939 ro­ku Hi­tler i Sta­lin na­je­cha­li i po­dzie­li­li po­mię­dzy sie­bie Rzecz­po­spo­li­tą, w Pa­ry­żu i Lon­dy­nie nie pod­da­no się przy­gnę­bie­niu. Wprost prze­ciw­nie, wy­da­wa­ło się, że te­raz woj­na mo­że przy­brać ob­rót bar­dzo ko­rzyst­ny dla alian­tów. Po­wsta­nie gra­ni­cy nie­miec­ko­-so­wiec­kiej mia­ło bo­wiem do­pro­wa­dzić do ry­chłe­go kon­flik­tu mię­dzy eg­zo­tycz­ny­mi so­jusz­ni­ka­mi. Jak przy­pusz­cza­no, Niem­cy i So­wie­ci mie­li się ry­chło po­kłó­cić o łu­py.

Mi­nę­ło jed­nak kil­ka ty­go­dni i nic nie wska­zy­wa­ło na re­ali­za­cję te­go sce­na­riu­sza. Wprost prze­ciw­nie, współ­pra­ca mię­dzy na­ro­do­wy­mi so­cja­li­sta­mi i ko­mu­ni­sta­mi ukła­da­ła się zna­ko­mi­cie. Oba to­ta­li­tar­ne po­two­ry tra­wi­ły swo­je kę­sy Pol­ski i re­ali­zo­wa­ły ko­lej­ne punk­ty taj­ne­go pro­to­ko­łu pak­tu Rib­ben­trop­-Mo­ło­tow. Gdy w li­sto­pa­dzie 1939 ro­ku So­wie­ci za­ata­ko­wa­li Fin­lan­dię, Pa­ryż i Londyn nie mia­ły już wąt­pli­wo­ści – Sta­lin w tej woj­nie bę­dzie bił się ja­ko so­jusz­nik Hi­tle­ra.

– Wte­dy oba mo­car­stwa pod­ję­ły de­cy­zję o za­ata­ko­wa­niu Związ­ku So­wiec­kie­go – mó­wi dr Mi­chał Le­śniew­ski z In­sty­tu­tu Hi­sto­rycz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. – Ude­rza­jąc na Sta­li­na, Pa­ryż i Londyn chcia­ły rzu­cić na ko­la­na Hi­tle­ra. Uznały bo­wiem, że Zwią­zek So­wiec­ki stał się za­ple­czem su­row­co­wym Nie­miec. Je­że­li zo­sta­nie roz­bi­ty, Trze­cia Rze­sza zo­sta­nie po­zba­wio­na do­staw ze Wscho­du i rów­nież bę­dzie mu­sia­ła ska­pi­tu­lo­wać.

14 grud­nia 1939 ro­ku pod na­ci­skiem Wiel­kiej Bry­ta­nii i Fran­cji Zwią­zek So­wiec­ki zo­stał z hu­kiem wy­rzu­co­ny z Li­gi Na­ro­dów. Pa­ryż i Lon­dyn za­czę­ły zaś szy­ko­wać się do kon­fron­ta­cji z no­wym prze­ciw­ni­kiem. Jak bo­wiem pod­kre­śla Le­śniew­ski, pań­stwa te  – wbrew ste­reo­ty­po­wym opi­niom – mia­ły w 1940 ro­ku po­mysł na pro­wa­dze­nie woj­ny. Pa­ryż i Lon­dyn chcia­ły po pro­stu po­wtó­rzyć sce­na­riusz zre­ali­zo­wa­ny pod­czas po­przed­nie­go wiel­kie­go kon­flik­tu.

Sta­lin wzię­ty w dwa ognie

No­wy plan opie­rał się na trzech za­ło­że­niach. Po pierw­sze – woj­na na Za­cho­dzie mia­ła być woj­ną po­zy­cyj­ną to­czo­ną w opar­ciu o Li­nię Ma­gi­no­ta. Po dru­gie – na­le­ża­ło wcią­gnąć do kon­flik­tu z Rze­szą Sta­ny Zjed­no­czo­ne. Po trze­cie wresz­cie ­– chcia­no za­gło­dzić Niem­cy za po­mo­cą blo­ka­dy i wy­koń­czyć je eko­no­micz­nie. Re­ali­za­cję te­go ostat­nie­go ce­lu swo­imi do­sta­wa­mi unie­moż­li­wiał Zwią­zek So­wiec­ki. Na­le­ża­ło go więc wy­eli­mi­no­wać z gry.

Po­cząt­ko­wo pla­no­wa­no ude­rze­nie z dwóch stron. Na pół­no­cy Fran­cu­zi i Bry­tyj­czy­cy mie­li przyjść na po­moc Fi­nom i ude­rzyć na jed­nost­ki Ar­mii Czer­wo­nej bio­rą­ce udział w woj­nie zi­mo­wej. Na po­łu­dniu zaś lot­nic­two państw sprzy­mie­rzo­nych mia­ło prze­pro­wa­dzić ol­brzy­mią ope­ra­cję po­wietrz­ną wy­mie­rzo­ną w szy­by naf­to­we w Ba­ku, któ­re do­star­cza­ły wów­czas 80 pro­cent ro­py dla Związ­ku So­wiec­kie­go.

„Ata­ku­jąc Bol­sze­wię, po­zba­wi­my Niem­cy su­row­ców i jed­no­cze­śnie od­su­nie­my woj­nę od na­szych gra­nic – mó­wił ge­ne­rał fran­cu­skie­go lot­nic­twa Je­an­-Ma­rie Jo­seph Ber­ge­ret. – Na­sze woj­ska z Li­ba­nu i Sy­rii do­ko­na­ją fron­tal­ne­go ata­ku na Ba­ku, aby wstrzy­mać wy­do­by­cie ro­py. Stam­tąd po­cią­gną da­lej na pół­noc, aby spo­tkać się z si­ła­mi idą­cy­mi na Mo­skwę z Fin­lan­dii i Skan­dy­na­wii". Te ostat­nie od­dzia­ły mia­ły zaś po dro­dze na po­łu­dnie za­jąć Le­nin­grad.

Sło­wa Be­ge­re­ta to oczy­wi­ście gru­ba prze­sa­da: Bry­tyj­czy­cy i Fran­cu­zi nie­mal na pew­no nie pod­ję­li­by ry­zy­ka mar­szu na Mo­skwę. Plan ata­ku od po­łu­dnia prze­wi­dy­wał je­dy­nie zma­so­wa­ne bom­bar­do­wa­nie Ba­ku, Gro­zne­go i Ba­tu­mi, za­rów­no szy­bów naf­to­wych, jak i por­tów i li­nii ko­le­jo­wych, któ­ry­mi So­wie­ci trans­por­to­wa­li ro­pę na Za­chód. Do­dat­ko­wo pla­no­wa­no prze­rzu­ce­nie przez cie­śni­nę Bos­for (roz­mo­wy z Tur­cją na ten te­mat by­ły da­le­ko po­su­nię­te) okrę­tów na Mo­rze Czar­ne.

Ich za­da­niem by­ło­by znisz­cze­nie so­wiec­kiej Flo­ty Czar­no­mor­skiej oraz praw­do­po­dob­nie wy­sa­dze­nie de­san­tu, któ­ry miał­by dzia­łać na te­re­nie Za­kau­ka­zia. Jak przy­pusz­cza Mi­chał Le­śniew­ski, gdy­by wszyst­ko po­szło do­brze, za­ję­to  by rów­nież Krym, Ode­ssę i po­łu­dnio­wą Ukra­inę. Jed­no­cze­śnie Pa­ryż i Lon­dyn pla­no­wa­ły wznie­cić an­ty­so­wiec­ką re­be­lię mu­zuł­mań­skich na­ro­dów Kau­ka­zu.

– Fran­cu­zi i Bry­tyj­czy­cy nie mie­li oczy­wi­ście ocho­ty na oku­po­wa­nie ca­łe­go Związ­ku So­wiec­kie­go. Ce­lem ata­ku by­ło­by ra­czej skło­nie­nie Sta­li­na do ka­pi­tu­la­cji i po­rzu­ce­nia pla­nów wspie­ra­nia Trze­ciej Rze­szy. Wska­zy­wa­no na przy­kład woj­ny krym­skiej z lat 1853 – 1856, kie­dy to wca­le nie trze­ba by­ło zaj­mo­wać Mo­skwy, że­by po­ko­nać Ro­sję – mó­wi Le­śniew­ski. – Pa­ryż i Lon­dyn li­czy­ły rów­nież, że znisz­cze­nie Ba­ku wy­wo­ła kry­zys i zde­sta­bi­li­zu­je So­wie­ty.

Atak od po­łu­dnia mia­ły­by prze­pro­wa­dzić woj­ska sta­cjo­nu­ją­ce we fran­cu­skim Le­wan­cie, bry­tyj­skim Ira­ku oraz Tur­cji i Ira­nie. Ame­ry­kań­ski hi­sto­ryk Pa­trick R. Osborn, au­tor książ­ki „Bry­tyj­skie pla­ny ata­ku na ZSRR 1939 – 1941", wska­zy­wał rów­nież, że praw­do­po­dob­nie z my­ślą o ata­ku na So­wie­ty Fran­cu­zi w 1940 ro­ku sfor­mo­wa­li w Sy­rii pol­ską Sa­mo­dziel­ną Bry­ga­dę Strzel­ców Kar­pac­kich płk. Sta­ni­sła­wa Ko­pań­skie­go. Jed­nost­ka ta by­ła two­rzo­na u bo­ku Ar­mii Le­wan­tu ge­ne­ra­ła Ma­xi­me'a Wey­gan­da, te­go sa­me­go, któ­ry wspie­rał Po­la­ków pod­czas woj­ny z bol­sze­wi­ka­mi w 1920 ro­ku. Zgod­nie z pla­na­mi Pa­ry­ża i Lon­dy­nu to wła­śnie Wey­gand miał prze­wo­dzić woj­skom sprzy­mie­rzo­nych ata­ku­ją­cym So­wie­ty od po­łu­dnia w 1940 ro­ku. Nie­wy­klu­czo­ne, że pa­mię­ta­jąc o kam­pa­nii sprzed 20 lat, fran­cu­ski ge­ne­rał pod­czas ko­lej­nej woj­ny z Mo­skwą chciał mieć Po­la­ków u swe­go bo­ku.

Na po­cząt­ku 1940 ro­ku przy­go­to­wa­nia do kam­pa­nii prze­ciw­ko Sta­li­no­wi szły peł­ną pa­rą. Bry­tyj­ski sa­mo­lot szpie­gow­ski ty­pu Loc­khe­ed 14 Su­per Elec­tra wy­ko­nał pre­cy­zyj­ne zdję­cia lot­ni­cze Ba­ku i oko­lic. Na po­li­go­nie w Wo­ol­wich te­sto­wa­no zaś bom­by za­pa­la­ją­ce, któ­re mia­ły wy­wo­łać nie­zwy­kle trud­ne do uga­sze­nia po­ża­ry so­wiec­kich szy­bów naf­to­wych. Na Bli­ski Wschód trans­por­to­wa­no bom­bow­ce, a Fran­cu­zi bu­do­wa­li w Sy­rii no­we pa­sy star­to­we.

Sprzy­mie­rze­ni szy­ko­wa­li się rów­nież do za­ata­ko­wa­nia So­wie­tów w Fin­lan­dii. Już w po­ło­wie grud­nia 1939 ro­ku roz­po­czę­li do­star­cza­nie Hel­sin­kom broni, sprzę­tu i za­pa­sów. Jed­no­cze­śnie Naj­wyż­sza Ra­da Alianc­ka przy­stą­pi­ła do opra­co­wa­nia pla­nu woj­sko­wej od­sie­czy. Po­sta­no­wio­no wy­słać do Fin­lan­dii po­tęż­ny Alianc­ki Kor­pus Eks­pe­dy­cyj­ny, któ­ry miał z im­pe­tem ude­rzyć na Ar­mię Czer­wo­ną i prze­ła­mać front.

Po­la­cy na li­nii Man­ner­he­ima

Kor­pus miał li­czyć 100 ty­się­cy lu­dzi i dys­po­no­wać ol­brzy­mią ilo­ścią no­wo­cze­sne­go sprzę­tu. Czoł­ga­mi, dzia­ła­mi i moź­dzie­rza­mi. Miał być wspie­ra­ny z wo­dy i po­wie­trza. We­dług pier­wot­ne­go pla­nu alian­ci mie­li wy­lą­do­wać w po­bli­żu por­tu Pet­sa­mo i z mar­szu roz­bić so­wiec­kie woj­ska, któ­re w mię­dzy­cza­sie za­ję­ły mia­sto. We­dług in­ne­go wa­rian­tu pla­no­wa­no wy­ła­do­wać się w nor­we­skim Na­rwi­ku i prze­do­stać do Fin­lan­dii lą­dem.

– Ol­brzy­mią ro­lę w tej ope­ra­cji mie­li ode­grać Po­la­cy. Zgod­nie z pla­nem ge­ne­rał Wła­dy­sław Si­kor­ski miał prze­zna­czyć do wspie­ra­nia Fi­nów bry­ga­dę pie­cho­ty oraz dy­wi­zjon my­śliw­ski. Do ak­cji mia­ły rów­nież przy­stą­pić pol­skie okrę­ty, któ­re uda­ło się ewa­ku­ować we wrze­śniu 1939 ro­ku, a więc „Bu­rza", „Bły­ska­wi­ca" i „Grom" oraz okrę­ty pod­wod­ne „Orzeł" i „Wilk" – opo­wia­da hi­sto­ryk prof. Ta­de­usz Pa­nec­ki.

Od­dział lot­ni­czy, o któ­rym mo­wa, to pierw­szy pol­ski dy­wi­zjon my­śliw­ski (145. w no­men­kla­tu­rze fran­cu­skiej) for­mo­wa­ny na lot­ni­sku Bron pod Lyonem. Choć z pla­nu ata­ku osta­tecz­nie nic nie wy­szło, to jed­nost­ka ta jesz­cze dłu­go nie­for­mal­nie na­zy­wa­na by­ła „Dy­wi­zjo­nem Fiń­skim", a bry­ga­da pie­cho­ty, któ­ra mia­ła bić się z Ar­mią Czer­wo­ną w Fin­lan­dii, to Sa­mo­dziel­na Bry­ga­da Strzel­ców Pod­ha­lań­skich gen. Zyg­mun­ta Szysz­ko­-Bo­hu­sza.

– Nie przez przy­pa­dek, for­mu­jąc jed­nost­kę, nada­no jej wła­śnie ta­ką na­zwę. To mia­ło być woj­sko przy­sto­so­wa­ne do wal­ki w trud­nych, zi­mo­wych wa­run­kach, przy eks­tre­mal­nie ni­skich tem­pe­ra­tu­rach Fin­lan­dii. W ta­ki spo­sób rów­nież je szko­lo­no, na wzór fran­cu­skich strzel­ców al­pej­skich – pod­kre­śla prof. Pa­nec­ki.

Po­la­cy rwa­li się do udzie­le­nia po­mo­cy Fi­nom. Wła­dy­sław Si­kor­ski po­tę­piał „no­wy gwałt" i „no­wą agre­sję". „[17 wrze­śnia] Ro­sja [so­wiec­ka] zdra­dzi­ła, idąc zbroj­nie na po­moc Niem­com, i ude­rza­jąc nas w umó­wio­nym z ni­mi mo­men­cie no­żem w ple­cy. Od­tąd je­ste­śmy w sta­nie woj­ny z So­wie­ta­mi, na rów­ni z Niem­ca­mi" – mó­wił Si­kor­ski, pod­kre­śla­jąc, że so­jusz so­wiec­ko­-nie­miec­ki jest „głów­nym źró­dłem nie­bez­pie­czeń­stwa gro­żą­ce­go ludz­ko­ści".

19 lu­te­go 1940 ro­ku pol­ski pre­mier i wódz na­czel­ny pi­sał zaś do głów­no­do­wo­dzą­ce­go wojsk fran­cu­skich gen. Mau­ri­ce'a Ga­me­li­na, że „en­tu­zjazm żoł­nie­rzy prze­wi­dzia­nych do eks­pe­dy­cji do Fin­lan­dii jest peł­ny". Po­la­cy mie­li bić się wła­śnie pod do­wódz­twem Fran­cu­zów, któ­rzy zo­bo­wią­za­li się, że na po­trze­by ope­ra­cji do­star­czą naj­wię­cej woj­ska, m.in. jed­nost­ki Le­gii Cu­dzo­ziem­skiej. Bry­tyj­czy­cy mie­li zaś za­pew­nić przede wszyst­kim okrę­ty i wspar­cie po­wietrz­ne.

Co cie­ka­we, Po­la­ków o po­moc pro­si­li zresz­tą sa­mi Fi­no­wie. Mar­sza­łek Carl Gu­staf Man­ner­he­im kon­tak­to­wał się z at­taché woj­sko­wym RP w Hel­sin­kach, ppłk. Wła­dy­sła­wem Ło­siem i pró­bo­wał prze­ko­nać go do po­my­słu prze­rzu­ce­nia do Fin­lan­dii ca­łej ar­mii pol­skiej for­mo­wa­nej we Fran­cji! Ko­lej­ne pol­skie jed­nost­ki mia­ły zo­stać sfor­mo­wa­ne z żoł­nie­rzy Wrze­śnia in­ter­no­wa­nych na te­re­nie państw bał­tyc­kich. Hel­sin­ki po­wo­ły­wa­ły się na wspól­no­tę lo­sów na­ro­dów pol­skie­go i fiń­skie­go, któ­re zo­sta­ły na­je­cha­ne przez Sta­li­na.

– Przy­stą­pie­nie do woj­ny zi­mo­wej tak po­tęż­nej si­ły jak Alianc­ki Kor­pus Eks­pe­dy­cyj­ny mo­gło mieć po­waż­ny wpływ na prze­bieg tej kam­pa­nii. Ar­mia Czer­wo­na pro­wa­dzi­ła ją bo­wiem nie­udol­nie i sła­bo ra­dzi­ła so­bie na­wet z nie­licz­nym, nie naj­le­piej uzbro­jo­nym woj­skiem fiń­skim – mó­wi Ta­de­usz Pa­nec­ki. – Wszyst­kie te pla­ny sta­ły się jed­nak nie­ak­tu­al­ne 13 mar­ca 1940 ro­ku, gdy Fin­lan­dia ska­pi­tu­lo­wa­ła. Po tym dniu nie by­ło już ko­mu po­ma­gać – do­da­je.

Ar­mia Czer­wo­na w In­diach

Przy­go­to­wań do ata­ku na So­wie­ty po ka­pi­tu­la­cji Fin­lan­dii jed­nak nie wstrzy­ma­no. Fran­cu­zi i Bry­tyj­czy­cy zde­cy­do­wa­li, że aby po­wa­lić im­pe­rium Sta­li­na, wy­star­czy atak od po­łu­dnia. Jak wy­ni­ka z do­ku­men­tów, alian­ci mie­li bar­dzo ni­skie mnie­ma­nie o Ar­mii Czer­wo­nej. Uwa­ża­no So­wie­ty za ko­los na gli­nia­nych no­gach. Si­ły zbroj­ne Sta­li­na wy­da­wa­ły się osła­bio­ne przez nie­daw­ną czyst­kę prze­pro­wa­dzo­ną w jej kor­pu­sie ofi­cer­skim, a opi­nię tę po­twier­dzi­ły so­wiec­kie po­raż­ki w woj­nie zi­mo­wej. „Ar­mia Czer­wo­na jest ban­dą fa­tal­nie do­wo­dzo­nych, prze­stra­szo­nych wie­śnia­ków" – prze­ko­ny­wał Wey­gand. Ewen­tu­al­ny so­wiec­ki od­wet miał być bar­dzo sła­by i ogra­ni­czyć się do na­tar­cia na irac­ki Kur­dy­stan, Afga­ni­stan czy Iran. Alian­ci nie spo­dzie­wa­li się, że­by bol­sze­wi­cy by­li w sta­nie wy­rzą­dzić im ja­kąś więk­szą krzyw­dę.

Tym­cza­sem, choć pla­ny ata­ku by­ły utrzy­my­wa­ne w ści­słej ta­jem­ni­cy, Sta­lin dzię­ki swo­im agen­tom w Pa­ry­żu i Lon­dy­nie do­sko­na­le wie­dział o tym, co się szy­ku­je. Z ra­por­tów wy­wia­dow­czych z 1940 ro­ku wy­ni­ka, że wio­sną prze­rzu­cił on spo­re si­ły na po­łu­dnie. Zna­ko­mi­ty ro­syj­ski hi­sto­ryk Mark So­ło­nin ujaw­nił w wy­da­nej wła­śnie w Pol­sce książ­ce „Nic do­bre­go na woj­nie", że sztab Ar­mii Czer­wo­nej opra­co­wy­wał wła­sne pla­ny woj­ny za­czep­nej prze­ciw­ko sprzy­mie­rzo­nym.

Jak wy­ni­ka z taj­ne­go do­ku­men­tu NKWD z 5 mar­ca 1940 ro­ku, „31 stycz­nia do­wód­ca Sy­be­ryj­skie­go Okrę­gu Woj­sko­we­go Ka­li­nin w okrę­go­wym klu­bie Ar­mii Czer­wo­nej oznaj­mił o nie­uchron­no­ści woj­ny wio­sną 1940 ro­ku, w któ­rej weź­mie udział Zwią­zek So­wiec­ki w blo­ku z Niem­ca­mi, Ja­po­nią i Wło­cha­mi prze­ciw­ko blo­ko­wi an­giel­sko­-fran­cu­skie­mu". A oto no­tat­ka do­wód­cy po­wietrz­nej Flo­ty Czar­no­mor­skiej na­pi­sa­na po 27 mar­ca 1940 ro­ku: „Przy­pusz­czal­ny nie­przy­ja­ciel: An­glia, Fran­cja, Tur­cja, Ru­mu­nia. Za­da­nia lot­nic­twa: za­ata­ko­wać okrę­ty w wo­dach Mo­rza Mar­ma­ra, cie­śni­nie Bos­for, po­sta­wić za­gro­dy mi­no­we w Bos­fo­rze".

– Wiel­ka Bry­ta­nia i Fran­cja w pla­nach ope­ra­cyj­nych Ar­mii Czer­wo­nej z te­go okre­su uzna­wa­ne by­ły za naj­bar­dziej praw­do­po­dob­nych prze­ciw­ni­ków. Atak Nie­miec uzna­wa­no za znacz­nie mniej praw­do­po­dob­ny – mó­wi Mark So­ło­nin. – Te­atrem dzia­łań, na któ­rym Mo­skwa chcia­ła roz­pra­wić się z Pa­ry­żem i Lon­dy­nem, był Bli­ski Wschód. Pla­no­wa­no dzia­ła­nia na ol­brzy­mią ska­lę. Ar­mia Czer­wo­na chcia­ła do­trzeć aż do In­dii – do­da­je.

So­ło­nin wy­li­cza, że so­wiec­kie lot­nic­two mia­ło zbom­bar­do­wać Alek­san­drię w Egip­cie, Haj­fę w Pa­le­sty­nie, Mal­tę oraz Ka­nał Su­es­ki, któ­ry miał zo­stać w efek­cie cał­ko­wi­cie za­blo­ko­wa­ny dla Bry­tyj­czy­ków. Za­rząd Głów­ny Sił Po­wietrz­nych Ar­mii Czer­wo­nej opra­co­wał zaś 19-stro­ni­co­wy do­ku­ment „Opis mar­szrut w In­diach nr 1 (prze­łę­cze Ba­ro­chil, Chi­tral) i nr 4 (prze­łę­cze Kil­lio, Gil­hit, Śri­na­gar)". Przy­go­to­wy­wa­no tak­że wy­ka­zy obiek­tów prze­my­sło­wych Ira­ku, Tur­cji, Afga­ni­sta­nu, Ira­nu, Sy­rii, Pa­le­sty­ny i Egip­tu.

Pokrzyżowane plany

Przy­go­to­wa­nia obu stron wska­zu­ją więc na to, że woj­na na Bli­skim Wscho­dzie wca­le nie mu­sia­ła się skoń­czyć na krót­kiej, lo­kal­nej kam­pa­nii. Praw­do­po­dob­nie prze­isto­czy­łaby się w dłu­gi krwa­wy kon­flikt. Kie­dy mia­ła wy­buch­nąć? Fran­cu­zi i Bry­tyj­czy­cy kil­ka ra­zy prze­kła­da­li osta­tecz­ny ter­min ope­ra­cji – któ­rej nada­no kryp­to­nim „Pi­ke" – osta­tecz­nie jed­nak usta­lo­no go na wrze­sień 1940.

Zno­wu jed­nak pla­ny te po­krzy­żo­wał roz­wój wy­pad­ków wo­jen­nych.

10 ma­ja Niem­cy za­ata­ko­wa­ły Fran­cję, a nie­ca­łe pół­to­ra mie­sią­ca póź­niej kraj ten ska­pi­tu­lo­wał. Bry­tyj­czy­cy stra­ci­li klu­czo­we­go so­jusz­ni­ka i nie po­zo­sta­ło im nic in­ne­go, jak odło­żyć plan ad ac­ta.

Woj­na po­to­czy­ła się zna­nym nam dziś try­bem. Nie­mal do­kład­nie rok póź­niej, 22 czerw­ca 1941 ro­ku, Zwią­zek So­wiec­ki rze­czy­wi­ście zo­stał za­ata­ko­wa­ny. Ale przez swo­je­go do­tych­cza­so­we­go so­jusz­ni­ka – Trze­cią Rze­szą. Sta­lin au­to­ma­tycz­nie zna­lazł się w obo­zie alian­tów i Win­ston Chur­chill, za­miast bom­bar­do­wać ba­zy Ar­mii Czer­wo­nej, za­czął jej do­star­czać sprzęt, broń i amu­ni­cję. Jak jed­nak po­to­czy­ły­by się wy­pad­ki, gdy­by plan bry­tyj­skich i fran­cu­skich szta­bów zo­stał zre­ali­zo­wa­ny?

Nie ma wąt­pli­wo­ści, że ude­rze­nie na So­wie­ty z punk­tu wi­dze­nia Bry­tyj­czy­ków by­ło­by po­waż­ną kom­pli­ka­cją. Mu­sie­liby bo­wiem zma­gać się nie tyl­ko z Trze­cią Rze­szą, ale rów­nież ze Związ­kiem So­wiec­kim. Do woj­ny mię­dzy ty­mi pań­stwa­mi oczy­wi­ście by nie do­szło i so­jusz lat 1939 – 1941 do­trwał­by do koń­ca woj­ny. W efek­cie Wiel­ka Bry­ta­nia i USA do po­ko­na­nia Trze­ciej Rze­szy nie mo­gły­by użyć żoł­nie­rzy Ar­mii Czer­wo­nej i ich wła­sne stra­ty by­ły­by znacz­nie więk­sze.

Pol­ska wy­gry­wa II woj­nę?

Zu­peł­nie in­ne kon­se­kwen­cje ta­ki sce­na­riusz miał­by dla Pol­ski. By­ły­by to kon­se­kwen­cje wręcz zba­wien­ne. Pol­ska II woj­nę świa­to­wą prze­gra­ła bo­wiem wła­śnie dla­te­go, że Sta­lin w koń­cu przy­stą­pił do woj­ny prze­ciw­ko Hi­tle­ro­wi. I za udział w tej woj­nie Lon­dyn i Wa­szyng­ton za­pła­ci­ły mu na­szym kra­jem. Gdy­by sta­ło się ina­czej i oba to­ta­li­ta­ry­zmy przez ca­łą woj­nę znaj­do­wa­łyby się w jed­nym obo­zie, wy­pad­ki mo­gły­by po­to­czyć się zu­peł­nie ina­czej.

– Nie ma więk­szych wąt­pli­wo­ści, że na­wet gdy­by Sta­lin bił się po stro­nie Hi­tle­ra, woj­na i tak skoń­czy­łaby się zwy­cię­stwem alian­tów. Szcze­gól­nie po przy­stą­pie­niu do niej Sta­nów Zjed­no­czo­nych, z ca­łym ich ol­brzy­mim, nie­wy­czer­pa­nym po­ten­cja­łem – mó­wi dr Mi­chał Le­śniew­ski. – W koń­cu Hi­tler i Sta­lin zo­sta­li­by po­wa­le­ni na ko­la­na. To zaś stwo­rzy­łoby Po­la­kom ol­brzy­mie moż­li­wo­ści – do­da­je.

Sy­tu­acja po za­koń­cze­niu II woj­ny świa­to­wej wy­glą­da­ła­by wów­czas mniej wię­cej tak jak po za­koń­cze­niu po­przed­nie­go wiel­kie­go kon­flik­tu. W obo­zie prze­gra­nych zna­la­zły­by się oba pań­stwa za­bor­cze – Niem­cy i Zwią­zek So­wiec­ki. W efek­cie Pol­ska mo­gła­by od­zy­skać nie­pod­le­głość oraz, wy­ko­rzy­stu­jąc sy­tu­ację, nie­co ro­ze­pchnąć się na ma­pie łok­cia­mi. Do­kład­nie tak jak to mia­ło miej­sce w la­tach 1918 – 1921.

– Moż­na za­ło­żyć, że od­two­rzo­na, nie­pod­le­gła Pol­ska do­sta­ła­by część te­ry­to­rium po­ko­na­nych Nie­miec. Mo­że resz­tę Ślą­ska, mo­że te­re­ny ple­bi­scy­to­we na Ma­zu­rach – mó­wi dr Mi­chał Le­śniew­ski. – Naj­wię­cej mo­gli­by­śmy jed­nak zdo­być na Wscho­dzie. Roz­pad Związ­ku So­wiec­kie­go otwo­rzył­by przed War­sza­wą moż­li­wość zre­ali­zo­wa­nia kon­cep­cji fe­de­ra­cyj­nej mar­szał­ka Pił­sud­skie­go. Czy­li stwo­rze­nia pod au­spi­cja­mi Pol­ski nie­pod­le­głych Bia­ło­ru­si i Ukra­iny. In­ny­mi sło­wy – gdy­by ope­ra­cja „Pi­ke" zo­sta­ła zre­ali­zo­wa­na – Pol­ska, za­miast prze­grać II woj­nę świa­to­wą, mo­gła­by ją wy­grać. Za­miast stra­cić po­ło­wy te­ry­to­rium na rzecz Związ­ku So­wiec­kie­go, mo­gła­by je je­go kosz­tem po­więk­szyć. Ra­cję ma­ją ci, któ­rzy mó­wią, ze hi­sto­ria Pol­ski jest hi­sto­rią stra­co­nych szans.

Wspo­mnia­ny ame­ry­kań­ski hi­sto­ryk Pa­trick R. Osborn w swo­jej książ­ce o ope­ra­cji „Pi­ke" sta­wia jesz­cze jed­ną za­ska­ku­ją­cą te­zę, o wie­le bar­dziej tra­gicz­ną niż po­wyż­sza. Przy­pusz­cza bo­wiem, że Sta­lin wio­sną 1940 ro­ku zde­cy­do­wał się na wy­mor­do­wa­nie pol­skich ofi­ce­rów w Ka­ty­niu wła­śnie dla­te­go, że wie­dział o bry­tyj­sko­-fran­cu­sko­-pol­skich pla­nach ata­ku na So­wie­ty.

We­dług ba­da­cza Sta­lin pa­mię­tał o lek­cji z cza­sów woj­ny do­mo­wej i za­chod­niej in­ter­wen­cji. Prze­by­wa­ją­cy na te­re­nie Ro­sji cze­scy i sło­wac­cy jeń­cy utwo­rzy­li wów­czas słyn­ny Kor­pus Cze­cho­sło­wac­ki. Zwią­za­li się z Fran­cu­za­mi, wy­stą­pi­li zbroj­nie prze­ciw­ko bol­sze­wi­kom i przy­spo­rzy­li im ol­brzy­mich pro­ble­mów. Sta­lin – do­wo­dzi Osborn – po­sta­no­wił w 1940 ro­ku nie po­wtó­rzyć błę­du sprzed 20 lat. Ka­zał eks­ter­mi­no­wać pol­skich ofi­ce­rów, aby w mo­men­cie ata­ku alian­tów nie mo­gli utwo­rzyć na te­re­nie je­go pań­stwa pią­tej ko­lum­ny.

Gdy je­sie­nią 1939 ro­ku Hi­tler i Sta­lin na­je­cha­li i po­dzie­li­li po­mię­dzy sie­bie Rzecz­po­spo­li­tą, w Pa­ry­żu i Lon­dy­nie nie pod­da­no się przy­gnę­bie­niu. Wprost prze­ciw­nie, wy­da­wa­ło się, że te­raz woj­na mo­że przy­brać ob­rót bar­dzo ko­rzyst­ny dla alian­tów. Po­wsta­nie gra­ni­cy nie­miec­ko­-so­wiec­kiej mia­ło bo­wiem do­pro­wa­dzić do ry­chłe­go kon­flik­tu mię­dzy eg­zo­tycz­ny­mi so­jusz­ni­ka­mi. Jak przy­pusz­cza­no, Niem­cy i So­wie­ci mie­li się ry­chło po­kłó­cić o łu­py.

Mi­nę­ło jed­nak kil­ka ty­go­dni i nic nie wska­zy­wa­ło na re­ali­za­cję te­go sce­na­riu­sza. Wprost prze­ciw­nie, współ­pra­ca mię­dzy na­ro­do­wy­mi so­cja­li­sta­mi i ko­mu­ni­sta­mi ukła­da­ła się zna­ko­mi­cie. Oba to­ta­li­tar­ne po­two­ry tra­wi­ły swo­je kę­sy Pol­ski i re­ali­zo­wa­ły ko­lej­ne punk­ty taj­ne­go pro­to­ko­łu pak­tu Rib­ben­trop­-Mo­ło­tow. Gdy w li­sto­pa­dzie 1939 ro­ku So­wie­ci za­ata­ko­wa­li Fin­lan­dię, Pa­ryż i Londyn nie mia­ły już wąt­pli­wo­ści – Sta­lin w tej woj­nie bę­dzie bił się ja­ko so­jusz­nik Hi­tle­ra.

– Wte­dy oba mo­car­stwa pod­ję­ły de­cy­zję o za­ata­ko­wa­niu Związ­ku So­wiec­kie­go – mó­wi dr Mi­chał Le­śniew­ski z In­sty­tu­tu Hi­sto­rycz­ne­go Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go. – Ude­rza­jąc na Sta­li­na, Pa­ryż i Londyn chcia­ły rzu­cić na ko­la­na Hi­tle­ra. Uznały bo­wiem, że Zwią­zek So­wiec­ki stał się za­ple­czem su­row­co­wym Nie­miec. Je­że­li zo­sta­nie roz­bi­ty, Trze­cia Rze­sza zo­sta­nie po­zba­wio­na do­staw ze Wscho­du i rów­nież bę­dzie mu­sia­ła ska­pi­tu­lo­wać.

14 grud­nia 1939 ro­ku pod na­ci­skiem Wiel­kiej Bry­ta­nii i Fran­cji Zwią­zek So­wiec­ki zo­stał z hu­kiem wy­rzu­co­ny z Li­gi Na­ro­dów. Pa­ryż i Lon­dyn za­czę­ły zaś szy­ko­wać się do kon­fron­ta­cji z no­wym prze­ciw­ni­kiem. Jak bo­wiem pod­kre­śla Le­śniew­ski, pań­stwa te  – wbrew ste­reo­ty­po­wym opi­niom – mia­ły w 1940 ro­ku po­mysł na pro­wa­dze­nie woj­ny. Pa­ryż i Lon­dyn chcia­ły po pro­stu po­wtó­rzyć sce­na­riusz zre­ali­zo­wa­ny pod­czas po­przed­nie­go wiel­kie­go kon­flik­tu.

Sta­lin wzię­ty w dwa ognie

No­wy plan opie­rał się na trzech za­ło­że­niach. Po pierw­sze – woj­na na Za­cho­dzie mia­ła być woj­ną po­zy­cyj­ną to­czo­ną w opar­ciu o Li­nię Ma­gi­no­ta. Po dru­gie – na­le­ża­ło wcią­gnąć do kon­flik­tu z Rze­szą Sta­ny Zjed­no­czo­ne. Po trze­cie wresz­cie ­– chcia­no za­gło­dzić Niem­cy za po­mo­cą blo­ka­dy i wy­koń­czyć je eko­no­micz­nie. Re­ali­za­cję te­go ostat­nie­go ce­lu swo­imi do­sta­wa­mi unie­moż­li­wiał Zwią­zek So­wiec­ki. Na­le­ża­ło go więc wy­eli­mi­no­wać z gry.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy