W lesie pod Pszczelnikiem 15 lipca rokrocznie gromadzą się Polacy i Litwini. Jest msza, składanie wieńców, wspomnienia. Choć bohaterowie leżą na cmentarzu wojskowym w Kownie, to do polskiej wsi przyjedzie w tym roku prezydent Litwy Dalia Grybauskaite oraz litewska delegacja. Nie wiadomo, czy swoją obecnością uświetni uroczystość Bronisław Komorowski, jak to w 2008 roku uczynił Lech Kaczyński, a w 2003 Aleksander Kwaśniewski. – To w sumie litewskie święto – komentują pracownicy urzędu miejskiego w Myśliborzu, mieście, które od lat organizuje uroczystości i sprawuje pieczę nad pomnikiem Dariusa i Girenasa w pobliskim lesie. – Ale jedno z najważniejszych dla Litwy świąt w ich historii XX wieku – dodają.
Tajemnica lasu Soldin
Nieopodal Myśliborza znajduje się wieś Pszczelnik, gdzie w 1933 roku rozbił się samolot Litwinów. W Pszczelniku obok marmurowego obelisku oraz krzyża, które upamiętniają tragiczne lądowanie, stoi chatka przeniesiona ze Żmudzi – rodzinnych terenów Dariusa i Girenasa. W chatce mieści się minimuzeum, gdzie są zdjęcia i informacje o obu lotnikach oraz replika ich samolotu – pomarańczowej bellanki o nazwie własnej „Lituanika". Pomnik postawiono w trzecią rocznicę wypadku. Choć minęło 80 lat, na niektórych drzewach nadal widać ślady uderzenia samolotu Dariusa i Girenasa. Dzisiejszy Pszczelnik w latach 30. należał do Niemiec i nazywał się Kundham. Litewscy lotnicy rozbili się tam prawdopodobnie tuż po północy 17 lipca. Pięć godzin później znalazła ich kobieta, mieszkanka Kundham, która przyszła do lasu zbierać grzyby. Wezwała niemiecką policję. Litwę powiadomiono kilka godzin później. Do dziś sprawa katastrofy lotniczej pozostaje dla Litwinów nie w pełni wyjaśniona. Mówi się o niej: „Tajemnica lasu spod Soldin", bo tak wówczas nazywał się Myślibórz.
Po wypadku Litwa postanowiła odkupić od władz niemieckich kawałek lasu, gdzie rozbili się lotnicy. Obszar o średnicy około 10 metrów stał się własnością rządu litewskiego na 99 lat. W 1936 roku, 15 lipca, stanął tam pomnik. Jednak podczas zawieruchy wojennej tereny te przeszły pod kontrolę Armii Czerwonej, a opiekujący się miejscem pamięci zniknęli. Gdy zgodnie z powojennymi ustaleniami Kundham stał się Pszczelnikiem, a Soldin Myśliborzem, długo nie wiedziano, czyj pomnik znajduje się w pobliskim lesie. Jak podaje Zenon Nowopolski w swojej książce pt. „Reportaże z przeszłości", wokół pomnika krążyło wówczas sporo legend. Według jednej z nich w miejscu upamiętnienia wypadku miały się odbywać sabaty czarownic, a stojący tu podwójny krzyż miał odpędzać złe moce. Opiekowali się nim anonimowo Litwini, których powojenne losy rzuciły na te tereny.
Dla władz polskich pomnik pozostał anonimowy aż do 1958 roku. Wtedy też odbyły się tam pierwsze uroczystości z udziałem litewskiej delegacji. Ale dopiero w 1966 roku pod pomnikiem pojawiła się tabliczka memorialna, informująca o wypadku i litewskich lotnikach. Postawił ją wrocławski oddział Litewskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego. Dopiero pół wieku po katastrofie, jak podaje „Super Express" z 2007 roku, w 1983 odrestaurowano pomnik w Pszczelniku, a w 1995 dodano jeszcze granitowy obelisk z napisami w czterech językach. Od tamtej pory miasto Myślibórz współpracuje ze stroną litewską, by podtrzymać miejsce pamięci tragicznego wypadku.
Na Litwę za Lindberghiem
Jest godzina 6.24 rano 15 lipca 1933 roku, gdy dwóch litewskich lotników startuje z lotniska w Nowym Jorku. Chcą dolecieć do Kowna, ówczesnej stolicy Młodej Litwy, która niedawno odzyskała niepodległość. Cele są dwa: po pierwsze, przelecieć Atlantyk i jednocześnie pobić długość trasy bez międzylądowania – meta ma czekać na lotników w Kownie. Przed nimi 7200 kilometrów. Jako pierwszy Atlantyk przeleciał uwielbiany Charles Lindbergh, lądując w 1927 roku w Paryżu. Przy tym lądowaniu obecny był zresztą Steponas Darius. Z drugiej strony lotnicy chcą rozsławić rodzinną Litwę, która przez całe 20-lecie międzywojenne nie ma łatwego życia: traci Wilno, ma problemy z Kłajpedą, którą chce odłączyć od niej mieszkająca tam mniejszość niemiecka. Lot ma zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na Litwę i pokazać, na jak wiele stać obywateli tak małego i młodego kraju.
Nie przez przypadek na datę startu wybrany zostaje 15 lipca. To w końcu tego dnia ukochany przez Litwinów książę Witold pokonał wraz z Władysławem Jagiełłą w bitwie pod Žalgirisem (czyli Grunwaldem) znienawidzony zakon krzyżacki. Darius i Girenas ruszają więc z samego rana. Uwagę publiczności odbiera im nieco start samolotu Amerykanina Williego Posta. Ten postanawia wylecieć godzinę przed nimi, a planuje lot dookoła świata. Ma najnowocześniejszy z ówcześnie wyprodukowanych samolotów, z którym stara bellanca litewskich pilotów nie może się równać.