Śmiechu warte

Jak bronić słów nie do obrony? Przypadek Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego może posłużyć za instruktaż

Publikacja: 30.06.2012 01:01

Czarne, białe, w prawo, w lewo – spin doktorzy trefnisiów potrafią czynić cuda (Arthur Rackham – ilu

Czarne, białe, w prawo, w lewo – spin doktorzy trefnisiów potrafią czynić cuda (Arthur Rackham – ilustracja do „Śpiącej królewny”, 1920)

Foto: bridgeman art library

Przypomnijmy rozmowę, od której rzecz się zaczęła. W środę 12 czerwca, po wygranym przez Ukrainę meczu ze Szwecją, w Radiu Eska Rock dwaj znani prezenterzy Kuba Wojewódzki i Michał Figurski komentowali:

„Wojewódzki: A wiesz, co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?

Figurski: No?

Wojewódzki: Zachowałem się jak prawdziwy Polak...

Figurski: Kopnąłeś psa.

Wojewódzki: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.

Figurski: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło... Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.

Wojewódzki: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.

Figurski: Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.

Wojewódzki: Eee... Ja to nie wiem, jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach".


Pierwszy komunikat o tym, że zaprotestował ukraiński MSZ, Polska Agencja Prasowa zamieściła 21 czerwca, dziewięć dni po audycji. Wcześniej o audycji pisała ukraińska prasa, jednak dopiero po nagłośnieniu oświadczenia ukraińskiego MSZ sprawa zaczyna żyć w polskich mediach. To początek kryzysu, jednak sami zainteresowani najwyraźniej nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy. Wcześniej ich kontrowersyjne „dowcipy" uchodziły im płazem. Zlekceważenie kryzysu w początkowej fazie bardzo bohaterom tego skandalu zaszkodziło – oceniają specjaliści od kryzysowego PR, którzy jednak – ze względu na specyfikę branży – zastrzegają sobie anonimowość.

Gombrowicz, Mrożek, Wojewódzki

Prezes Radia Eska Rock Bogusław Potoniec standardowo wyjaśnia, że prezenterzy często wcielają się w różne role, aby obnażyć i wyśmiać małostkowość niektórych Polaków. Michał Figurski w miesięczniku „Press" tłumaczy: „Nie wygłaszamy osobistych komentarzy, tylko staramy się przybrać rolę statystycznego Polaka". – W tłumaczeniu Figurskiego widzimy próbę zmiany roli ze „złego" w „ofiarę". Prawdziwym złym mieli być „stereotypowi" Polacy. Nie udało się jednak zrzucić na nich odpowiedzialności, bo Polscy kibice w czasie Euro zachowują się bardzo poprawnie – ocenia Karol Wyszyński, wiceprezes K&K Media Solutions.

Drugiego dnia po wybuchu kryzysu, 22 czerwca, prezenterzy nadal próbują sprawę zlekceważyć. W porannej audycji Figurski opowiada o rodzinie na Ukrainie i miłości do narodu ukraińskiego. Odczytuje w kilku językach stylizowane na oficjalny komunikat przeprosiny. – To rozminęło się z podstawowym przykazaniem wychodzenia z sytuacji kryzysowej – nie obawiaj się powiedzieć „przepraszam". Przepraszaj zaś przekonująco i szczerze. Tylko w ten sposób możesz odzyskać wiarygodność – wskazuje Wyszyński.

Zwraca też uwagę na jeszcze jeden mankament: firma w kryzysie – a za taką można uznać Radio Eska Rock i jego prezenterów – powinna mówić jednym głosem. W tej sprawie zaś prezenterom i rozgłośni nie udało się utrzymać wspólnej linii obrony. Wyrażając ubolewanie na Facebooku, Wojewódzki położył akcent na inne argumenty niż Figurski. Dominujący przekaz jego wypowiedzi jest taki: audycja stawia na elitarność: „Poranny WF to nie jest audycja dla każdego. Podobnie jak filmy Almodovara czy wizyta w Muzeum Techniki. Tworząc ją, wiemy, że udało nam się powołać do życia określoną konwencję oraz słuchacza, który ją rozumie. Niestety czasami pojawiają się intruzi z krainy patosu i przesady. Zawsze bliżej było nam  do Gombrowicza czy Mrożka niż do Pospieszalskiego czy Rymkiewicza".

– U Wojewódzkiego zamiast skruchy natychmiast pojawił się wątek stygmatyzacji i autokreacji. Jestem jak Gombrowicz czy Mrożek, czyli wielkim artystą – mówi specjalista od kryzysowego PR.

Te chaotyczne działania przyniosły jednak efekt odwrotny do zamierzonego. I tu następuje moment zwrotny – przyjęcie nowej, spójnej strategii radzenia sobie z kryzysem. Linia obrony sprowadzała się do następujących punktów: reakcja na tekst jest przesadzona, nie dajmy się zwariować. Ludzie nas nie rozumieją, a my jesteśmy przecież tylko szydercami i prześmiewcami, w rzeczywistości tak przecież nie myślimy. Nie jesteśmy rasistami ani seksistami, ani ukrainofobami. Ten „dziki kraj" jest pełen kołtunów i fałszywej katolickiej moralności, jesteśmy ofiarami tego zakłamania i ostatnimi obrońcami wolności słowa.

Tak mówi grupa

Specjaliści od PR zauważają, że podobne treści najlepiej wpuścić w obieg poprzez zaprzyjaźnione media i portale. – Działa tutaj tzw. peryferyczna strategia perswazji. Obrońcom nie zależy na tym, by ludzie przenalizowali ich argumenty – te brzmiałyby bowiem mało przekonująco. Oczekują, że odbiorcy skupią się na pobocznych wskazówkach – jak to, że opinię wyraża ich ulubiony redaktor, portal czy gazeta. Działają, wykorzystując poczucie wspólnoty: „Tak mówi grupa, którą lubię. To ludzie, których słucham".

Tu z pomocą przychodzi dobry znajomy Kuby Wojewódzkiego Tomasz Lis z całym swoim zapleczem medialnym. „Newsweek" daje na okładce zdjęcie Wojewódzkiego i Figurskiego z podpisem „Gwałciciele". – Dobry chwyt – docenia specjalista od kryzysowego PR. – Zastosowane tu wyolbrzymienie wywołuje wrażenie absurdu. Czytając podpis, każdy myśli: Przecież oni nikogo nie zgwałcili! Nie przesadzajmy! I o ten efekt chodzi.

Na blogu Lis zamieszcza zaś emocjonalne „świadectwo": „Oczywiście wiem, że nie jesteś ani rasistą, ani seksistą, ani Ukrainofobem. Wiem, ale inni tego nie wiedzą. Rozumiem też, że Twoja audycja nie miałaby sensu, gdybyś czasem nie pojechał po bandzie. Grzecznych miernot jest bez liku, Wojewódzki jest jeden. Nie dlatego, że jest błaznem, błaznów nie brakuje. Raczej dlatego, że jest błyskotliwy i fajnie błaznuje" – pisze.

Tropem błazna, który w Polsce historycznie dobrze się kojarzy, idzie też doradca prezydenta Tomasz Nałęcz. W niedzielny poranek w Radiu Zet zaznacza, że nie broni tej konkretnej wypowiedzi. Wojewódzkiego porównuje jednak do Stańczyka, który walczy z „dulszczyzną, wewnętrznym kołtuńskim zakłamaniem". – Tacy prześmiewcy są potrzebni, Stańczyk był potrzebny – orzeka Nałęcz.

Kolejny punkt z elementarza wychodzenia z kryzysu: nie bądź sędzią we własnej sprawie. Otocz się sojusznikami. Tu pojawia się profesor Jan Hartman, bioetyk i filozof. Ważny jest tytuł profesorski – naukowcy nadal należą do grupy obdarzonej największym zaufaniem społecznym. – Jego przekaz ma znaczenie dla osób, które opierają się na sądach innych ludzi – wskazują nasi rozmówcy.

Na swoim blogu profesor jest jeszcze bardziej emocjonalny niż Lis. Pisze o „próbie zeszmacenia Jakuba Wojewódzkiego", którego bezmyślnie oskarża się o rasizm i chamstwo. Czynią tak oszczercy i kołtuństwo, a uchodzi im to płazem, bo szczekają w sforze. Profesor daje wykładnię właściwego rozumienia słów prezenterów: „Kto słuchał bądź czytał dialog Wojewódzkiego i Figurskiego, ten wie, że naśmiewali się z warszawskich nuworyszy zatrudniających Ukrainki i traktujących je często obcesowo i wzgardliwie". Zestawia sprawę Wojewódzkiego ze sprawą skazanej za obrazę uczuć religijnych Dody. Dalej zaś snuje wywód o wolności słowa.

Wojna kulturowa

Hartman – zgodnie z teorią marketingu narracyjnego Eryka Mistewicza – buduje nową narrację. – W tym wpisie mamy wszystkie ważne dla obrony duetu Wojewódzki i Figurski elementy: przesadzona reakcja, podwyższanie rangi Wojewódzkiego. Proszę zwrócić uwagę: profesor pisze o nim „Jakub", a nie „Kuba". Próba osadzenia głupiej wypowiedzi w kontekście wojny kulturowej z katolicyzmem, podkreślenie wolnościowego charakteru działalności Wojewódzkiego w opozycji do opresyjnego ciemnogrodu katolickiego – analizuje specjalista od kryzysowego PR.

Hartmana masowo cytują portale internetowe, chociaż naiwnością byłoby sądzić, że ich redaktorzy namiętnie czytają wszystkie wpisy na blogach profesorów. Do akcji dołączają inni blogerzy. Jacek Kowalczyk, były redaktor naczelny „Przekroju": „Ludzie! Czyście zwariowali?! Mówimy o audycji satyrycznej! O naśmiewaniu się z rzeczywistości i ludzkich postaw. Że żenujące? Że chamskie? Rzecz gustu i wrażliwości".

Negatywne oceny wystąpienia Wojewódzkiego i Figurskiego nadal przeważają. Jednak są już traktowane jedynie jako opinie. Co prawda na razie większościowe, ale już tylko opinie. PR-owcy wiedzą: Jeśli dwie osoby wierzą w inną wersję prawdy, trwa między nimi spór o rację. Kiedy jednak te same osoby mają swoje opinie, każda z nich bez szkody może pozostać przy własnym zdaniu.

W końcu jednak, po pięciu dniach burzy, zajęciu stanowiska przez Radę Etyki Mediów, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji oraz resorty spraw zagranicznych Polski i Ukrainy – zarząd Radia Eska Rock zdecydował o zdjęciu audycji z anteny i przeprosił osoby urażone wystąpieniem prezenterów. – Myślę, że duże znaczenie miały kategoryczne działanie MSZ Ukrainy oraz postawa UEFA, która odsunęła Michała Figurskiego od prezentacji meczu. Zdecydowała tu stanowcza reakcja podmiotów zewnętrznych – ocenia Karol Wyszyński.

To jednak nie koniec historii – przewidują specjaliści od PR. Teraz bowiem rozpocznie się batalia o przywrócenie prezenterów na antenę pod hasłem obrony wolności słowa. Kuba Wojewódzki już ogłosił na Facebooku, że poranny WF „schodzi do podziemia". Na portalu Plotek.pl pojawiły się zaś zmiękczające wizerunek Figurskiego jego zdjęcia z rodziną. W obronę wzięła go żona.

Kolejnym krokiem stanie się zapewne zorganizowanie medialnej ofensywy: listy podpisane przez znanych dziennikarzy, apele redaktorów naczelnych do właścicieli Eski Rock o przywrócenie programu. Jeśli prezenterom uda się rozkręcić taką akcję, staną się symbolem obrony wolności słowa. A efekt? Wypowiedzi Wojewódzkiego i Figurskiego wyznaczą nowe, szersze granice chamstwa i rasizmu.

Przypomnijmy rozmowę, od której rzecz się zaczęła. W środę 12 czerwca, po wygranym przez Ukrainę meczu ze Szwecją, w Radiu Eska Rock dwaj znani prezenterzy Kuba Wojewódzki i Michał Figurski komentowali:

„Wojewódzki: A wiesz, co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?

Figurski: No?

Wojewódzki: Zachowałem się jak prawdziwy Polak...

Figurski: Kopnąłeś psa.

Wojewódzki: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.

Figurski: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło... Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.

Wojewódzki: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.

Figurski: Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.

Wojewódzki: Eee... Ja to nie wiem, jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach".


Pierwszy komunikat o tym, że zaprotestował ukraiński MSZ, Polska Agencja Prasowa zamieściła 21 czerwca, dziewięć dni po audycji. Wcześniej o audycji pisała ukraińska prasa, jednak dopiero po nagłośnieniu oświadczenia ukraińskiego MSZ sprawa zaczyna żyć w polskich mediach. To początek kryzysu, jednak sami zainteresowani najwyraźniej nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy. Wcześniej ich kontrowersyjne „dowcipy" uchodziły im płazem. Zlekceważenie kryzysu w początkowej fazie bardzo bohaterom tego skandalu zaszkodziło – oceniają specjaliści od kryzysowego PR, którzy jednak – ze względu na specyfikę branży – zastrzegają sobie anonimowość.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą